- Ostre?! Po tym co mi powiedział, muszę iść zmienić gacie - odparła, siadając na łóżku obok mnie. Spuściłam wzrok na bandaże oplatające mój nadgarstek.
- To nie jego wina, sama się o to prosiłaś. - Wzruszyłam ramionami.
- Mam nadzieję, że kłamał - powiedziała, momentalnie smutniejąc.
Popatrzyłam na nią ze współczuciem.
- Nie kwestionowałabym wiedzy Zayna - przyznałam szczerze.
- Ale skąd mógłby wiedzieć?!
Ponownie wzruszyłam ramionami, a ona westchnęła cicho.
- Dobra, starczy już o mnie. Jak się czujesz?
Odetchnęłam półgłosem.
- Dobrze - odpowiedziałam, a ona podejrzliwie uniosła brew.
- Myślisz, że w to uwierzę?
Przewróciłam oczami.
- Czułam się dobrze, ale teraz, kiedy dowiedziałam się o moim dziecku... - zakrztusiłam się swoimi własnymi słowami i od razu odwróciłam wzrok. Czując gorące łzy na linii rzęs, zamrugałam gwałtownie, żeby pozbyć się niechcianych emocji.
Daj spokój, Re.
Trzymaj się.
- On ci powiedział, czy dokt..
- Sama się domyśliłam - bąknęłam, niegrzecznie jej przerywając, więc momentalnie zamilkła. - Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?! - Uczucie zdrady powróciło.
- Myśleliśmy, że jeśli Zayn będzie musiał to zrobić, to może poczuje trochę..
- Smutku?
Skrzywiła się.
- No.
- Przysporzyłaś mu czegoś więcej, niż tylko smutku. - Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Wcale, że nie!
- Właśnie, że tak!
- Okej, może troszeczkę, no ale ktoś musiał!
- Nic nie musiałaś.
Westchnęła zbyt dramatycznie.
- W takim razie wycofuję się z tego wszystkiego!
- No i dobrze - bąknęłam.
W sali rozległo się pukanie, a po chwili do środka wszedł dobrze ubrany mężczyzna, będący może lekko po czterdziestce. Uśmiechnął się przyjaźnie, ale coś w jego postawie dało mi jasno do zrozumienia, że nie nawykł do cackania się z ludźmi.
- Ty chyba ty. Victoria Greene, tak? - zapytał. - Nazywam się Dwayne. Detektyw Dwayne. Cieszę się, że w końcu zastałem cię przytomną. - Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą niepewnie uścisnęłam na przywitanie.
- Proszę mówić mi Re - powiedziałam nieśmiało, a on skinął głową.
- Panno Coventry, mógłbym prosić o chwilę prywatności? Mam kilka pytań, które chciałbym zadać Re, zanim wróci pan Mal..
- Detektywie Dwayne, chyba jasno wyraziłem się, mówiąc, że Victoria nie jest jeszcze gotowa na przesłuchanie!
Momentalnie rozpoznałam przepełniony goryczą głos Zayna. Zobaczyłam go chwilę później i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak spięta byłam.
- Panie Malik, dobrze znowu pana widzieć - bąknął niezadowolony detektyw.
- Nie jest gotowa - powtórzył surowo Zayn.
Mężczyzna westchnął ciężko i bardzo powoli przeniósł na mnie wzrok w odpowiedzi na co ponownie się spięłam.
- Panno Greene, jest pani w stanie udzielić mi kilku informacji, czy powinienem zaaranżować jakiś dogodniejszy termin?
- Nie teraz - wtrącił Zayn.
- Panno Greene?! - powtórzył nieco głośniej detektyw, a ja z trudem przełknęłam ślinę.
- Wolałabym to odłożyć w czasie. Innym razem, detektywie - odezwałam się w końcu. - Ale jeśli to coś niecierpiącego zwłoki..
- Nie ma problemu, Re. Do tej pory udało mi się już przesłuchać Devona i Lucasa.
Lucasa?!
- Mam całą listę świadków, więc na jakiś czas będę miał zajęcie. To moja wizytówka. Będziemy w kontakcie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Wzięłam od niego mały prostokącik, a on ruszył do wyjścia, zamieniając przy drzwiach jeszcze kilka słów z Zaynem, po czym całkiem zniknął mi z pola widzenia.
- Myślisz, że mnie też przesłuchają? - zapytała z podekscytowaniem Amber.
Pokręciłam głową i wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, Amber.
- Tak. Przesłuchają - odpowiedział Zayn, a ona przewróciła oczami. Jej ekscytacja momentalnie uleciała w zapomnienie.
- Nie ciebie pytałam! - warknęła, na co uniosłam jedną brew, uważnie mierząc ją wzrokiem.
- Powiedziałaś, że przestaniesz.
Jej usta ułożyły się w cienką linię.
________________________________________________________________
(Zayn)
Londyńskie powietrze było zimne, jak zwykle, kurwa. Musiałem jednak ochłonąć na zewnątrz.
Straciłem nad sobą panowanie, ale Amber całkowicie sobie na to zasłużyła.
Wyciągnąłem zapalniczkę i przysunąłem jej płomień do końca papierosa, którego trzymałem między wargami, a mój wzrok dostrzegł znajomą twarz. Detektyw, który wczorajszego wieczora pojawił się na miejscu "zbrodni".
- Detektywie Dwayne - przywitałem go. Jakże kurewsko niemiło znowu cię widzieć.
- Malik... Odpowiedni człowiek w odpowiednim czasie. Właśnie cię szukałem. Muszę zadać ci kilka py..
- Nie pojadę na posterunek - mruknąłem, ponownie zapalając płomień.
- Nie. Rozumiem, ale może jesteś zainteresowany zrobieniem testów DNA?
Odpaliłem papierosa i mocno się nim zaciągnąłem.
- Nie jestem. - Zgromiłem go wzrokiem. - Po co mi to?!
- Anderson upiera się, że jest twoim bratem.
Fuknąłem.
- Ten zjeb nie jest moim bratem. Mam cholerną pewność, że nim nie jest.
- Zayn, twój biologiczny ojciec popełnił samobójstwo. Nie był stabilny emocjonalnie. To samo tyczy się Devona.
- Sugerujesz, więc, że też jestem jakimś pierdolonym wariatem?!
Oficer zaśmiał się, jakbym był, kurwa, głupi, ale szybko spiorunowałem go wzrokiem, a on prawie zakrztusił się swoim własnym debilizmem.
Idiota.
- Oczywiście, że nie.
Podejrzliwie zmierzyłem go wzrokiem. Ukrywał coś, ale nie do końca wiedziałem co.
- Dobra. Zrobię testy DNA, ale tylko, żeby udowodnić to, że Devon się myli. Nie jest moim bratem. A teraz zadaj mi te swoje pytania i lepiej dla ciebie, żeby nie powtórzyły się z tymi, które już słyszałem.
Uniósł brew, a na jego ustach zamajaczył dziwny uśmieszek.
- Doszły mnie słuchy, że wiedziesz niezłe kawalerskie życie.
Zmarszczyłem czoło, ale szybko się zreflektowałem.
- Masz nieaktualne informacje. Nawet nie chcę wiedzieć do kogo to słyszałeś.
- Chodziło mi o czasy przed panną Greene.
Upuściłem papierosa na chodnik i przydeptałem go stopą.
- Co to ma wspólnego z tą sprawą?
Detektyw zmrużył oczy uważnie mi się przyglądając, na co odpowiedziałem mu tym samym.
- Każde jedno znamię, które zostawiłeś na jej ciele, podczas swoich dziwacznych zabaw podlega wykroczeniu.
Przewróciłem oczami.
- Ona jest moją dziewczyną, Dwayne.
- A co z Kaylą?
- Zależało mi na niej - wtrąciłem, słysząc imię jego córki. - Tak samo, jak zależało mi na każdej z nich. Ale z Victorią to coś innego. Nigdy więcej - przyznałem szczerze.
Westchnął, widząc, że nigdzie nie zaprowadzi go ta rozmowa.
- Muszę zobaczyć się z Victorią. Wybudziła się?
- Nie jest gotowa. Odezwij się, kiedy wyjdzie ze szpitala - powiedziałem surowo.
- Dobrze. W takim razie, pójdę porozmawiać z pielęgniarką, żeby upewnić się, kiedy ją wypiszą. Do następnego razu, panie Malik.
Tak, tak... Spierdalaj.
Po tym jak się oddalił, zawahałem się czy faktycznie pozwolić mu zniknąć z mojego pola widzenia. Wiedziałem jak lubił węszyć. Na pewno za wszelką cenę, starałby się do niej pójść. Nie jestem głupi.
Takim oto sposobem, ruszyłem zaraz za nim, upewniając się jednak, że wybiorę inną windę prowadzącą na czwarte piętro.
Kiedy wreszcie tam dotarłem, na chwilę zatrzymałem się przy recepcji, w myślach odliczając pół minuty, po czym skierowałem się do pokoju Victorii.
- Proszę mówić mi Re - usłyszałem jej słaby głos i pokręciłem głową.
- Panno Covenrty, mógłbym prosić o chwilę prywatności? Mam kilka pytań, które chciałbym zadać Re, zanim wróci pan Mal..
- Detektywie Dwayne, chyba jasno wyraziłem się, mówiąc, że Victoria nie jest jeszcze gotowa na przesłuchanie! - rzuciłem, wchodząc do sali, a moja twarz bezwiednie wykrzywiła się w niezadowoleniu.
- Panie Malik, dobrze znowu pana widzieć - bąknął niezadowolony, na co spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie jest gotowa - przerwałem mu surowo.
Detektyw zerknął na Victorię, a ona momentalnie zastygła w bezruchu.
- Panno Greene, jest pani w stanie udzielić mi kilku informacji, czy powinienem zaaranżować jakiś dogodniejszy termin?
- Nie teraz - wtrąciłem.
- Panno Greene?! - powtórzył nieco głośniej, a ja przewróciłem oczami, widząc jak zwraca się bezpośrednio do Victorii.
- Wolałabym to odłożyć w czasie. Innym razem, detektywie. Ale jeśli to coś niecierpiącego zwłoki..
- Nie ma problemu, Re. Do tej pory udało mi się już przesłuchać Devona i Lucasa.
Lucasa?! Kto to do chuja jest Lucas?
- Mam całą listę świadków, więc na jakiś czas będę miał zajęcie. To moja wizytówka. Będziemy w kontakcie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Facet podszedł do mnie, po tym jak wręczył Victorii swoją wizytówkę.
- Nie wpakuj się w żadne kłopoty, dzieciaku - bąknął cicho.
Dzieciaku?! Jebany dupek.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Zawsze z chęcią przypomnę ci, jak niegrzeczna jest twoja córeczka i jak ostro lubi być pieprzona, więc nawet nie zaczynaj.
Zmrużył oczy, ciskając we mnie gromy, ale przeszedłem obok niego, lekko trącając go ramieniem i dając jasno do zrozumienia, że nie jest już tu mile widziany.
W mieście było ponad trzy tysiące detektywów, a ja musiałem trafić akurat na tego kutasa!
- Myślisz, że mnie też przesłuchają? - zapytała z podekscytowaniem Amber.
Victoria zmarszczyła brwi, a na jej twarzy wymalowała się czysta konsternacja.
- Nie wiem, Amber.
- Tak. Przesłuchają - odpowiedziałem, a ona przewróciła oczami. Jej ekscytacja momentalnie zniknęła.
- Nie ciebie pytałam! - warknęła, a na co w odpowiedzi uniosłem brew.
- Powiedziałaś, że przestaniesz - szepnęła Victoria.
Usta Amber ułożyły się w cienką linię, po czym podniosła się z krzesła.
- Mogę pogadać z tobą na osobności? - zapytała, na co zmarszczyłem czoło.
- Ze mną?!
- Tak.
Zerknąłem na Victorię, ale ona już przyglądała mi się szeroko otwartymi oczami.
- Okej, dobra. - Wyszedłem na korytarz, a ona podążyła za mną. Minęła mnie i skierowała się do automatu z przekąskami.
- Masz jakieś drobne?
Nie dla ciebie.
- Trzymaj. - Westchnąłem, podając jej mój portfel. - Poszukaj i weź cokolwiek znajdziesz.
Uniosła brew, ale szybko przeniosła swoją uwagę na maszynę, próbując ukryć uśmiech.
- O czym chciałaś pogadać? - zapytałem w końcu, opierając się o automat, ale ona stała z ustami zaciśniętymi w cienką linię.
- Amber - ponagliłem surowo. Nadal nic.
Wywróciłem oczami, podczas gdy ona, wrzucała kolejne monety w szczelinę na drobniaki.
- Wrzuciłaś już jakieś 20 funtów. Wystarczy.
Cisza.
- Amber - powtórzyłem bardziej monotonnie, ale ona nadal milczała.
- Jebać to - bąknąłem pod nosem. - Wracam do Victorii. - Odwróciłem się gotowy, by odejść, ale po zrobieniu kilku kroków usłyszałem jak dźwięk wrzucanych do automatu monet, ustał.
- Czekaj, Zayn.
Westchnąłem i odwróciłem się w jej stronę.
- Czego?!
- To prawda? - Jej głos był słaby, załamując się przy końcu, gdy łzy popłynęły po jej policzkach.
- Co?
Powoli podeszła do mnie.
- To co mówiłeś na temat Matta. - Spuściła wzrok. - Zdradza mnie?
Przygryzłem wargę.
- Prawda.
Zachłysnęła się powietrzem i skinęła głową, przyjmując smutną rzeczywistość.
- Okej, dzięki. - Wróciła do automatu, kontynuując to co robiła wcześniej, a jej aura momentalnie przygasła.
Uważnie obserwowałem jak otępiałe i bez sił stało się jej ciało, gdy przykucnęła by wyjąć przekąski z szuflady na którą wypadły.
- Amber - zacząłem, ale wydawała się być kompletnie bez życia.
Podszedłem bliżej, a ona w końcu stanęła twarzą do mnie. Jej wyraz był niemal nieludzki.
- Amber?
- Zdradza mnie - powiedziała cicho, po czym przyłożyła otwartą dłoń do swoich ust. Łzy kapały z jej policzków, więc nie wiedząc co mam zrobić, odsunąłem się na krok.
- Arghh... Nie płacz - bąknąłem nieskładnie.
Schowała twarz w dłoniach, a szloch zawładnął całym jej ciałem. Zawahałem się.
Boże, miałem nadzieję, że nie będę tego żałował. Kierowałem się tym, że żadna kobieta nie powinna zostać sama w takim stanie.
Skrzywiłem się lekko i chwyciłem jej przedramię, przyciągając ją w krępującym uścisku.
Zakłopotany, poklepałem ją po głowie, no bo co niby kurwa miałem robić?! Nie miałem pojęcia!
Zadrżała od płaczu, ale jej szloch ucichł po kilku chwilach. Odsunąłem się od niej, a ona szybko wytarła mokre policzki.
- Zayn, przepraszam... Zawsze byłam dla ciebie taka chamska..
Uniosłem rękę, żeby powstrzymać ją od dalszego mówienia.
- Przestań. Jesteś rozemocjonowana. Nie myślisz racjonalnie.
Pokręciła głową, pociągając przy tym nosem i wierzchem dłoni jeszcze raz przetarła swoje zaczerwienione od łez policzki.
- Wiem, że ci na niej zależy, po prostu czasem zachowujesz się jak ostatni dupek, a ja nienawidzę patrzeć na to jak ciężko z tym Re.
Spuściłem wzrok.
- Proszę, przestań ją ranić. Po prostu przestań być dla niej takim fiutem, a może nawet kiedyś cię polubię.
Podejrzliwie uniosłem brew, podnosząc na nią oczy.
- Nie łatwo mnie polubić - odparłem, po czym skierowałem się do sali Victorii. - Zajmij się ratowaniem samej siebie, zanim zaczniesz ze mną - rzuciłem przez ramię.
- Detektywie Dwayne, chyba jasno wyraziłem się, mówiąc, że Victoria nie jest jeszcze gotowa na przesłuchanie! - rzuciłem, wchodząc do sali, a moja twarz bezwiednie wykrzywiła się w niezadowoleniu.
- Panie Malik, dobrze znowu pana widzieć - bąknął niezadowolony, na co spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie jest gotowa - przerwałem mu surowo.
Detektyw zerknął na Victorię, a ona momentalnie zastygła w bezruchu.
- Panno Greene, jest pani w stanie udzielić mi kilku informacji, czy powinienem zaaranżować jakiś dogodniejszy termin?
- Nie teraz - wtrąciłem.
- Panno Greene?! - powtórzył nieco głośniej, a ja przewróciłem oczami, widząc jak zwraca się bezpośrednio do Victorii.
- Wolałabym to odłożyć w czasie. Innym razem, detektywie. Ale jeśli to coś niecierpiącego zwłoki..
- Nie ma problemu, Re. Do tej pory udało mi się już przesłuchać Devona i Lucasa.
Lucasa?! Kto to do chuja jest Lucas?
- Mam całą listę świadków, więc na jakiś czas będę miał zajęcie. To moja wizytówka. Będziemy w kontakcie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Facet podszedł do mnie, po tym jak wręczył Victorii swoją wizytówkę.
- Nie wpakuj się w żadne kłopoty, dzieciaku - bąknął cicho.
Dzieciaku?! Jebany dupek.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Zawsze z chęcią przypomnę ci, jak niegrzeczna jest twoja córeczka i jak ostro lubi być pieprzona, więc nawet nie zaczynaj.
Zmrużył oczy, ciskając we mnie gromy, ale przeszedłem obok niego, lekko trącając go ramieniem i dając jasno do zrozumienia, że nie jest już tu mile widziany.
W mieście było ponad trzy tysiące detektywów, a ja musiałem trafić akurat na tego kutasa!
- Myślisz, że mnie też przesłuchają? - zapytała z podekscytowaniem Amber.
Victoria zmarszczyła brwi, a na jej twarzy wymalowała się czysta konsternacja.
- Nie wiem, Amber.
- Tak. Przesłuchają - odpowiedziałem, a ona przewróciła oczami. Jej ekscytacja momentalnie zniknęła.
- Nie ciebie pytałam! - warknęła, a na co w odpowiedzi uniosłem brew.
- Powiedziałaś, że przestaniesz - szepnęła Victoria.
Usta Amber ułożyły się w cienką linię, po czym podniosła się z krzesła.
- Mogę pogadać z tobą na osobności? - zapytała, na co zmarszczyłem czoło.
- Ze mną?!
- Tak.
Zerknąłem na Victorię, ale ona już przyglądała mi się szeroko otwartymi oczami.
- Okej, dobra. - Wyszedłem na korytarz, a ona podążyła za mną. Minęła mnie i skierowała się do automatu z przekąskami.
- Masz jakieś drobne?
Nie dla ciebie.
- Trzymaj. - Westchnąłem, podając jej mój portfel. - Poszukaj i weź cokolwiek znajdziesz.
Uniosła brew, ale szybko przeniosła swoją uwagę na maszynę, próbując ukryć uśmiech.
- O czym chciałaś pogadać? - zapytałem w końcu, opierając się o automat, ale ona stała z ustami zaciśniętymi w cienką linię.
- Amber - ponagliłem surowo. Nadal nic.
Wywróciłem oczami, podczas gdy ona, wrzucała kolejne monety w szczelinę na drobniaki.
- Wrzuciłaś już jakieś 20 funtów. Wystarczy.
Cisza.
- Amber - powtórzyłem bardziej monotonnie, ale ona nadal milczała.
- Jebać to - bąknąłem pod nosem. - Wracam do Victorii. - Odwróciłem się gotowy, by odejść, ale po zrobieniu kilku kroków usłyszałem jak dźwięk wrzucanych do automatu monet, ustał.
- Czekaj, Zayn.
Westchnąłem i odwróciłem się w jej stronę.
- Czego?!
- To prawda? - Jej głos był słaby, załamując się przy końcu, gdy łzy popłynęły po jej policzkach.
- Co?
Powoli podeszła do mnie.
- To co mówiłeś na temat Matta. - Spuściła wzrok. - Zdradza mnie?
Przygryzłem wargę.
- Prawda.
Zachłysnęła się powietrzem i skinęła głową, przyjmując smutną rzeczywistość.
- Okej, dzięki. - Wróciła do automatu, kontynuując to co robiła wcześniej, a jej aura momentalnie przygasła.
Uważnie obserwowałem jak otępiałe i bez sił stało się jej ciało, gdy przykucnęła by wyjąć przekąski z szuflady na którą wypadły.
- Amber - zacząłem, ale wydawała się być kompletnie bez życia.
Podszedłem bliżej, a ona w końcu stanęła twarzą do mnie. Jej wyraz był niemal nieludzki.
- Amber?
- Zdradza mnie - powiedziała cicho, po czym przyłożyła otwartą dłoń do swoich ust. Łzy kapały z jej policzków, więc nie wiedząc co mam zrobić, odsunąłem się na krok.
- Arghh... Nie płacz - bąknąłem nieskładnie.
Schowała twarz w dłoniach, a szloch zawładnął całym jej ciałem. Zawahałem się.
Boże, miałem nadzieję, że nie będę tego żałował. Kierowałem się tym, że żadna kobieta nie powinna zostać sama w takim stanie.
Skrzywiłem się lekko i chwyciłem jej przedramię, przyciągając ją w krępującym uścisku.
Zakłopotany, poklepałem ją po głowie, no bo co niby kurwa miałem robić?! Nie miałem pojęcia!
Zadrżała od płaczu, ale jej szloch ucichł po kilku chwilach. Odsunąłem się od niej, a ona szybko wytarła mokre policzki.
- Zayn, przepraszam... Zawsze byłam dla ciebie taka chamska..
Uniosłem rękę, żeby powstrzymać ją od dalszego mówienia.
- Przestań. Jesteś rozemocjonowana. Nie myślisz racjonalnie.
Pokręciła głową, pociągając przy tym nosem i wierzchem dłoni jeszcze raz przetarła swoje zaczerwienione od łez policzki.
- Wiem, że ci na niej zależy, po prostu czasem zachowujesz się jak ostatni dupek, a ja nienawidzę patrzeć na to jak ciężko z tym Re.
Spuściłem wzrok.
- Proszę, przestań ją ranić. Po prostu przestań być dla niej takim fiutem, a może nawet kiedyś cię polubię.
Podejrzliwie uniosłem brew, podnosząc na nią oczy.
- Nie łatwo mnie polubić - odparłem, po czym skierowałem się do sali Victorii. - Zajmij się ratowaniem samej siebie, zanim zaczniesz ze mną - rzuciłem przez ramię.
__________________________________________________________________
-trzy dni później-
Dzień po dniu starałam się zapewnić samą siebie, że z tego wyjdę. Każda minuta mojej egzystencji przesycona była mrocznymi wspomnieniami tego, co się stało. Zamknęłam oczy i momentalnie przeniosłam się do obleśnego, zimnego pomieszczenia, gdzie byłam przykuta łańcuchami i unieruchomiona. Dno piekieł.
Ale nie to było w tym wszystkim najgorsze.
Tak. Byłam bita, napastowana, aż wreszcie ponownie zgwałcona.
Nic jednak nie równało się z uczuciem nicości, kiedy dowiedziałam się o tym, że poroniłam.
Moje dziecko.
Gwałtownie wyrwane z mojego życia. Wydarte z mojego ciała. Musiałam mierzyć się z myślą, że moja malutka, bezbronna, niewinna fasolka, odeszła.
Byłam pusta, bez chęci do życia. Mimo, że nosiłam to dzieciątko tylko kilka tygodni, czułam się z nim szalenie związana.
Moje maleństwo.
Dawka narkotyku jaką wstrzyknął mi Devon, skutecznie mnie uśpiła, unieruchomiła i utrzymywała w stanie nieprzytomności, co poskutkowało drastycznymi konsekwencjami w zdrowiu dziecka.
Byłam zbyt słaba i winiłam za to jedynie samą siebie.
Może gdybym czuła się lepiej, była silniejsza... Może wtedy udałoby mi się go powstrzymać, uchronić moje maleństwo i zapobiec temu wszystkiemu.
Co zostało mi teraz?
Złamane serce i kolejne rany w poharatanej psychice. Dodatkowo niemal od razu pojawiło się krwawienie. Skurcze były o wiele silniejsze i częstsze niż doświadczałam ich wcześniej. Nie była to regularna miesiączka. Z uwagi na to, że byłam w szóstym tygodniu ciąży dali mi wybór, między łyżeczkowaniem, lub zostawieniem wszystkiego w rękach matki natury. Wybór został odsunięty na dalszy plan, gdy rano obudziłam się w zakrwawionej bieliźnie. Każdy skurcz w dole mojego brzucha smucił mnie jeszcze bardziej.
Jak z takiego stanu można wyjść cało?!
Wszyscy wkoło powtarzali, że wydobrzeję. Że uda mi się przez to przejść, ale tak na dobrą sprawę, nie miałam przez co przechodzić. Fakt, że ponownie zostałam zgwałcona zachowałam dla siebie, a jeśli ktoś odważyłby mi się powiedzieć, że nieźle znoszę stratę dziecka bez wahania wymierzałabym tej osobie siarczysty policzek, bo najwyraźniej nie miałaby pojęcia jak czuję się naprawdę.
Nikt tego nie wiedział.
Byłam jak odrętwiała.
Wszystko wydawało się bezcelowe, ale jakimś cudem nadal się poruszałam i żyłam, jakby nigdy nie przytrafiło mi się nic traumatycznego.
Chciałam poczuć cokolwiek.
Wpadłam nawet na pomysł, że powinnam podjąć się czegoś głupiego. Powinnam zrobić coś niebezpiecznego, żebym znowu coś poczuła... W tym samym czasie, jednak, nie chciałam robić nic poza leżeniem w moim łóżku.
Amber, James, moja Mama, Siostra, Brat...
Nawet Zayn.
Chciałam zapomnieć o nich wszystkich.
Nie chciałam takiego życia. Przepełnionego strachem i wątpliwościami.
Nie chciałam już czuć się odrętwiała.
Nie chciałam czuć ciągłego poczucia winy.
- Jeszcze jedna i spadniesz z kanapy, Mała - powiedział James, wchodząc do pokoju.
Jedyna osobą z głową na karku.
Amber gdzieś wyszła, chyba załatwiała sprawy z Mattem, a Zayn wrócił do swojego apartamentu, próbując nadgonić z zaległą pracą.
Powinien niedługo wrócić. Nie wiedziałam w sumie czemu ciągle wraca... Jego kontakty z Amber nadal były napięte, a nasz związek... No cóż.
Nie powiedziałabym, że jest jakoś strasznie, ale nie było również perfekcyjnie.
Próbował sobie z tym radzić, a ja... Ja byłam zbyt pogmatwana, żeby móc brnąć dalej w coś, co mimowolnie kojarzyło mi się z Devonem.
Boże, nienawidziłam tego jak to wszystko wyglądało.
James usiadł obok mnie, kiedy zacieśniłam palce wokół szklanki.
- Zayn nie chciałby chyba, żebyś piła..
- Nie ma go tutaj - przerwałam mu nieuprzejmie.
- Na razie - dodał, unosząc brew.
Beztrosko wzruszyłam ramionami.
- Mała, bierzesz leki. Serio nie możesz pić. Jeszcze się pochorujesz.
Może chociaż to pozwoliłoby mi poczuć cokolwiek. Może wtedy znowu stałabym się człowiekiem, a nie jakimś pieprzonym robotem.
- Nic mi nie będzie. Wypiłam tylko dwie szklanki, poza tym po Prednizonie nie powinno mi nic być.
Wyjął drinka z mojej dłoni, na co spiorunowałam go wzrokiem.
- Zayn zaraz wróci, a ty jesteś, jakby nie było, pod moją opieką.
- Okej, więcej nie wypiję. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Dobrze. A żeby upewnić się, że tak będzie, ja wyzeruję resztę.
Uniósł szklankę do ust i przechylił ją zamaszyście. Skrzywił się odstawiając szkło, a uśmiech, który wcześniej starałam się ukryć, rozciągnął się na całej długości moich ust.
- O, Boże. Piłaś czystą! - zakasłał.
- Cienias - zażartowałam, a on prychnął pod nosem.
- Proszę cię - rzucił z udawaną arogancją.
Podciągnęłam kolana do klatki piersiowej, a głowę oparłam na jego ramieniu.
- Serio, Prednizon jest spoko - bąknęłam nieskładnie.
- Ale nie pij już więcej, okej? - zapytał niepewnie.
Westchnęłam cicho.
- Chcę dziecka.
James zmarszczył czoło, patrząc na mnie z góry.
- Naprawdę? Teraz? - zabrzmiał kolejny głos, więc odwróciłam głowę w kierunku drzwi skąd dobiegał, by zobaczyć Zayna.
- O, hej, Stary! - zawołał James, a ja chwiejnie wstałam z kanapy.
- Wróciłeś - bąknęłam.
- A ty piłaś - zauważył przygnębiony, ale coś w jego głosie mówiło mi, że jest spokojny.
Cieszył się, że może tu być.
Przygryzłam wargę i zerknęłam na Jamesa, nadal siedzącego na kanapie.
Chłopak wyrzucił ręce w powietrze.
- Sorry, Re. Akurat tu się z nim zgadzam.
Okej, okej. Nie powinnam była pić, ale przecież nic mi nie jest.
James wstał i westchnął ciężko.
- Idę już do łóżka. Branoc wszystkim zgromadzonym.
- Dobranoc, James - wybełkotałam.
Kiedy w końcu wyszedł z salonu, Zayn podszedł bliżej i zajął miejsce na którym wcześniej siedział mój przyjaciel, po czym sięgnął do mojej dłoni.
- Posiedź ze mną - powiedział cicho.
Nie do końca tego się spodziewałam. Oczekiwałam raczej wykładu na temat tego jak groźne może być połączenie alkoholu z lekami, no ale w sumie, przecież Prednizon to żaden poważniejszy lek.
- Jak się czujesz? - zapytał, odnosząc się do moich skurczy.
- Robią się coraz ostrzejsze, ale to normalne.
Usiadłam obok niego i momentalnie znienawidziłam samą siebie, za to jak spięło się moje ciało, gdy przejechał wierzchem dłoni po moim policzku.
- Martwię się o ciebie - przerwał ciszę, podczas gdy ja nie przestawałam bawić się swoimi palcami. - Spójrz na mnie, proszę.
Wzięłam głęboki oddech i w końcu podniosłam na niego wzrok.
- Proszę cię, powiedz mi co się z tobą dzieje.
- Nic mi nie..
- Nie uwierzę w te gówniane wymówki, Victoria - przerwał surowo. Zmarszczył czoło na moment, ale jego twarz zaraz złagodniała.
- Przestań udawać, że wszystko jest okej, kiedy jasno widzę, że nie jest - bąknął.
Nadal milczałam.
- Zmieniłaś się - dodał po chwili. - Zachowujesz się - uciął na chwilę, nie mogąc dobrać odpowiednich słów. - Zachowujesz się tak samo jak kiedyś.
- Czyli jak? - Niedbale wzruszyłam ramionami.
- Jesteś zdystansowana.
Spuściłam wzrok.
- Nadal jestem taka sama.
Objął obie moje dłonie, na co wstrzymałam oddech, cofając ręce.
- Victoria, powiedz mi. Powiedz mi, co on ci zrobił - poprosił niecierpliwie. - Popatrz na mnie i powiedz mi, co ci zrobił, Skarbie.
Potrząsnęłam głową, mocno zaciskając oczy. Chciałam na niego spojrzeć, ale się bałam. Bałam się tego, co mój mózg może zrobić z jego obrazem.
- Martwię się o ciebie - powtórzył.
Wstałam gwałtownie i westchnęłam czując rosnące poirytowanie.
- Przestań to powtarzać! Nic mi nie jest, okej?! Zostaw mnie w spokoju..
- Victoria..
- Daj mi spokój - mruknęłam pod nosem, kierując się w stronę korytarza.
- Re! - Chwycił mnie za dłoń i z powrotem przyciągnął do swojego ciała, a całe powietrze z moich płuc uleciało w jednej sekundzie. - Przestań się ode mnie odsuwać i zacznij ze mną rozmawiać! Proszę cię!
- Puść - bąknęłam nieskładnie. - Przestań mnie dotykać!
- Dotykać... - Jego oczy podwoiły swoje rozmiary, kiedy składał wszystkie części układanki do kupy. - Chyba nie udało mu się zajść aż tak daleko? - jego szept przepełniony był szokiem, paniką i frustracją. - Odpowiedz, Re.
Rozchyliłam wargi, ale nic z nich nie uleciało.
- Odpowiedź jest prosta. Tak, albo nie.
- Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta. - Wzruszyłam ramionami i przygryzłam dolną wargę. - Tak. Zrobił to..
Zayn wpatrywał się prosto w moje oczy, nie wyrażając żadnej emocji, na co głośno przełknęłam ślinę.
- Zayn.
- Wiesz, że nigdy nie zrobię ci krzywdy - szepnął, po długim milczeniu.
Przytaknęłam słabo.
- Wiem.
Objął moją twarz dłońmi, a ja mocno zacisnęłam powieki, czując jak moje ciało negatywnie reaguje na jego dotyk. To Zayn, nie Devon.
Nie panikuj, Re.
To tylko Zayn.
- Nie użalaj się teraz nade mną. Ostatnią rzeczą jakiej mi trzeba to współczucie - wymamrotałam bardziej bojaźliwie, niż zamierzałam.
Westchnął cicho, zakłócając przeciągającą się ciszę.
- Mogę cię pocałować w takim razie? - zapytał niepewnie, na co skonsternowana uniosłam brew.
To tylko Zayn.
Skinęłam głową i z wahaniem uniosłam się na palcach stóp, by szybko cmoknąć go w usta.
Chłopak zmarszczył czoło. Wiedziałam, że oczekiwał czegoś więcej, ale nie byłabym w stanie. Wspomnienia zbyt żywo wirowały w mojej głowie i nie wiem, jak blisko byłabym w stanie go do siebie dopuścić, zanim znowu bym go odepchnęła.
- Możemy iść do łóżka? - zapytałam po krótkiej chwili, a on tylko skinął głową chwytając mnie za dłoń i prowadząc w górę schodów.
Przebrałam się w luźną koszulkę i weszłam pod ciepłe przykrycie, czekając aż Zayn do mnie dołączy.
Wahał się mnie dotknąć, jego ręce niepewnie spoczywały na mojej talii, ale kiedy wskrzesiłam w sobie resztki odwagi, pozbywając się krążącego w mojej głowie strachu, odwróciłam się przodem do niego i wtuliłam twarz w jego nagi tors. Zaciągnęłam się jego zapachem, upewniając się, że to tylko on. Jego skóra była gorączkowo gorąca przy moim policzku. Wdychałam jego woń, a on mocniej przyciskał mnie do swojego ciała.
- Chciałbym móc wymazać to wszystko co siedzi w twojej głowie - powiedział cicho.
- Ja też. Niestety muszę z tym żyć - odpowiedziałam półgłosem.
Zanim zdążył odezwać się ponownie, zadźwięczał sygnał jego komórki, a on westchnął poirytowany i odwrócił się, by sięgnąć po telefon leżący na szafce nocnej.
- Muszę odebrać - rzucił szybko.
Akurat teraz?!
- Malik. . . Doktorze Grant. . . Tak?! - Podniósł się nieco, podpierając łokciem o materac, a ja zmarszczyłam czoło zapalając lampkę.
- Naprawdę? - brzmiał na zaskoczonego. - To dobre wieści. . . Tak. - Przeniósł na mnie wzrok, w efekcie czego zmarszczyłam czoło.
- Dziękuję - rzucił do słuchawki, rozłączając się, po czym ponownie na mnie spojrzał.
- Kto to był? - zapytałam.
- Lekarz.
- Nie pamiętam żadnego o nazwisku Grant.
- Nie, nie możesz go pamiętać. To nasz rodzinny lekarz.
Skonsternowana zmarszczyłam brwi.
- Okej, więc po co dzwonił tak późno w nocy?
- Kilka dni temu zrobiłem test DNA.
Co?!
- Czemu?
- Żeby upewnić się, czy Devon naprawdę jest moim bratem.
Oczy szerzej otworzyły mi się w poczuciu całkowitego szoku.
- Kim?! - spanikowałam.
- Kiedy straciłaś przytomność, próbował mnie zmanipulować. Pierdolony... Powinienem był wiedzieć, że to kłamstwo. Ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Nadal byłam oniemiała.
Zayn i Devon braćmi?!
- Nie jest moim bratem, Victoria - powiedział wyzutym z emocji głosem.
- Uwierzyłeś mu?
- W pewnym momencie tak. Jest dobrym kłamcą - bąknął Zayn, a w jego głosie zabrzmiało poczucie winy, że dał się zwieść.
Skinęłam głową, całkowicie się z nim zgadzając.
- To dupek. Zasługuje na coś o wiele gorszego, niż więzienie.
- Za to co zrobił tobie i mojej siostrze, powinien dostać przynajmniej dożywocie.
- Chciałeś chyba powiedzieć "wyrok śmierci". Musi umrzeć. Nikt nie powinien żyć po tym, co zrobił on.
Zayn wyraźnie się zawahał.
- Miałem szansę, ale nie mogłem...
Zmarszczyłam czoło.
- Co?
- Miałem szansę go...no wiesz. Zabić. - Ociągał się z zakończeniem zdania, jakby słowa paliły jego język. - Ale nie mogłem.
- Czemu? Nie chodzi o to, że chciałam, żebyś to zrobił, chodzi mi tylko o to dlaczego tego nie zrobiłeś.
- Może i jestem oziębłym draniem, czy jak tam ludzie o mnie mówią, ale nie mógłbym zabić człowieka. Nawet jeśli miałby być nim jebany Devon Anderson. - Jego nazwisko wypowiedział z taką nienawiścią, że miałam wrażenie, jakby jednak odważył się to zrobić.
- Rozumiem. - Skinęłam głową. - Gdybym miała taką szansę, też bym tego nie zrobiła. Nie mogłabym żyć z krwią na rękach. - Jedyna krew, którą miałam na rękach należała do mojego dziecka, ale nie mogłam pozwolić sobie na myślenie o tym w tamtej chwili.
Musiałam go pocieszyć.
Wydawał się jednak zbyt głęboko zamyślony, żebym mogła do niego trafić.
- Żałuję, wiesz? Pozwoliłem żyć gwałcicielowi, który wyrządził na tym świecie tyle zła ile żaden inny znany mi człowiek. Co z tego, że go posadzą? Będzie wyizolowany od społeczeństwa, otoczony innymi skazańcami. Nie będzie w stanie zrobić nikomu krzywdy, ale tylko do pewnego czasu. Co powstrzyma go od powtórzenia wszystkiego co zrobił, kiedy już wyjdzie na wolność?
- Przynajmniej jest już w Ameryce - powiedziałam cicho. - Jest z daleka od nas. Odsiedzi swoje. Zrobiliśmy co mogliśmy, mówiąc o wszystkim oficerom policji. Deportowali go i już nigdy tu nie wróci.
Zayn westchnął głośno i pochylił się nade mną, by zgasić lampkę nocną.
- Masz rację. Ale nawet mimo tego, że jest już daleko stąd, nadal siedzi w twojej głowie.
Wypuściłam postrzępiony oddech i położyłam się na łóżku.
- Przynajmniej mam ciebie - wyznałam półgłosem.
- Na zawsze. Nigdy cię nie zostawię - powiedział ochrypłym, słabym ale równie szczerym i obiecującym głosem.
Wtuliłam twarz w jego nagi tors, zaciągając się jego zapachem.
- Śpij, Kochanie.
Mimo mojego rozbieganego, zagraconego umysłu, zamknęłam oczy i poddałam się niechętnie niepokojącemu odpoczynkowi.
_________________________________________________________________
TO BYŁ OSTATNI ROZDZIAŁ CHILLS, ALE NIE BÓJCIE SIĘ NIC. JUTRO ZAPYTAM CHANEL CZY MOGE TŁUMACZYĆ TRZECIĄ CZĘŚĆ, BO CAŁKIEM O TYM ZAPOMNIAŁAM XD
JUTRO TEŻ UAKTUALNIĘ TĘ NOTKĘ I GDY UZYSKAM ZGODĘ, TO OD RAZU PODAM WAM LINK DO TRZECIEJ CZĘŚCI OPOWIADANIA I WSZYSTKO WAM WYTŁUMACZĘ BO DZISIAJ JUŻ BYM CHCIAŁA TROCHĘ ODPOCZĄĆ :)
Jejjjj can't wait to read :**
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńABYSBAIDNSJSNAJDBDBXJDN
OdpowiedzUsuńOstatni? ;-; Koniecznie zapytaj się o tłumaczenie trzeciej części! Ten chuj znów ją ..? Ludzie trzymajcie mnie za nim mu zrobię krzywdę! Ten CENZURA nie powinien żyć! Żałuje, że Zayn go nie zabił, gdy miał okazje. Coś czuje, że to nie koniec Devon'a, że on coś jeszcze wymyśli. Czekamy na kolejną część! :D
OdpowiedzUsuńwow to już koniec tej części?!!! wow!!!! biedna Re musi z tym wszytskim żyć a pierdolony Anderson siedzi w więzieniu!!!
OdpowiedzUsuńOmg omg omg omg omg omg. No to pytaj sie pytaj! :o <33333333
OdpowiedzUsuńPierwsza super roździał :*
OdpowiedzUsuńChyba pierwsza do wyruchania przez Devona !! :/
Usuńzajebiste! Taki troskliwy Zayn wow wow. mam nadzieję że szybko pojawią się kolejne rozdziały
OdpowiedzUsuń(3 część) i mam nadzieję że nadal będziesz taka chętna do tłumaczenia. kocham cię bejbe i miłego oglądania filmików z wwat <3
świetny rozdział! Mam nadzieję, że będziesz tłumaczyć trzecią cześć...
OdpowiedzUsuńLiczę n to że Re z Zaynem będą mieli jeszcze kiedyś dzieci...
Pozdrawiam i czekam na 3 cześć! ♥
♥♥
OdpowiedzUsuńGenialny! Cieszę się, że w pewnym sensie się pogodzili. Jestem strasznie ciekawa 3 części, kiedy zobaczyłam Devona na tym plakacie? Nie wiem czy mogę tak napisać, ale mniejsza. Podejrzewam, że znowu nieźle namiesza. :) Dziękuję Ci bardzo bambi za tłumaczenie tego ff, jak i Knockout. Jesteś najlepsza! ♥
OdpowiedzUsuńo Jeeezu! koniec części 2 ? jak too? już? :( jest boska!
OdpowiedzUsuńomg i co dalej? co dalej może się niby dziać?
OdpowiedzUsuńdevona nie ma, dziecka też
będą ze sobą, będą się kłócić i znowu będą razem.... i tak przez cały czas?
omg
nie mam pojęcia
ale znając tą historię to na pewno jeszcze będę zaskoczona
nie mogę się doczekać w takim razie
omg idę czytać!!! AWWW
OdpowiedzUsuńuhrcei8jd *_*
OdpowiedzUsuńCo się tu dzieję? co się dzieję? XDD
Już koniec 2 części? XD Szybko minęło :)
Mam nadzieję że dostaniesz zgodę na tłumaczenie, trzeciej części :)
Jesteś boska, ponieważ masz ochotę tłumaczyć to wszystko dla nas:)
Pozdrawiam i całuje :*
@Kwiatkowska04
CO JA ZE SOBĄ ZROBIĘ JAK 3 CZEŚĆ TEŻ JUŻ SIE SKOŃCZY ? BOŻE..
OdpowiedzUsuńTo bedzie 4 ha :D
Usuń:ooo
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńNowy rozdział!!
WTF?!?!?!?
Ostatnia część chills'a????
Wooooow
Ciekawe jaka nazwa będzie ;DD
Heheszki
"Babe Born " Buahahahahahahahahah
Nie nic xd
Dziękuję za tłumaczenia ^^
Yeeey, mam nadzieje ze dodasz.jutro notkę ciekawa jestem.jak to będzie...
Będzie ta sama strona czy uzyskujesz nową??
Daj znać
CzekaMY z niecierpliwieniem <3
Kocham
o3eju3hfoerghnmrupngmuengprwoegmteiudgmt9puh9ei OMG 3 cześć!!!!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie zbyt dużej przerwy między drugą i trzecią częścią...
OdpowiedzUsuńNo ja też...
UsuńKocham tego bloga <3 i na pewno dostaniesz pozwolenia ;* ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć że to koniec Chills :( ale fajnie że będzie trzecia część <3 nie mogę się doczekać :))
OdpowiedzUsuńgenialny :) szkoda, że to już koniec no ale z drugiej strony dobrze że bd jeszcze ta 3 część nie mogę się już jej doczekać, będę płakać jak zakończysz tego bloga serio ? dlatego mam nadzieję że bd jeszcze czwarta część
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Amber, że Matt ją oszukiwał.
OdpowiedzUsuńCholernie żal mi Re.
Cieszę się, że Zayn nie jest spokrewniony z Devonem.
Czekam na kolejną część <3
Dziękuję, że tłumaczysz ; **
Pozdrawiam, @xAgata_Sz .xx
Już koniec? nieeee, ja nie chcę, mam nadzieję że dostaniesz tę zgodę. Szkoda że Re poroniła :(
OdpowiedzUsuńZayn tu jest taki awwww. Czea na trzecią część ♥
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń:( Piękny i bardzo dobrze, że Devon to nie jest brat Zayn'a <3
OdpowiedzUsuńKurde, kurde. W trzeciej części podobnóż też Devon będzie. Nie mogę się doczekać! ^^ Nie mogę uwierzyć, że to już koniec Chills.
OdpowiedzUsuńCzekam na jutrzejszą notkę ;) Dziękuję Ci za tyle niezwykłych emocji przy czytaniu, bo bez Twojego tłumaczenia wiele z nas nie miałoby takiej okazji <3 Luv
umarłam. Wspaniały rozdział. Piękny ♥ @luv_1d_bromance
OdpowiedzUsuńojej dzięuje że tłumaczysz :) rozdział świetny
OdpowiedzUsuńboże co ja bym bez ciebie zrobiła, tłumaczysz wszystkie najlepsze ff, ilysm
OdpowiedzUsuńjprdl jak ten czas szynko leci dopiero co się zaczeła ta część a już koniec i trzecia... wgl biedna Re co ona musi teraz przeżywać ... :/ jebany devon takiego to nic tylko wykastrować odciąć kończyny i do lasu..
OdpowiedzUsuńdziękuje że to dla nas tak wiernie tłumaczysz i co.. no do 3 części <3
♡
OdpowiedzUsuńJejku koniec jest taki słodziutki ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, że to tłumaczyłaś :)
I do zobaczenia w 3 części, już się doczekać nie mogę ^^
Jezu! Jezu! Jezus!
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że to już koniec "Chills" i mam nadzieję, że będziesz kontynuowała tłumaczenie!
Jak się cieszę że będzie trzecia część:). Dziękuję za to że tłumaczysz to opowiadanie ;).Pozdrawiam Kamila ♡
OdpowiedzUsuńWow.. Ten rozdział był świetny :D już nie moge doczekac sie następnej części . Błagam, proszę jak naj szybciej dodaj next bo chyba sie uzalezniłam xD
OdpowiedzUsuńOMG !!! 3 czesc nadchoooooodze !
OdpowiedzUsuńALE SIĘ PRZESTRASZTŁAM. CZYTAM "TO BYŁ OSTATNI ROZDZIAŁ CHILLS" AŻ MI SERCE USTAŁO :') ŚWIETNIE TŁUMACZYSZ! WEŹ PISZ CZĘŚCIEJ SWOJE "PRZYGODY" JESTEM ICH BARDZO CIEKAWA. ;)
OdpowiedzUsuńBosz <3<3<3<3 Kocham to wielbie i ubustwiam <3<3<3 czekam na trzecia czesc !!!!!
OdpowiedzUsuń1. Ty tak w sumie to wcale nie masz wyboru. MUSISZ tłumaczyć trzecią część:D
OdpowiedzUsuń2.Rozdział jest jak zwykle vovfubeyhbprjrhsudeoevyd aż się
wysłowić nmg! :D
3. Już myślałam, że bd musiała czekać żeby dowiedzieć się czy ten pojeb Devon jesy bratem Zayna:D ale na szczęście nie, za co dzięnks niebiosom!
OMB! :'(
OdpowiedzUsuńKoniec chills, a pamietam jak pisałać przy końcu Cold, że będzie 2część.
Doobraaa to czekamy na kolejną część ;*
Hahaha mam fajny pomysł na nazwe "FroZEN" xDD
By @Julciaaa93 ;*
Usuńaaa <333 jakie to wszystko słodkie xd
OdpowiedzUsuńchociaż ja tak baardzo jarałam się tym dzieckiem, to by było takie piękne :(( serio mam nadzieję, że jakoś im wyjdzie w 3 części, czekam z niecierpliwością :))
Dziękuję za tłumaczenie!! <3
~halfatwin
Ostatni?! Ale dobrze ze bedzie 3 czesc! <3333333
OdpowiedzUsuńnie wiem co myśleć o tym ordziale omg
OdpowiedzUsuńJej ;D są razem tak się ciesze ♥ Dobrze że ten dupek( sorry) Devon nie jest jego bratem ;) Oby biedna Re wyszła z tego stanu w którym jest ...ma zayna na zawsze ♡ Forever Together ! ♥ Czekam na 3 część obyś mogła ją nam tłumaczyć xx
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ..tt. xXKaRoLax
Jej... musi ci pozwolić tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńKocham to...Kilka nocek zerwałam bo tak się wciągnęłam :))
Pozdrawiam. I trzymam kciuki :*
Hsbsjaniabshahja ♥
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz!
Mam nadzieje że będziesz mogła tłumaczyć następna część :3
Czekam!
nie wiem dlaczego ale rycze przy tym rozdziale.
OdpowiedzUsuńJesteś boska! :D
OdpowiedzUsuńo kurde ;o cieszę się, że Re przezwyciężyła strach i poczuła ciepło Zayna ;) nie mogę się doczekać trzeciej części :) DZIĘKUJE!!!!!
OdpowiedzUsuńJeju, ale cudowne *.* a trzecia to już niestety ostatnia część? :c
OdpowiedzUsuńPOPŁAKAŁAM SIĘ ! O MÓJ BOZIU CHYBA UMRE!!!!
OdpowiedzUsuńBosz, bosz, bosz, nie wiem co mam ze sobą zrobić :) Nie mogę się doczekać 3 części. Jestem bardzo CI wdzięczna i bardzo dziękuję że dla nas poświęcasz swój czas i tłumaczysz dla nas ^_^
OdpowiedzUsuńA co do Re mam nadzieje że sie przełamie i nie odtrąci Zayna :)
Szkoda mi Re i Amber ...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Zayn i Devon nie są braćmi ..
Świetny rozdział :D
Musisz dostać zgode na tłumaczenie ! <3
Koffam <3
OdpowiedzUsuńSerio Devon to dobry kłamca, nawet ja uwierzyłam xdd Ale ulgaaa! <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że koniec Chillsa, jakoś dziwnie będzie się przyzwyczajać do kolejnej części, jestem ciekawa co w niej będzie się działo....
Pozostaje czekać!
Omg. Niech wroci stary chills i cold. Oby. Kiedy wszystko bylo nieiwnne, nowe dziwne i wgl takie kochane<3 nie mowie ze nie lubie tego tu aleostatnio Chanel strasznie wszystko komplikuje i nie czuje starego chillsa/colda :cale i tak to kocham. Kocham to, kocham Ciebie, kocham Chanel<3
OdpowiedzUsuńUff... czyli nie są braćmi. Moja biedna Re :c
OdpowiedzUsuńBtw. aż mnie rozsadza z ekscytacji, ciekawe co dalej <3
Biedna Re tyle złego ją spotkało... Mam nadzieje że po tym wszystkim Zayn dużo zrozumie i dostrzeże to iż ona potrzebuje dziecka żeby sie podnieść. Drugie podejście? :D
OdpowiedzUsuńDewon to jebany kutas którego na moje powinni wykastrować.
Szczeże mówiąc myślałam że ostatni rozdział tego sezonu będzie jakiś taki bardziej spektakularny.
Och.
OdpowiedzUsuńRe .... matko jak ja jej wspolczuje .
to co ona teraz przezywa nie do pomyslenia.
nie moge juz sie doczekac 3 czesci.
*.*
Nie w mogę się doczekać trzeciej części xx
OdpowiedzUsuńboże biedna Re tak mi jej szkoda ciesze sie że
OdpowiedzUsuńdevon nie jest bratem Zayna ...mam nadzieje że dostaniesz pozwolenie na tłumaczenie trzeciej cześci czekam niecieriwie na dalsz losy Re i Zayna kocham cie ze masz chęci czas by to tłumaczyć DZIĘKUJE
Serio ostatni ?! :O. Tak szybko to zlecialo :O
OdpowiedzUsuńJersey nie są braćmi :D A córka tego detektywa "była" z Zayn'em! :O o matko : o
Obyś dostała pozwolenie na tłumaczenie 3 części :3 inaczej co ja będę czytać ?! : o
...xXx...
Jak to szybko leci o.O Już nie mogę się doczekać kolejnej części :))) Jak się ona wgl nazywa??
OdpowiedzUsuńOmg nie spodziewalam sie ze to bedzie koniec chills ale dobrze ze jest trzecia czesc skdjdjskxmaoeks juz sie nie moge doczekac
OdpowiedzUsuńWOW! ;o
OdpowiedzUsuńCo jaki.ostatni...co?!
OdpowiedzUsuńEj no prima aprilis juz bylo ;-;
To tak jakby ktos powiedzial ze konczy.mi.sie zycie noo...;_;
Dziękuję że to tłumaczyłaś, kocham xoxoxo
OMG kocham Cię, wiesz?
OdpowiedzUsuńDziękuję, że tłumaczysz nam to ff i dzięki temu mam co zrobić ze swoim beznadziejnym życiem.
Dzięki tym wszystkim scenom erotycznym, teraz wiem więcej 'o seksie niż moja wychowawczyni od wychowania do życia w rodzinie' xD (cytat Zayna z któregoś tam rozdziału jak gadał z Emmą) xD
Nie mogę doczekać się III części, pewnie będzie tak samo zajebista jak Cold i Chills.
Jeszcze raz dziękuję!
ily xx
@dupcia_zouisa
Aaaaa kocham Cię i ff <3 ,wspaniały rozdział,Chills,Cold,już się nie mogę doczekać,co będzie dalej *.* Podziwiam Ciebie za to,że tłumaczysz ff,że poświęcasz swój czas,abyśmy mogły czytać tak wspaniały ff <3 JESTEŚ WSPANIAŁA !
OdpowiedzUsuńYaaaay! 3 część! Zarąbiście! Wspaniały rozdział, chociaż bardzo, bardzo szkoda mi Victorii. Oprócz tego, że straciła dziecko, to musiała mieć powtórkę z Devona. Okropnee... I jeszcze Matt zdradza Amber. No to się chyba wszystko rozpada. Dzięki bogu, Zayn i Devon nie są rodzeństwem.Czekam na następną część i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOmgomogmgogm <3
OdpowiedzUsuńOby się zgodziła nie wytrzymam bez tego bloga.<3
OdpowiedzUsuńooo suuperrr
OdpowiedzUsuńwoohoo Zayn i Devon nie są braćmi :D
OdpowiedzUsuńbiedna Re strasznie mi jej szkoda :(
Awwwww Chills skończył się pięknie <3
Trochę mi smutni że Chills się skończył ale nie mogę się już doczekać 3 części :D
kocham to ff!!!
Mam nadzieję że następna część będzie tak wspaniała jak 1 i 2 ;P
@patatajka_
Rozdział rewelacyjny jak zawsze ^.^
OdpowiedzUsuńWszystko jest dopracowane i już nie mogę doczekać się trzeciej części *.*
Przy okazji chciałabym zaprosić na mojego bloga http://czy-jest-dla-mnie-nadzieja.blogspot.com/ dopiero zaczynam i dlatego proszę o opinię i kom :)
Pozdrawiam @vicki_kity
Szkoda , ze straciła " fasolkę " :( Ciekawie co się będzie dziać dalej ..... :D !!! ...... <3
OdpowiedzUsuńJuz myslalam ze sa bracmi... uff ale ulga..
OdpowiedzUsuńCzekam na 3 część, to opowiadanie uzależnia !!! :)
@nala292
Nie wierze, ze to ostatni rozdzial Chillsa :c dobrze, ze jest kolejna czesc, bo bym sie chyba zabila. To najlepsze opowiadanie ff jakie do tej pory czytalam, a trochę ich bylo. Dziekuje, dziekuje, dziekuje za to, ze tlumaczysz. 💕💕💕
OdpowiedzUsuńO LOOOOL w pewnym momencie uwierzyłam w to że są braćmi na szczęście nie są XD Biedna Re musi być jej tak ciężko JEBANY DEVON JHFVBOIFV ZABIĆ KUTASA
OdpowiedzUsuńJak to ostatni? ;o rozdział super kocham cie :*
OdpowiedzUsuńO jeej xD <3 Cudowny rozdział.! <3
OdpowiedzUsuńBoski :D Czekam na next! <3
Już nie mogę się doczekać 3 części <3
OdpowiedzUsuńboski <3
OdpowiedzUsuńTen blog jest genialny <3
OdpowiedzUsuń~D.
Czekam na 3 część. !
kocham te opowiadania *o* ale jest 3 czesc? :c
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na swojego bloga! Pierwsza notka jest o krótkiej relacji filmu One Direction. Mam nadzieję, że się spodoba. :) Mogę liczyć na waszą opinię w komentarzach na blogu? Mam taką nadzieję. Z góry bardzo dziękuje. x http://xxneverforgetwhoyouarexx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do głosowania na http://collision-fanfiction.blogspot.com/ "Blog Miesiąca styczeń"
OdpowiedzUsuńhttp://spisfanfiction.blogspot.com/ (prawa kolumna)
Z góry dziękuję! :*
Jeżeli lubicie czytać ff, serdecznie polecam Wam to http://oblivion-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/ Zostawisz coś po sobie? :3
OdpowiedzUsuńŚwietne , cieszę się że tłumaczysz to ff :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na ff o Dylanie O'Brien'ie i Sabrinie Carpenter :)
http://xoliviaxff.blogspot.com/
18 letnia Rosie przeprowadza się do Nowego Yorku , gdzie poznaje swoich nowych przyjaciół.Jednym z nich jest Dylan O'Brien , czy to tylko przyjaźń czy może coś więcej ?