No cóż, może nie tak do końca wszystko.
Okazało się, że mam "Niepowściągliwe Wymioty Ciężarnych".
Ta przypadłość dotyczy zaledwie jednego procenta kobiet w ciąży i ja akurat musiałam zasilić ich grono. To, co działo się ze mną teraz, było podobno dopiero początkiem.
Pielęgniarka była zszokowana, kiedy dowiedziała się, że jestem dopiero w czwartym tygodniu ciąży, bo podobno ta przypadłość dotyczy kobiet w drugim trymestrze, albo coś poplątałam i mówiła, że w drugim trymestrze się kończy? Nie słuchałam jej uważnie. W każdym bądź razie, była zaskoczona, że dolega mi to tak wcześnie.
Co się jednak potwierdziło to to, czego obawiałam się najbardziej. Mogłam umrzeć. Miałam niedobór składników odżywczych, energii, żelaza i wszystkich tych pozostałych rzeczy, niezbędnych do życia.
Kiedy tak leżałam w tym szpitalnym łóżku, żałowałam, że okłamałam Amber. Powinnam była pozwolić jej zabrać mnie do doktora, kiedy tylko o tym wspomniała, wtedy uniknęłabym całego tego zamieszania.
Nie czułabym się jak okropny rodzic.
Musieli podłączyć mi kroplówkę, żebym odzyskała brakujące składniki odżywcze, bo przecież nie mogłam nic jeść.
Zrobili mi również badania krwi, żeby ocenić poziom mojego odwodnienia, bo wszystkie płyny też zaraz zwracałam.
Dziecinka siedząca we mnie była jeszcze na tyle mała, że ponownie musieli zrobić mi ultrasonografię przezpochwową, żeby zobaczyć czy nic jej nie jest. Powiedzieli, że poza tym wszystko jest w normie i nic strasznego się nie dzieje, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Jak się czujesz? - zapytał Zayn, siadając na stołku przy moim łóżku. Był wyraźnie zatroskany.
- W porządku.
Mocno zacisnął oczy i chwycił moją dłoń.
- Mogłem cię stracić. - W jego słowach było tyle emocji, że aż zakuło mnie serce.
- Ale nadal tu jestem - szepnęłam.
- Ledwo co - dodał marszcząc czoło.
- Myślałam, że to zwykłe poranne mdłości - odparłam, stając w swojej własnej obronie.
- Nie jadłaś nic przez ponad tydzień, Victoria.
Spuściłam wzrok w poczuciu winy.
- Próbowałam.
- Powinnaś była wiedzieć, że coś jest nie tak. Nie mogłaś jeść przez to dziecko, ono wysysa z ciebie całe życie.
Przewróciłam oczami.
- To nie jest "Zmierzch".
- Sama lekarka tak powiedziała. Wszystkie substancje niezbędne ci do życia, zabierało ci to dziecko - powiedział gromiąc mnie wzrokiem.
- Długo jeszcze masz zamiar opieprzać mnie za moje błędy, czy może mógłbyś już po prostu zacząć mnie wspierać? - Nie zwróciłam uwagi na denerwujące pikanie, wzmagające się z urządzenia ustawionego obok mojego łóżka. Aparatura mierząca częstotliwość bicia mojego serca zdradzała moje zdenerwowanie. Popatrzyłam na nią z wyrzutem.
- Jak się pani czuje, panno Greene? - zapytał pielęgniarz, wchodząc do sali. Był lekko po trzydziestce i uśmiechał się przyjaźnie.
- Lepiej - odpowiedziałam, na co skinął głową.
- To dobrze. Nazywam się dr Harris i zajmę się sprawdzeniem czy u maluszka wszystko w porządku. Miała już chyba pani wcześniej robiony ultrasonograf przezpochwowy?
Nieśmiało skinęłam głową.
- Będzie pan uczestniczył, sir? - Doktor zaciągnął zasłony wokół mojego łóżka, a ja niepewnie zerknęłam na Zayna i z trudem przełknęłam ślinę.
- Co będzie pan robił?
- Ultrasonograf przezpochwowy - powtórzył lekarz.
Spuściłam wzrok. Na pewno nie będzie chciał zostać.
- Pan to będzie robił?! - rzucił z niedowierzaniem Zayn.
- Tak, sir.
- Zostanę - oświadczył z wielką niechęcią chłopak.
Jego palce mocniej oplotły moją dłoń, na co z osłupieniem na niego popatrzyłam. Zostanie ze mną podczas badania?
- Okej, możemy zaczynać. To pan jest szczęśliwym tatusiem? - zapytał pielęgniarz, a Zayn aż się wzdrygnął.
- Tak - odpowiedział z wahaniem.
Doktor opuścił nas na chwilę, by sekundy później podepchnąć wózek wypakowanym specjalistycznym sprzętem do ultrasonografu.
- Zanim jeszcze przejdziemy do rzeczy, panno Green, chciałbym zadać pani kilka pytań.
Przytaknęłam zmęczona, a on sięgnął po podkładkę do pisania. - Doświadczyła pani jakichś ekstremalnych upławów krwi? Mogą być podobne do miesiączki na przykład..
- Nie. - Potrząsnęłam głową.
- Dobrze. Jakieś skurcze?
Zmarszczyłam czoło.
- Skurcze powinny być podobne do tych miesiączkowych, ale nieco ostrzejsze.
- Nie. Żadnych skurczy.
- Dobrze, i ostatnie pytanie. Czuje pani jakieś napięcie wokół piersi? Są nabrzmiałe?
- Nie.
- Dobrze. Wszystko wygląda w porządku, Victorio. Dziecko wydaje się być zdrowe, jednak jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne. Na wszelki wypadek jednak zrobimy to badanie, żeby upewnić się, że bobas jest tam gdzie powinien.
Sięgnął po przedmiot przypominający białą probówkę, a ja wzięłam głęboki oddech, przypominając sobie niezbyt miłe doświadczenia z tym czymś. Zayn widząc moje zdenerwowanie mocniej ścisnął moją dłoń.
- No to wyskakuj z bielizny i zaczynamy - uśmiechnął się przyjaźnie.
Westchnęłam w duchu i niezdarnie "wyskoczyłam" ze swoich majtek, przez cały czas widząc kątem oka jak Zayn marszczy czoło.
- Ja je wezmę - odezwał się Zayn, na co z zażenowaniem wręczyłam mu dolną część mojej bielizny. Doktor musiał wziąć nas za jakichś dziwaków.
- Prosiłbym jeszcze, żeby ugięła pani nogi w kolanach, panno Greene.
Zakłopotana przyjęłam odpowiednią pozycję i z niemałym zdenerwowaniem obserwowałam, jak pielęgniarz nanosi przezroczysty lubrykant na pokrytą prezerwatywą sondę. Po chwili dotknął palcem jeden z monitorów, przywołując go do życia.
- To konieczne? - odezwał się rozdrażniony Zayn.
- Jest jakiś problem, sir? - zapytał dobry doktorek.
- Jest pan mężczyzną - zaczął opornie Zayn, na co przewróciłam oczami. Na serio jest zazdrosny o jebanego doktora?!
- Daj wykonywać mu jego pracę - bąknęłam półgłosem.
- Nie czuję się zbyt komfortowo wiedząc, że robi to mężczyzna - zaoponował surowo Zayn.
- Przepraszam - rzuciłam szybko do doktora, ale Zayn już mierzył go spojrzeniem spod przymrużonych powiek.
- W porządku. Nie jest pan jedyny, prosząc o pielęgniarkę. Rozumiem.. - zaczął, ale Zayn szybko mu przerwał.
- Żądam pielęgniarki.
- Zayn! - podniosłam głos, a on w końcu łaskawie na mnie spojrzał. - Przestań, po prostu pozwól mu robić to, co do niego należy - bąknęłam.
Lekarz nadal cierpliwie czekał na rozwój sytuacji w ręku trzymając to dziwne coś.
- Proszę zaczynać - powiedziałam do niego.
- Jest pani pewna?
- Tak, wszystko jest w porządku. - Przeniosłam wzrok na Zayna. - Uspokój się, proszę - szepnęłam, ale on nawet na sekundę nie spuścił z oka przygotowującego się do pracy lekarza.
- Niech się pani rozluźni, panno Greene. Jeszcze zanim zaczniemy, jest pani uczulona na lateks?
- Nie jest! - warknął Zayn.
- Przepraszam, panno Greene - odpowiedział pielęgniarz patrząc prosto na Zayna.
Powoli włożył we mnie sondę i zaczął nią poruszać w poszukiwaniu odpowiedniego obrazu. Zastygłam w bezruchu nie czując się zbyt komfortowo. Kiedy Zayn skończył wreszcie zabijać wzrokiem lekarza, skupił się na małym ekranie ustawionym przy łóżku. Oboje uważnie śledziliśmy wzrokiem niewyraźne mazaje, aż w końcu doktor wskazał nam małą fasolkę, majaczącą po środku monitora.
- Dziecko nadal tu jest. A pani nadal jest w ciąży - odezwał się w końcu, po czym uśmiechnął się do mnie z góry.
Odetchnęłam z ulgą. Dzięki Bogu.
Przeniosłam wzrok na Zayna, ale on nadal wpatrywał się w ekran. Nie dowierzał? Był w szoku? Nie dość wyraźnie umiałam rozpoznać emocje, które zagościły na jego twarzy.
- To..To jest dziecko? - zapytał cicho.
Przytaknęłam, a uścisk jego dłoni wokół mojej zmalał.
- To nasze dziecko? - zapytał ponownie, a niedowierzanie tym razem zdało się być bardziej widoczne w jego głosie. Przysunął się bliżej monitora, żeby mieć lepszy widok, po czym zmarszczył czoło. Miałam jednak przeczucie, że ta informacja wreszcie do niego dotarła.
- To nasze dziecko, Zayn - odparłam cicho, wracając wzrokiem na małą fasolkę widoczną już jasno i klarownie.
- Jest jeszcze za wcześnie, żeby posłuchać bicia serca, ale jestem pewien, że z dzieckiem wszystko w porządku. Zawdzięcza to substancjom odżywczym pozyskiwanym z pani organizmu.
Lekarz nacisnął jakiś przycisk przy monitorze, a obraz na nim zastygł w miejscu. Podał mi chusteczkę, bym mogła wytrzeć pozostałości żelu i powoli wysunął ze mnie wziernik, po czym wyrzucił zużytego kondoma do kosza.
- Jak mówiłem, z dzieckiem jest wszystko w porządku - powtórzył.
Okej, załapałam.
- Czemu z dzieckiem jest wszystko w porządku, a z Victorią nie? Przecież są chyba ze sobą jakoś połączeni? Skoro Victoria jest chora, to dziecko też chyba powinno być chore? Nie rozumiem. - Skonsternowany Zayn pokręcił głową.
- Wszyscy wiemy, że dziecko pobiera wszelkie niezbędne mu do życia i rozwoju substancje z organizmu matki, natomiast ona dostarcza ich sobie spożywając rozmaite pokarmy. Jednak z uwagi na to, że Victoria nie była w stanie przyjmować żadnych posiłków, ani płynów, dziecko musiało zaopatrzyć się w zapasy pobierane z jej organizmu, co spowodowało silne osłabienie i wielki głód. To się zdarza. Ale miała pani naprawdę dużo szczęścia, że dotarła tu na czas, bo osłabienie organizmu zaczynało być poważne.
Jasne, że tak. Teraz czułam się już o wiele lepiej. Podpięli mnie pod kroplówkę jakąś godzinę temu i na serio, czułam jak wracają mi siły.
- Więc, dziecko dosłownie wysysało ze mnie życie? - zapytałam zaciekawiona.
- Teoretycznie, tak - przytaknął lekarz, a Zayn pokręcił tylko głową.
- Będzie mogła już jeść? - zapytał w końcu.
- Poleciłbym raczej zacząć powoli z nowymi nawykami żywieniowymi..
- No to co może jeść? - znowu przerwał mu Zayn.
- Na razie, zostaniemy przy kroplówce. Duża część pacjentek z tą dolegliwością zostaje wyposażona w zapas kroplówek i specjalny stojak, z uwagi na to, że same nie mogą przyjmować pokarmów. To zależy od przebiegu ciąży. Może dolegliwości ustąpią w drugim trymestrze, ale muszą mieć państwo świadomość, że mogą trwać również do końca ciąży.
Spierdalaj! Do końca ciąży?! O, mój Boże.
- Więc w ogóle nic nie może jeść?! - wtrącił Zayn.
- Jest możliwość, że to tylko przejściowe, panie Malik - oświadczył formalnie lekarz.
- W zeszłym tygodniu straciła 2% wagi swojego ciała. To nie jest normalne.
- Oczywiście, że nie jest, ale kroplówka powinna jej pomóc. Ona potrzebuje teraz odpoczynku. Jest wycieńczona, nawet mimo tego, że może się pani wydawać, panno Green, że jest już lepiej. Musi pani cały czas uważać. To zwodniczy stan, jeśli nagle wróci pani do wykonywania wszelkich czynności i normalnego jedzenia, odstawiając kroplówkę, nastąpi ogromny spadek wytrzymałości i energii.
- Mogłabym prosić o zdjęcie dziecka? - zapytałam szybko, kończąc niewygodny temat. Później go dokończymy.
- Oczywiście.
- Co może się wydarzyć, zakładając najgorszy scenariusz? - zapytał Zayn, gdy doktor podszedł do monitora.
- Wiele może się wydarzyć. Będzie ospała, apatyczna, nasilą się mdłości..Każdy nawet najmniejszy zapach, czy gwałtowniejszy ruch będzie mógł wywołać wymioty. Najlepszym lekarstwem dla niej jest teraz odpoczynek.
- Kiedy ją wypiszecie? - Ile on ma jeszcze tych pytań w zanadrzu?!
- Wszystko będzie jasne, jak tylko otrzymamy wyniki badań krwi.
- Może pan określić mniej więcej czas oczekiwania na te wyniki?
- Coś koło dwudziesty minut.
- Potem będziemy mogli stąd iść?
- Tego nie mogę obiecać. Jeśli wyniki będą dobre, oczywiście, wypiszemy panią ze szpitala, jeśli jednak będą niepokojące zatrzymamy panią na noc. Zrobimy jeszcze wtedy kilka obserwacji dotyczących spożycia, wydalania..
- Co to znaczy?! - Cóż on taki ciekawski?
- Spożycie i wydalanie? - zapytał lekarz, na co Zayn przytaknął ochoczo.
- Pomiar spożycia opiera się na tym co pacjentka przyjmuje, natomiast pomiar wydalania monitoruje się płynami, które będzie oddawać w postaci moczu.
Zayn ponownie skinął głową, uciszając się na chwilę, a doktor wręczył mi zdjęcie z ultrasonografu. Brakująca część mnie z którą borykałam się od zeszłego tygodnia ponownie została zapełniona fotografią mojej małej fasolki.
- Macie państwo jeszcze jakieś pytania? - upewnił się pielęgniarz, zaczynając odsuwać wózek od mojego łóżka.
- A co ze stosunkami intymnymi? - zapytałam cicho, a Zayn uniósł brew, kiedy dotarły do niego moje słowa.
Nawet lekarz popatrzył na mnie, jakbym była zakonnicą popijającą alkohol w kościele.
- Są dozwolone, jednak zależy to tylko i wyłącznie od stanu samopoczucia. No i oczywiście tego, czy chce pani ryzykować potem odsypianie energii przez cały dzień - odparł i uśmiechnął się ciepło.
Przytaknęłam niemo. Czyli seksik nie odpada.
- Jeszcze jakieś pytania?
Pokręciłam przecząco głową i popatrzyłam na Zayna.
- Nie, dziękuję - powiedział i formalnie podał lekarzowi dłoń.
- Okej. Proszę pamiętać o tym co mówiłem. Jestem pewien, że dr Weir jeszcze pani przypomni. Proszę jak najwięcej wypoczywać. Żadnej pracy, ani gwałtownych ruchów, bo skończy się wymiotami, albo utratą przytomności.
- Dziękuję - rzuciłam, nie odrywając wzroku od czarno-białego zdjęcia.
Lekarz zostawił nas samych, zasuwając za sobą zasłonę, by dostarczyć nam odrobinę prywatności.
- Jak się czujesz? - zapytał Zayn.
- Dobrze. Zadajesz tyle pytań.
- Chcę się tobą zająć, Victoria. To oczywiste, że chcę dowiedzieć się kilku rzeczy.
Westchnęłam cicho i w końcu podniosłam na niego wzrok.
- Jak tam po ultrasonografie? Tylko mów prawdę - zaczęłam. Zayn nerwowym krokiem zaczął przechadzać się wokół mojego łóżka.
- Nie wiem - zawahał się. - Nie mogę w ogóle pojąć tego, że jesteś..że jesteś w ciąży.
Przytaknęłam mu nieśmiało.
- Ja też.
- Zatrzymasz je, prawda? - zapytał, unosząc brew i wydawało mi, że sam jest urażony faktem, że zadał to pytanie.
- Tak.
Jego nozdrza rozszerzyły się, gdy zaczerpnął głęboki oddech przez nos.
- Nie złość się na mnie, proszę. - To jebane gówno monitorujące pracę mojego serca, znowu zaczęło wydawać diabelskie piski i miałam ogromną ochotę roztrzaskać go na małe kawałeczki.
Zdradzało moje zdenerwowanie.
- Miałaś w ogóle zamiar wziąć pod uwagę moje zdanie odnośnie tej sprawy? - odezwał się Zayn po dłuższym milczeniu.
- Wiem, że jesteś zdolny do tego, żeby zostać ojcem. Wspólnie sobie poradzimy.
- Victoria, ile jeszcze razy mam ci powtarzać? - zapytał zmęczony. - Nie jestem stworzony do bycia ojcem. Dopiero co nauczyłem się kochać w ogóle, a teraz stawiasz mnie pod ścianą.
- Wiem, rozumiem, ale ja też nie jestem gotowa. Nie jestem na to przygotowana, ale nie mam zamiaru stchórzyć, bo wierzę, że mogę to zrobić.
- Ja nie mogę.
- Możesz. Pamiętasz? Kiedyś powiedziałeś mi, że strach jest moim największym wrogiem. Ty nawet nie spróbowałeś!
- Czemu chcesz mieć to dziecko tak wcześnie, Victoria?! Czemu?! - jego głos robił się coraz donośniejszy, na co zdenerwowana przygryzłam wargę. Proszę, tylko się nie drzyj.
- Nie chcę go usuwać - szepnęłam.
- Sama widzisz, że też myślisz egoistycznie - powiedział nisko. Nadal chodził wokół łóżka, od czasu do czasu przeczesując swoje włosy palcami.
Zmrużyłam oczy uważnie mu się przyglądając.
- Nie. Myślę wyłącznie o dziecku i o tym, co go ominie, jeśli zdecyduję się na aborcję.
Zayn momentalnie odwrócił się twarzą do mnie, na co od razu wstrzymałam oddech.
- Nawet nie dałaś mi wyboru! - wrzasnął i jak na złość, wykazał się najmniejszym wyczuciem czasu, bo za zasłoną pojawiła się Amber. Spiorunowała go nienawidzącym spojrzeniem, a ja zerknęłam na cholernie głośno pikającą maszynę od pomiaru rytmu serca.
- Co się na nią drzesz?! - syknęła rozzłoszczona.
- Amber, nic się nie stało, nie martw się - bąknęłam, a Zayn tylko wywrócił oczami.
- Ona zasługuje na o wiele więcej, niż na taką zbolałą dupę - docięła mu.
- Może i tak, ale jak widzisz nadal tu jestem - odparł Zayn, a ona prawie się zapowietrzyła.
- Jeśli macie zamiar się kłócić, prosiłabym żebyście zrobili to gdzieś z dala ode mnie - wtrąciłam poirytowana.
- Nie, już w porządku. Zayn właśnie wychodził - rzuciła Amber, uśmiechając się przy tym złośliwie.
Zayn spiorunował ją wzrokiem i sięgnął po swoją marynarkę.
- Daj mi znać, kiedy wyniesiesz śmieci, Victoria - bąknął na odchodne Zayn, ale zrobił to wystarczająco głośno, żeby dziewczyna mogła go usłyszeć. Popatrzyłam na nią w przerażeniu co zrobi, ale ona była wbita w ziemię i po prostu stała tam z szeroko otwartą buzią.
- Że co, proszę?! - rzuciła ostro.
- Zayn, nie wychodź - zaczęłam.
- Mam jej dość - uciął.
- A my mamy dość ciebie, dupku - syknęła Amber.
- Amber, przestań - pokręciłam głową.
Zayn ponownie wywrócił oczami i zniknął z mojego pola widzenia. Chciałam go zatrzymać, ale nie mogłam. Byłam unieruchomiona całą ta aparaturą. Spojrzałam na Amber, która akurat zasiadała na krzesełku przy blacie ze zlewem.
- Co ty w nim takiego widzisz? - zapytała.
- Historię, której nie zrozumiesz. - Sama do końca jej nie rozumiem.
- Każdy ma jakąś historię, ale on po prostu chyba wybrał sobie styl bycia oziębłego fiutka - skwitowała.
- Wydaje mi się, że masz wyjątkowe predyspozycje do prowokowania.
Amber uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
- No chyba mam. Więc, kiedy w końcu zbierze swoje jaja z ziemi i zaopiekuje się tym waszym dzieckiem?
- Nie wiem.
- Nadal wydaje ci się, że mu przejdzie? No wiesz, spalił jego zdjęcie... Do cholery jasnej, to nie pokazuje ci wystarczająco jasno, gdzie leżą jego priorytety względem tego dziecka?
Ze smutkiem pokręciłam głową.
- Mimo wszystko, to jednak ojciec - bąknęłam półgłosem.
- Muszę przypominać ci jego pozostałe wybryki? - westchnęła. - Wiem, że go kochasz, ale zasługujesz na kogoś, kto cię będzie szanował.
- On mnie szanuje!
- Zaniedbywał cię.
- Jesteś cholernie wkurzająca. - Zmarszczyłam czoło.
- Tak samo jak ty! Mogłaś umrzeć, Re! Nic nie jadłaś przez cały tydzień i nie wspomniałaś mi o tym ani słowem!
- Już o tym rozmawiałyśmy.
- Wiem, przepraszam.. Jestem zła na siebie, że sama tego nie zauważyłam. Przepraszam.
- Amber, to nie twoja wina. To przeze mnie.
Dziewczyna zmrużyła oczy, zaplatając ręce na piersiach.
- No i masz racje, ździro.
Uśmiechnęłam się pod nosem, próbując powstrzymać chichot.
***
Było dobrze. Wyniki krwi okazały się pozytywne, więc nie było dalszej potrzeby przetrzymywania mnie w szpitalu. Amber cieszyła się, że wreszcie może zabrać mnie do domu, ale mi po głowie chodziło tylko to, że Zayn cały czas był gdzieś w szpitalu. Ku ścisłości, stał na zewnątrz i chyba po raz pierwszy w życiu widziałam naocznie jak pali.
Wyglądał tak tajemniczo, opierając się o ścianę budynku. Marynarka luźno zwisała na jego ramionach, a cały formalny strój generalnie dodawał mu zawadiackiego uroku. No i ten papieros między jego wargami.
Zaciągnął się dymem, a jego policzki stały się bardziej wyraziste.
- Nie wiedziałem, że Zayn pali - bąknął James, pomagając mi wstać z wózka inwalidzkiego.
- Kolejna forma rozładowania stresu - wyjaśniłam. - Sama nigdy jeszcze nie widziałam, żeby palił - dokończyłam.
Kiedy tylko stanęłam na równe nogi, Zayn spojrzał w naszym kierunku. Zaciągnął się ostatni raz, po czym odrzucił niedopałek i przydeptał go stopą. Powoli zaczął kierować się w naszą stronę.
- Nie widziałaś go jeszcze nigdy z fajką? A wiedziałaś w ogóle o tym, że pali?
Przytaknęłam.
- Tak jakby. Kiedyś jak go rozzłościłam, a nie mógł mnie ukarać, wyszedł z pokoju, a kiedy wrócił, czułam od niego papierosy. - Papierosy i jego unikatowy zapach...
- No tak, a dla Re jak zwykle to wszystko wydaje się bardzo normalne - wtrąciła Amber, wywracając oczami.
- Mogę z tobą porozmawiać? - zapytał Zayn, gdy w końcu podszedł do nas. Wpatrywał się przy tym prosto w moje oczy.
Skinęłam głową, niepewnie zerkając na Amber, bo wiedziałam, że w każdej chwili może wyskoczyć z jakąś ciętą ripostą.
- Dobra, już sobie idę - rzuciła rozdrażniona, a James opiekuńczo przyciągnął ją do swojego boku, prowadząc w stronę samochodu.
Odwróciłam się twarzą do Zayna, po czym westchnęłam cicho. Jego dłonie schowane były głęboko w kieszeniach spodni.
- I jak tam?
- Ze mną, czy z Amber? - zapytałam.
- Z twoimi badaniami.- Mogę z tobą porozmawiać? - zapytał Zayn, gdy w końcu podszedł do nas. Wpatrywał się przy tym prosto w moje oczy.
Skinęłam głową, niepewnie zerkając na Amber, bo wiedziałam, że w każdej chwili może wyskoczyć z jakąś ciętą ripostą.
- Dobra, już sobie idę - rzuciła rozdrażniona, a James opiekuńczo przyciągnął ją do swojego boku, prowadząc w stronę samochodu.
Odwróciłam się twarzą do Zayna, po czym westchnęłam cicho. Jego dłonie schowane były głęboko w kieszeniach spodni.
- I jak tam?
- Ze mną, czy z Amber? - zapytałam.
- Mam trochę podwyższone ciśnienie, ale nie jest najgorzej. Jeśli się zrelaksuję, wszystko wróci do normy. Tylko, że jakoś nie umiem się zrelaksować.
- Przeze mnie - wtrącił beznamiętnie, na co lekko się skrzywiłam.
- Tak jakby.
- Wracasz do Amber? - zapytał cicho.
- Tak - przytaknęłam. - I przypominam ci, że to nadal jest również mój dom.
Na twarzy Zayna wymalowała się czysta irytacja, ale powstrzymał się przed wywróceniem oczami.
- Mogę...Zatrzymać się tam z tobą? - zawahał się.
Czemu chce zostać ze mną u Amber, skoro po prostu mógłby zabrać mnie do siebie?
Pewnie właśnie z jej powodu. Prawdopodobnie zanurkowałaby prosto pod koła jego samochodu, żeby tylko nie udało mu się zabrać mnie z dala od niej.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie jestem teraz najlepszym kompanem do spania. Nie mogę nawet przespać całej nocy.
- Tak długo, jak będę mógł po prostu przy tobie być, nic mnie to nie obchodzi. Te ostatnie tygodnie bez ciebie były takie dziwne... - wymamrotał.
Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Ta rozłąka nigdy nie miałaby miejsca, gdybyś...
- Wiem - przerwał mi poważnym głosem.
- Będziesz pod dachem Amber, musisz to zapamiętać.
- Zobaczymy się na miejscu - dodał cicho.
- Jeszcze się nie zgodziłam - rzuciłam, unosząc brew.
- Dobrze wiesz, że musimy o tym wszystkim porozmawiać - odparł nisko, na co z trudem przełknęłam ślinę.
- Okej. Gdzie teraz jedziesz?
Zayn uśmiechnął się lekko.
- Po trochę ciuchów. Nie zajmie mi to dużo czasu.
- Tęskniłam za tobą - wypaliłam, kiedy zaczął kierować się w swoją stronę.
Zatrzymał się momentalnie i niepewnie zerknął ponad swoim ramieniem. Nieśmiały uśmiech zamajaczył na jego ustach.
- Ja też za tobą tęskniłem, Re.
Próbowałam nie wyszczerzać zębów jak głupia, ale poniosłam klęskę. Naprawdę za nim tęskniłam, bardziej niż powinnam.
- Możemy już jechać? - zapytała Amber, a ja odwróciłam się twarzą do niej.
- No, możemy. - Otworzyłam sobie drzwi do samochodu i zachichotałam pod nosem. - Och, i Zayn zatrzyma się u nas na trochę.
- Co?! - Skrzywiła się Amber. - Ugh. Nienawidzę go.
- Ja nadal uważam go za równego gościa - odezwał się cicho James, zajmując miejsce za kierownicą. Amber chwilę później usiadła obok mnie i westchnęła głośno.
- Nie mogę uwierzyć w to, że ciągle wraca do twojego życia.
- Chce porozmawiać o tej całej sytuacji i tym razem, chciałabym go wysłuchać.
- Jak tam sobie chcesz - bąknęła. - Ja i tak uważam, że stać cię na kogoś lepszego.
Wymieniliśmy z Jamesem poirytowane spojrzenia.
- Dobra, księżniczko Amber - zażartował chłopak.
Po niezręcznej podróży powrotnej do domu, James pomógł mi uporać się z tą dziwną torebką wypełnioną kroplówką, bo niezbyt uważnie słuchałam, kiedy lekarz tłumaczył jak mam ją podłączyć. Dzięki Bogu on słuchał, bo teraz mógł dokładnie wytłumaczyć mi co i jak powinnam po kolei robić, jak ją zmieniać i tym podobne.
- Już tęsknię za jedzeniem - wydęłam usta niezadowolona, a James uśmiechnął się lekko, wręczając mi torebkę z płynem, który aktualnie rozlewał się w moich żyłach.
- Nie wątpię. Przynajmniej nie musisz tego jeść, ani pić. To po prostu w ciebie wpływa.
Spuściłam wzrok na swoją rękę, do której przymocowany został wenflon.
- Ale niezbyt przyjemnie się na to patrzy.
- Co prawda, to prawda. Dasz sobie już teraz ze wszystkim radę, Mała, no nie?
Skinęłam głową, rozglądając się po moim pokoju.
- Aaa, tutaj masz jeszcze tę przepaskę. Możesz dzięki niej przymocować sobie woreczek z kroplówką pod swetrem, albo sukienką i wcale nie będzie jej widać.
- Nie noszę sukienek. - Skrzywiłam się wymownie, a on zawahał się znacznie.
- To był tylko przykład. Chodzi o to, że możesz ją po prostu cały czas przy sobie nosić..Nieważne.
Zaśmiałam się pod nosem.
- Dziękuję.
- Teraz musisz odpocząć - dodał poważnie.
- Nie jestem zmęczona.
- Wiem, ale połóż się trochę z nogami uniesionymi wyżej.
Westchnęłam poirytowana.
- To strasznie wkurzające.
- To dopiero pierwszy dzień. Masz przed sobą jeszcze kilka miesięcy.
- Starasz się mi to jeszcze bardziej utrudnić? Bo muszę ci powiedzieć, że już nie jest mi łatwo - jęknęłam rozdrażniona.
James zachichotał gardłowo i przysiadł obok mnie.
- Nie, wręcz przeciwnie. Chcę ci pomóc.
- Jakoś mi się nie wydaje - westchnęłam, a on posłał mi współczujące spojrzenie. No i jedziemy. Wyczuwam jakąś poważną rozmowę.
- Dasz sobie radę.
- Jakim cudem jesteś taki wyrozumiały? Pomijając już nawet to, że nadal lubisz Zayna, pomimo tego co mi zrobił.
- Wiem, że nie traktował cię zbyt dobrze, ale w końcu rozmawiamy tu o Zaynie. Jeśli moja dziewczyna oświadczyłaby mi, że jest w ciąży, po wcześniejszych zapewnieniach, że się zabezpiecza, też bym się wkurwił. W końcu mu przejdzie. A kiedy tak się już stanie, będzie miał pewnie całkiem sensowne wytłumaczenie. Też jestem facetem, przynajmniej byłem nim, kiedy ostatnio sprawdzałem - zaśmiał się lekko. - I wiem co myśli Zayn.
- Więc, co dokładnie sobie myśli?
- Myśli "Ja pierdolę! Kurwa mać! Moja dziewczyna jest w ciąży!"
Zachichotałam głośno.
- Serio? - rzuciłam sarkastycznie, a on uśmiechnął się szeroko.
- Będziecie teraz o tym wszystkim gadać, tak?
Przytaknęłam niepewnie.
- Denerwuję się.
- Niepotrzebnie.
- Ale przecież chodzi o Zayna. To może skończyć się tylko na dwa sposoby. Naprawdę źle, albo z uśmiechami i tak dalej. Z nim wszystko jest albo białe, albo czarne. Nie ma nic pośrodku. Ponadto doskonale wiem, że on nie chce tego dziecka.
- Musisz z nim to wszystko po prostu przegadać - zasugerował James. - To przecież główny powód tego, że ma tu przyjechać, tak?
Skinęłam głową.
- Dasz sobie radę. Jeśli zaczniecie się kłócić, po prostu drzyj się na całe gardło, a on będzie tylko patrzył na ciebie jak na idiotkę.
- Po co miałabym to robić? - zapytałam skonsternowana.
- Bo jesteś idiotką.
Fuknęłam głośno.
- Jezu, dzięki.
Chłopak zaśmiał się sam do siebie, po czym przyciągnął mnie w lekkim uścisku.
- Bądź silna, Re.
Westchnęłam, czując jak łzy zaczynają zbierać się w kącikach moich oczu.
- Nie wiem, jak długo jeszcze będę w stanie.
- Masz mnie.
Uśmiechnęłam się i odsunęłam, kiedy kroplówka zaczęła lekko mnie ciągnąć. Okazało się, że jakimś cudem cienka żyłka zaplątała się wokół ramienia Jamesa.
- Sorry - zachichotałam niezręcznie, a on wstał i z uśmiechem wyplątał się z wężyka, przez który przepływał mój pokarm w płynie. Kątem oka zauważyłam jakiś cień w drzwiach mojego pokoju. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam Zayna.
- Siema, Stary - przywitał go James, a Zayn uśmiechnął się lekko.
- James.
- Dobra, lepiej będę już spadał. Księżniczka Amber może mnie potrzebować.
Zaśmiałam się cicho, a on minął Zayna, który wszedł głębiej do mojego pokoju i zniknął w korytarzu. Serce podchodziło mi do gardła.
Zaczerpnęłam głęboki oddech i wyjęłam końcówkę żyłki z wenflonu, po czym zatkałam ją specjalną nakrętką. Boże, już czuję jak ciężko będzie mi się przyzwyczaić do tego całego procesu.
- Um, tam możesz położyć swoje ubrania - powiedziałam, wskazując palcem na szafę. Zayn w ciszy odłożył torbę na ziemię obok garderoby i odetchnął głośno.
Wyglądał tak inaczej.
Miał na sobie bluzę z kapturem, a przecież on nigdy nie nosił takich rzeczy.
- Dobrze się czujesz? - zapytał po chwili milczenia.
- Zayn, oboje dobrze wiemy, że nie czuję się dobrze - odpowiedziałam szczerze, a on podszedł do drzwi by je zamknąć.
- Wyłóż karty na stół - mruknął, przechadzając się w tę i z powrotem po mojej sypialni.
- Ja już powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia. Chcę tego dziecka i nie mam zamiaru poddać się aborcji. Jeśli chcesz coś dodać, proszę bardzo. Nadeszła twoja chwila.
Milczał przez kilka długich sekund, nadal chodząc w kółko. Zatrzymał się nagle, jakby już miał się odezwać, ale zawahał się znacznie. Kilka chwil później w końcu podniósł na mnie wzrok przepełniony poczuciem winy i już wiedziałam, że muszę przygotować się na najgorsze.
- Kiedy miałem dwadzieścia lat, okazało się, że Emma jest ze mną w ciąży.
Moje usta bezwiednie uformowały się w wielką literę "O". Co, do chuja?!
Nie odezwałam się. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Chciało mi się rzygać.
- Chciałem je zatrzymać. Aborcja była wbrew temu, w co wierzyłem, w co nadal wierzę..Ale ona nie chciała. Usunęła to dziecko z uwagi na moją przyszłość.
Potrząsnęłam głową. Nie chciałam już dłużej tego słuchać.
- Victoria, masz dopiero 21 lat. Jesteś młoda. Masz całe życie przed sobą i chcesz je teraz zaprzepaścić dla dziecka, które równie dobrze mogłabyś mieć dopiero za kilka lat.
- Nie zrobię krzywdy bezbronnej istocie.
- Robisz krzywdę sobie samej. Niszczysz swoją przyszłość.
- Moją przyszłość, czy nasz związek?! Myślisz tylko o sobie! - Spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie prawda - odparł spokojnie, co momentalnie mnie zdziwiło. Nie tracił nad sobą panowania. Nie powarkiwał ze złości. Był całkiem zrównoważony i opanowany i nie bardzo wiedziałam, jak powinnam na to zareagować.
- Mam ciebie. Tylko tego chcę w mojej przyszłości. Będziemy mieć dziecko! - rzuciłam obrażona.
- Dasz mi skończyć? - zapytał.
Cholera jasna!
Ugryzłam się w język.
- Kontynuuj.
- Byłem młody, kiedy chciałem dziecka. Kurewsko młody. Nie myślałem przyszłościowo. A teraz stoję tu przed tobą i próbuję cię przekonać, ale widzę, że nic do ciebie nie dociera - powiedział, kręcąc głową.
- Zatrzymam to dziecko - odparłam nisko.
- Musisz wiedzieć, że nadal nie jestem na nie gotowy - dodał beznamiętnie.
Westchnęłam i zdenerwowana przewróciłam oczami.
- Jezu Chryste! Zayn, ja też nie jestem gotowa!
- W ogóle nie rozumiesz mojego punktu widzenia! - krzyknął, a ja z trudem przełknęłam ślinę, zbita z pantałyku. O, kurwa. Pociągnęłam za zły sznurek. - Pamiętasz, jak ciężko było mi zaczynać ten związek?! Jakim cudem zapominanie tego wszystkiego przychodzi ci tak łatwo?! Nadal jest mi ciężko, jeśli byłabyś, kurwa, łaskawa zwrócić na to uwagę! A teraz jeszcze oczekujesz, że będę zajmował się dzieckiem?! Jak mam to niby zrobić, kiedy, kurwa, nawet naszym związkiem nie umiem się zająć!
Spuściłam wzrok. Miał rację. Ale to nie zmieniało faktu, że ciągle chciałam tego dziecka. Nie było w ogóle mowy o tym, żebym go usunęła.
- Zayn..
- Jak możemy zapewnić coś temu dziecku, kiedy praktycznie sami jesteśmy jeszcze dziećmi?!
- Możemy spróbować.
Zayn odetchnął gardłowo.
- Niewiarygodne - bąknął półgłosem.
- Nawet nie spróbowałeś!
- No i nie chcę, kurwa, próbować! Jestem u szczytu swojej kariery!
- W takim razie, powinieneś zająć się tylko swoją karierą i odejść. Jeśli taka jest twoja decyzja, to proszę bardzo. Możesz odejść, bo nie mam zamiaru zrezygnować z tego dziecka. Jeśli go nie chcesz, tam są drzwi - rzuciłam, wskazując palcem na zamkniętą drewnianą powłokę, a on popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Na serio, tak chcesz to skończyć? Chcesz, żebym wyszedł?
- Tak! Przez tę ciąże zachowujesz się jak ostatni dupek. Nawet patrzysz na mnie, jakbym była już kimś innym. Traktowałeś mnie jak jakiegoś śmiecia - odparłam, marszcząc czoło.
- Wiem, że to co zrobiłem było głupie!
- To po co to zrobiłeś?!
- Bo byłem wściekły, Victoria. Winiłem ciebie, ale tak naprawdę całą winą obarczałem siebie! - urwał w połowie zdania, jakby próbował się uspokoić. - Chcę znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji, a nie ją pogorszyć.
- Już ją pogorszyłeś samym przyjazdem tutaj.
- Dla twojej wiadomości, nigdzie się stąd nie wybieram w najbliższym czasie - wciął się rozdrażniony, na co zmarszczyłam czoło.
- W zeszłym tygodniu zachowywałeś się jak kompletny fiut.
- Wiem, ale to nic już teraz nie zmieni.
- Byłeś taki oziębły.
- Przestań!
Potrząsnęłam głową i spuściłam wzrok na swoją rękę.
- Po co w ogóle chcesz zostać na noc? - zapytałam zmęczona.
- Chciałem ci to wszystko jakoś wynagrodzić, ale może być ciężko, skoro chcesz żebym wyszedł.
Wywróciłam oczami.
- Nie chcę być z kimś, kto jest zazdrosny o swoje własne dziecko! Z kimś, kto nawet nie chce swojego własnego dziecka, powinnam chyba powiedzieć.
- Pewnego dnia zaakceptowałbym dzieci w naszym życiu. Ale nie teraz.
- Nieważne. Nie chcę już o tym gadać. Jestem zmęczona i chcę zostać sama.
Zayn westchnął zrezygnowany i bez słowa ruszył do drzwi. Zanim je jednak za sobą zamknął, zawahał się jeszcze.
- Pomyśl o tym co ci powiedziałem, bo męczy mnie już to, że ciągle wychodzi na to, że robię coś źle, kiedy w rzeczywistości staram się tylko zadbać o twoją przyszłość.
Nie odpowiedziałam już nic. Nie wierzyłam mu i wcale nie kupowałam pierdół którymi mnie karmił.
***
Przez kolejne trzy godziny nie robiłam nic oprócz szkicowania. Cały ten czas byłam podłączona do kroplówki. Przyjęłam jej chyba więcej niż powinnam, ale chciałam szybko poczuć się lepiej. Chciałam, żeby moje dziecko było zdrowe i silne.
Zmieniłam torebkę już dwukrotnie, a teraz nadszedł czas na kolejną. Zerknęłam na zegarek i okazało się, że jest 20:58. Czas i tak płynął szybko, ale miałam wrażenie, że będzie już gdzieś koło północy. Nienawidziłam takiej bezczynności.
Nie widziałam Zayna od momentu tej naszej sprzeczki. James wpadł do mnie kilka razy, żeby sprawdzić jak się czuję i wyleczyć mnie z nudy i samotności.
Amber była w Java Hut, pomagając Tedowi w ogarnięciu całego bałaganu, ale tak na dobrą sprawę nie wiedziałam gdzie podziewa się Zayn.
Kiedy torebka z kroplówką została opróżniona, odłączyłam ją od wenflonu i skierowałam się do łazienki, żeby opłukać twarz wodą. Czułam jak płoną mi policzki, a kiedy zerknęłam w lustro dostrzegłam jak bardzo zmieniły się moje rysy. Zaróżowiłam się na twarzy, co było przyjemną odmianą tego, jak wyglądałam rano. Następną rzeczą, którą powinnam się zająć, było znalezienie jakiegoś sposobu na obniżenie ciśnienia krwi.
Westchnęłam cicho i oparłam się o umywalkę. Jak niby miałam się uspokoić, kiedy cały czas kłóciliśmy się z Zaynem. Dodatkowo dochodziła jeszcze cała sytuacja z Waliyhą i włamaniem do Java Hut. To wszystko zaczynało mnie przerastać.
W odbiciu lustra dostrzegłam Zayna stojącego w drzwiach łazienki i aż podskoczyłam ze strachu. Spuściłam wzrok, udając że jednak go nie widzę i zakręciłam wodę.
Kątem oka widziałam jak się zbliża i naprawdę nie miałam pojęcia co ma zamiar zrobić. Serce waliło mi jak oszalałe.
Niepewnym ruchem przejechał swoimi dłońmi wzdłuż moich ramion, a ja w końcu złapałam z nim kontakt wzrokowy patrząc w lustro.
Widać było, że jest zestresowany i skonsternowany. Coś wyraźnie go martwiło.
Odwróciłam się twarzą do niego, a on spuścił wzrok.
- Co się stało? - zapytałam cicho.
Nie odpowiedział. Zamiast tego zbliżył się jeszcze bardziej i objął moją twarz dłońmi.
- Przepraszam - bąknął.
- Powiedz mi, co się stało? - powtórzyłam bardziej zdenerwowana.
Pokręcił tylko głową i całkowicie zbijając mnie z pantałyku, pocałował mnie. I, o Boże. Jak on mnie całował... Robił to tak, jakby była to jedyna metoda utrzymania go przy życiu.
Oplotłam rękoma jego kark, a znajome motylki zaczęły wirować w moim brzuchu. Nawet się nie powstrzymywałam, bo przecież przez tak długi okres czasu nie miałam możliwości nawet go dotknąć.
Zaczęłam oddychać ciężej, kiedy jego usta przeniosły się na linię mojej szczęki. Chwilę później podsadził mnie na umywalkę.
Jego dłonie wędrowały po moich zakrytych jeansami nogach, a ja wplotłam palce w jego czarne włosy. Nie przestawaliśmy się całować.
Nagle dobiegło nas pukanie do drzwi prowadzących do mojego pokoju. Przygryzłam wargę, gdy odsunął się, by odstawić mnie na ziemię.
Zaczerwieniłam się, nie wiadomo czemu i ruszyłam by otworzyć drzwi.
- Czego? - rzuciłam poirytowana, a Amber uniosła brew.
- Sorry, chciałam tylko zobaczyć jak się czujesz.
Zmarszczyłam czoło.
- Dobrze, dziękuję. - Zaczęłam zamykać jej drzwi przed nosem, a ona przewróciła oczami.
- Niezła fryzura. Teraz już chyba nie potrzebujecie kondomów - bąknęła na odchodne, a ja jeszcze chwilę przypatrywałam się jej z osłupieniem.
Ale cóż, miała rację.
Westchnęłam i zamknęłam drzwi, po czym odwróciłam się w drugą stronę i dostrzegłam Zayna, siedzącego na skraju mojego łóżka. Zaczerpnęłam głęboki oddech, nie przerywając kontaktu wzrokowego, a atmosfera między nami zaczęła się zagęszczać z każdą sekundą. Zayn poprawił swoją pozycję siedzącą, niemo uwodząc mnie wzrokiem.
Jebać to!
Szybko ruszyłam w jego stronę, niemal się na niego rzucając, a on szybko odpowiedział. Chwycił moją talię i obrócił mnie tak, że w mgnieniu oka znalazłam się pod nim.
Powietrze uleciało z moich płuc, a on nie przestawał mnie całować. Jego dłonie pieściły moje ciało z wielkim podziwem, na co jęknęłam usatysfakcjonowana.
- Tęskniłem za tobą - mruknął, nie odrywając ust od moich. Sięgnęłam do skraju jego bluzy, by ją z niego zdjąć, ale nie szło mi zbyt dobrze, więc po krótkich zmaganiach zaoferował mi swoją pomoc.
- Pokaż mi, jak bardzo za mną tęskniłeś - odetchnęłam z podekscytowaniem. Objęłam jego pokrytą zarostem szczękę i zaczęłam całować go, jakby była to jedyna rzecz, którą umiem robić w moim całym życiu.
Między naszymi gorącymi pocałunkami, części naszej garderoby lądowały na podłodze, aż do momentu gdy zetknęliśmy się ze sobą nagimi ciałami w sposób, który znaliśmy tylko my dwoje.
Jego wzrok był wyzywający, gdy powoli zaczął we mnie wchodzić i wychodzić, ale chwilę później uniósł się lekko na łokciach i spojrzał na mnie z góry. Wszystkim co widziałam w jego wyrazie twarzy była miłość, którą mnie darzył. Widziałam kochającego, troskliwego mężczyznę, w którym się zakochałam.
Delikatnym gestem potarł mój policzek, nadal omiatając wzrokiem moją twarz.
- Kocham cię.
Zmarszczyłam czoło, ale zaraz się uśmiechnęłam. Co mu jest? Zazwyczaj się tak nie zachowuje.
Ponownie, bardzo powoli zaczął się we mnie poruszać, cały czas obdarowując mnie pocałunkami. Miłość wyznawana jego czułymi ustami zaczynała znajdować odzwierciedlenie w moim wnętrzu, a ja chciałam czuć jej więcej i więcej. Poczułam znajome budowanie w dole brzucha i objęłam jego talię nogami, a on idealnie odnalazł mój czuły punkt, na co jęknęłam z rozkoszy.
Pchnięcia jego bioder były uroczo powolne i tak bardzo inne od tych, którymi zazwyczaj mnie raczył. Namiętność buzowała w powietrzu i poczułam się, jakby po raz pierwszy uprawiał ze mną taką miłość.
Kochaliśmy się.
Dzięki jego ospałym pchnięciom i moim pragnącym go stanem, orgazm zbliżył się szybciej niż bym chciała i oczekiwała. Czułam jak opadam z sił i uchodzi ze mnie cała energia, kiedy całował mnie wzdłuż kości obojczyka. Mocno zacisnęłam oczy, kiedy nawiedziła mnie napierająca fala spełnienia. Orgazm zbliżał się wielkimi krokami, ale próbowałam odsunąć go nieco w czasie.
- Dojdź dla mnie, Skarbie. Pozwól sobie dojść - szepnął.
Jego głos był niski i namiętny i już nic nie było w stanie zatrzymać burzących się wokół mnie murów. Wszedł we mnie jeszcze jeden, ostatni raz, a ja jęknęłam z satysfakcją czując efekty orgazmu. Podkurczyłam palce u stóp i odrzuciłam głowę do tyłu, kiedy przyjemność zawładnęła moim ciałem. Zayn nie przestawał całować linii mojej szczęki, po czym łagodnie objął moją twarz dłońmi.
- Przepraszam - szepnął prawie niesłyszalnie. Przyłożył czoło do mojej latki piersiowej i trwał tak przez dłuższą chwilę, próbując uspokoić swój oddech. Przełknęłam ślinę i poprawiłam się na łóżku, by móc chwycić jego twarz i zmusić go, by spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie zrezygnuję z ciebie - odparłam pocieszającym szeptem. Jego wzrok nieznacznie się zaszklił, więc momentalnie schowałam go w swoich ramionach i mocno przytuliłam. - Kocham cię - dodałam.
***
Jęknęłam gardłowo, czując bunt mojego żołądka i nieprzyjemny posmak w ustach. Nie przypominało mi się, żebym cokolwiek zjadła tego wieczora. Moja dłoń instynktownie wyruszyła na poszukiwania mężczyzny, który uprawiał ze mną słodką miłość kilka godzin wcześniej, ale napotkała jedynie zimne prześcieradło. Zmarszczyłam czoło i zmusiłam się, by otworzyć oczy.
Gdzie on jest?
- Hej - miękki głos zadźwięczał w ciemnym pokoju, na co od razu się rozluźniłam.
Zayn.
Chwilę później ciemność pochłonęło światło lampki.
Siedział na łóżku obok mnie i był w pełni ubrany, jakby przygotowywał się do wyjścia.
- Cześć, co robisz? - zapytałam zaspana. - Która godzina?
Z trudem przełknął ślinę, a to zakłopotane spojrzenie z poprzedniego wieczoru ponownie spoczęło na mojej twarzy. O, nie.
- Musimy porozmawiać.
Usiadłam powoli, podciągając prześcieradło, by zakryć swoje nagie ciało. Zayn delikatnie zaczął badać wenflon w mojej ręce i podłączoną do niego kroplówkę. Zmienił torebkę?
- Co się dzieje?
Wziął głęboki oddech i chwycił mnie za dłoń.
- Kocham cię, Victorio, dobrze o tym wiesz.
Niepewnie przytaknęłam głową.
- Ale nie jestem pewny, jak długo będę mógł to ciągnąć.
Zmarszczyłam czoło.
- Nie jestem dla ciebie dobry - kontynuował cicho.
- Co? - rzuciłam skonsternowana.
- Lepiej będzie ci beze mnie.
Aż zachłysnęłam się powietrzem.
- Co próbujesz przez to powiedzieć?!
- Amber ma rację. Zasługujesz na kogoś lepszego. Ja cię tylko niszczę. Nie mogę ciągle żyć z myślą, że cały czas robię rzeczy, które cię ranią.
- Nie! Nie mów tak. - Potrząsnęłam głową, gdy puścił moją dłoń, ale ponownie złapałam jego palce, wpatrując mu się w oczy.
- Victoria..
- Nie zostawiaj mnie.
- Oczekujesz ode mnie zbyt wiele. Nie chcę więcej przynieść ci zawodu - powiedział cicho, a ja tylko potrząsnęłam głową, czując jak oczy zachodzą mi łzami.
- Nie. Nie możesz mnie zostawić. Mówiłeś, że będziemy ze sobą na zawsze, a teraz zostawiasz mnie, bo jestem w ciąży?!
- Ta ciąża, była czymś w rodzaju kubła zimnej wody wylanego na moją głową. Nie mogę być tym, kim potrzebujesz, żebym był. Zrobiłem tak wiele, żeby cię uszczęśliwić, próbowałem znaleźć jakieś pozytywne strony tej ciąży, ale po prostu nie mogę, bo sam jestem negatywnym człowiekiem. Zawsze taki byłem, Victoria. Zimny... Czemu jesteś w stanie zaryzykować byciem ze mną i tym, że znowu cię skrzywdzę?
- Bo cię kocham! Widziałam cię w najgorszym stanie i w najlepszym. Jak możesz mieć jakiekolwiek wątpliwości, skoro zakochałam się w prawdziwym tobie? Nie oczekuję wcale, że będziesz zgrywał dla mnie perfekcyjnego chłopaka..
- Ale oczekujesz, że stanę na wysokości zadania bycia ojcem - odparł, unosząc brew, na co przygryzłam wargę. - Jakim ja mogę być ojcem? No jakim?! Wychowywałem się bez odrobiny miłości, w przeświadczeniu, że żaden ojciec nie może poświęcić dziecku skrawka uwagi. Jak mam się pozbyć z mojej głowy obrazu czegoś, w czym utwierdzałem się przez lata mojego dzieciństwa.
Mocniej ścisnęłam jego dłoń.
- Mamy jeszcze osiem miesięcy. Widziałeś przecież obraz z ultrasonografu i dobrze wiem, że to cię poruszyło. Nie pozwól, żeby przeszłość odciskała się na twoim życiu teraźniejszym. Proszę, zostań.
Zayn pokręcił głową i zdałam sobie sprawę z tego, że moje słowa wcale do niego nie trafiają.
- Naprawdę zasługujesz na kogoś lepszego. Mogę ofiarować ci całą fortunę i wszelkie luksusy, ale nie mogę dać ci miłości.
- Nie!
- Przykro mi. - Powoli wstał z łóżka, a moje oczy momentalnie podwoiły swoje rozmiary. Z sercem bijącym szybciej, niż rozpędzony gepard, zeskoczyłam z łóżka i niezdarnie otuliłam swoje ciało prześcieradłem. Złapałam Zayna za rękę, gdy otwierał już drzwi mojego pokoju. Łzy zamazywały mi obraz, kiedy odwrócił się w moją stronę, a ja mocniej ścisnęłam jego ramię, jakby od tego miało zależeć całe moje życie.
- Nie możesz odejść! Nie dam sobie rady sama! Proszę - głos mi się załamał przy końcu i traciłam już wszelkie siły. Oplótł mnie rękoma i przytrzymał przy sobie. - Proszę, nie odchodź - bąknęłam. - Proszę..
- Spokojnie - szepnął, cmokając mnie w czubek głowy. Poczułam jak bierze głęboki oddech, kiedy cała zaczęłam się trząść.
- Nie odchodź - prosiłam półgłosem.
Przytulił mnie mocniej, więc skorzystałam z okazji i wtuliłam w twarz w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem. Staliśmy tak dłuższą chwilę i dopiero po jakimś czasie zorientowałam się, że torebka z kroplówką podłączona do mojej ręki, leży na podłodze.
- Już lepiej? - zapytał cicho, a ja tylko przytaknęłam niemrawo. - Łóżko?
- Zostaniesz? - Popatrzyłam na niego z nadzieją, czując wilgoć na moich policzkach.
Skinął głową i opuszkami kciuków wytarł moją twarz.
- Tak. Zostanę.
Uspokoiłam się, ale tylko chwilowo. Cały czas towarzyszyło mi nieprzyjemne uczucie, że mnie zostawi.
Sięgnęłam po jego dłoń i pociągnęłam go w stronę łóżka. Zayn w międzyczasie schylił się po kroplówkę i powiesił ją na stojaku przy łóżku, po czym zdjął swoje spodnie i koszulkę. Chwilę później zajmował miejsce obok mnie na materacu. Przyciągnął mnie do swojego ciała, a ja mocno zaciągnęłam się zapachem jego nagiej skóry.
- Chciałabym móc ci to jakoś ułatwić - szepnęłam, podnosząc na niego wzrok.
Zayn nie przestawał wpatrywać się w sufit, cały czas bawiąc się pasmami moich włosów.
- To nie twoja wina - odpowiedział w końcu. Uniosłam się na łokciu, by mieć lepszy widok i skonsternowana zmarszczyłam czoło.
- Co masz na myśli?
- Sama mówiłaś. Do tego trzeba było dwójki ludzi. Nie mogę obciążać cię całą winą, sam powinienem być ostrożniejszy - wyjaśnił cicho.
- Dla wielu ludzi dzieci są prawdziwym błogosławieństwem.
Nie odezwał się już, tylko wziął głęboki oddech.
- Potrzebujesz snu.
Po dłuższym wpatrywaniu się w jego zamyśloną twarz, po prostu odwróciłam się do niego plecami i westchnęłam cicho. Bez najmniejszego ostrzeżenia przywarł do moich pleców, obejmując ramieniem moją talię, a jego dłoń z rozpostartymi palcami, spoczęła na moim brzuchu, w efekcie czego momentalnie zamarłam. To była naprawdę moja ulubiona pozycja do spania, moje plecy przy jego torsie, ale w zaistniałej sytuacji, umiejscowienie jego dłoni przyprawiało mnie niemal o zawał serca.
- Masz rację co do jednej rzeczy - szepnął.
- Jakiej? - Zmarszczyłam czoło.
Jego palce delikatnie przebiegły po skórze mojego brzucha, powodując wzrost ciarek wzdłuż mojego kręgosłupa i prawie rozpłynęłam się pod jego dotykiem.
- Zobaczenie naszego dziecka na ultrasonografie było miłym doświadczeniem.
____________________________________________________
Heeeeeeeeeeeeeeeeej! Mam nadzieję, że jakoś wytrzymaliście tę dłuższą przerwę :D kolejny rozdział pojawi się w piątek, bo jest dość krótki także raz dwa go przetłumaczę :)
W OGÓLE JESTEŚCIE KOCHANI I MUAH MUAH MUAH <3 :D DZIEKUJE ZA CIERPLIWOSC, BO MIALO BYC WSZYSTKO CALKIEM INACZEJ, ALE JUŻ NIE BĘDĘ WDAWAĆ SIĘ W SZCZEGÓLY. CHCIAŁAM TYLKO JESZCZE RAZ PRZEPROSIĆ, ŻE TYLE MUSIELIŚCIE CZEKAĆ.
Huhuhuhh ;p i to uczucie jak whodzisz nie ma rodzialu, odswiezasz. stronę i jestt!! ;* kocham <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńmiałam to samo :D mmmm cudowny rozdział, chociaż sama końcówka taka jakaś dziwna ;)
UsuńOMG!! nie wiem co mam tu napisać .. te rozdział był taki gahjsidhebsnd...
UsuńWchodzisz*
UsuńPopłakałam ssię. ;-;
UsuńZAYN I KOŃCÓWKA !
ON CHYBA ZDRADZIŁ JĄ emmą. Nie przepraszalby jej gdyby nie.
To chyba moze byc prawda
UsuńNatalka B. Ciotexie to dla ciebie! Buahahahaha ! Dedukuje ten komentarz dla Lenarda DiCaprio! Jeszcze dostaniesz swoejego oscara xDD ZEN JU AR CWEL FACK RE ! @bambiswagger tym razem ja pierwsza XDD z poważaniem/ @zaynxxpolandxx
OdpowiedzUsuńNo to lecimy czytaaaaać!
OdpowiedzUsuńJupi jupi juuuuuupi!!! / Celine Roma
Zayn to bipolarny dupek!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, zamykam spać w mokrej poduszce, wylewajac przy tym wodospad łez
OdpowiedzUsuńNo i sie popłakałam :c
OdpowiedzUsuńXhlzgslddlbdisbdsvslsvoakzbsodbdjshsldcdksvdhvdkdvxvos
OdpowiedzUsuńTo chyba Re powinna mieć humorki a nie Zayn
Jak Zayn mówił że bez niej bd mu lepiej to zaczęłam się drzeć na całe gardło że jak ją zostawi to osobiście mu wpierdole
Przyznał się że podobało mu się zdjecie dziecka to było takie awwwww
Na początku myślałam że ma chorobę tropikalną przez co zaszły jakieś zmiany i to pomyłka i nie jest w ciąży albo że to przez kuchnię Zayna albo że jakiś w cholerę tasiemiec, wszystko byleby nie ciąża
Kocham akcję z badaniami jak Zayn wkurza się na tego gościa
(Wiem że moje myślenie jest okropne ale w głębi duszy liczę na to że Re podda się aborcji albo bd konieczne usunięcie jej bo ciąża bd zagrożeniem dla jej zdrowia) spędziłam mnóstwo czasu wymyślając tego typu scenariusze tak wiem to chore ale taka już jestem więc co zrobić ? :)
@StayWithL0ve
Thx że dokończyłaś i mimo trudności dodałaś tłumaczenie rozdziału naprawdę to doceniam i dziękuje jeszcze raz :*********
Mój przycisk "odśwież" czuje się chyba dzisiaj zgwałcony.
OdpowiedzUsuńRozdział nie do końca rozumiem tak ostatecznie, Zayn zostawi ją czy nie? Mam szczerą nadzieje że zrozumię to że potrafi być ojcem i wspierać Re w tych trudnych chwilach.
Dziękuję ci za to wspaniałe tłumaczenie xoxo
Dawno nie dodawałam komentarza pod rozdziałem, ale teraz nie wybaczyłabym sobie gdybym nie napisała, ponieważ nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Zaczęłam czytać po angielsku Chills i doszłam do polowy i stwierdziłam, że lepiej Ty to przetłumaczysz i oczywiście tak jest. Przez to przestałam czytać dalsze rozdziały, wolę czekać wieczność nawet na nowy rozdział, ale warto. Strasznie Ciebie kocham za to, że tłumaczysz Chills! On jest taki jakiś wyjątkowy, że nawet nie umiem czasem tego opisać. Zayn czasem mnie tak wkurza, że mam ochotę mu te jaja powyrywać, ale z drugiej strony jest taki opiekuńczy i kochany wobec Re. Przez to mam ochotę zabrać go Re..:p Praktycznie nie wiem do czego mój komentarz już zmierza dlatego kończę już i życzę Ci byś się nie denerwowała przez niektóre namolne osoby, które ciągle pytają się o nowy rozdział mimo, że mówisz kiedy się pojawi. Wiesz złość piękności szkodzi.:D I jeszcze wielu rzeczy Ci życzę, ale na serio muszę iść spać, bo jutro mam praktyki. KOCHAM CIĘ Bamboszko:*
OdpowiedzUsuńZAYN KUTASIE PIERDOLONY RUCHAĆ TO RUCHAŁEŚ ALE POJAWIA SIĘ DZIECKO TO TCHÓRZYSZ!! MASZ TAK RESZTE ŻYCIA SPĘDZIĆ!! PRZYTULONY DO RE I ZAYN'A/RE JUNIORA !!!!!!
OdpowiedzUsuńJa: *idzie umierać w samotności*
/@1D_and_ROOM94
tak strasznie żałuję że nie można dawać lajków pod komentarzami :D
UsuńPOLAĆ TEMU/TEJ WYŻEJ XD
UsuńSmialam sie przez pol rozdzialu ze to chuj xD pewnie obudzilam pol dzielnicy ale na koncowce sie poryczalam o bez kitu ;(((( najslodsze bylo w rozdziale to jak Zayn sir przyznal ze zobaczenie fasolki na ultrasonografie bylo milym doswiadczeniem *.*
OdpowiedzUsuńKocham ; ) i dziekuje za tlumaczenie.
@xRossex
Na prawde nie wiem po jakiego chuja wafla piszecie 'idę czytać'
OdpowiedzUsuńJa też tego nie rozumiem :/
UsuńCo nas do do jasnej cholery obchodzi? -,-
boże cudowny rozdział !!! Jesteś cudowna, dziękuję że go nam tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńJedno słowo - ZAJEBISTY! *.*
OdpowiedzUsuńNie rozumiem za bardzo tego rozdziału... Oni są w końcu razem czy nie?
Jeżeli Zayn ją zostawi to chyba się kompletnie załamię :c
Dopiero 2 dni temu zaczęłam czytac Cold i przeszłam się na Chills i już zdążyłam się kompletnie zakochac w tych bohaterach <3
Wielkie dzięki za to, że znajdujesz dla nas czas i tak świetnie ci wychodzi to tłumaczenie ;)
Czekam na następny we wtorek :3
~ Paulina
kocham Cię !
OdpowiedzUsuńjejku płacze jak głupia..ledwo widzę co tu pisze ale nie ważne. Dziękuje Ci z całego serca że poświęcasz czas i tłumaczysz. Trzęsę się cała.. nie wiem, tyle emocji.. jesteś wspaniała ! <3
@cometomesexy1D
Fragment
OdpowiedzUsuń"(...) Mogę ofiarować ci całą fortunę i wszelkie luksusy, ale nie mogę dać ci miłości"
Ze co??
Czy ja dobrze zrozumiałam?
Nie może dać jej miłości????
Przepraszam bardzo - a gdy mówił - Kocham Cię.....to nie było to szczere? to nie było wyznanie miłości?
Naprawde załamałam się.....................................................................!
Zayn Ty dupku!
Myślę, że nie zasługujesz na Re.
Ona Cię kocha najbardziej na świecie.
Jako jedyna potrafiła Cię zmienić...
Tak wiele jej zawdzięczasz...
Ona tak wiele zniosła już...
W momencie, w którym najbardziej Cię potrzebuje Ty odchodzisz....
To najlepsze wyjscie przecież, prawda?
Ale pamietaj o jedynym:
Bedziesz ojcem czy chcesz, czy nie...
To częśc Ciebie...
Twoje geny....
Uciekając zamiatasz "problem" pod dywan...ale to nie oznacza, że się go pozbywasz, "On" nie zniknie...
Jesteś dorosły więc postępuj jak dorosłemu przystało.
Weź odpowiedzialność za to dziecko, za Re....
Stało się, może nie w pore.
Ale dla człowieka takiego jak Ty, który nie potrafi kochać, dla którego liczy się kariera, dobra zabawa, życie bez problemow..... czy można wogole powiedzieć, żę będzie kiedyś odpowiednia pora na dziecko?
NIE!
....
omg.... nie moge sie już doczekać
OdpowiedzUsuńRany świata , ja już nie wytrzymuje psychicznie tego napięcia. .. tyle się dzieje ...
OdpowiedzUsuńZayn chuj i Zayn fajny.
OdpowiedzUsuńJakieś super moce, raz jest taki, a raz taki. Pełen podziw xd
Aaa bo Zen ma 50 twarzy xd
Zaaaaayn nie możesz jej zostawić! O BOZE ;O . Prawie się popłakałam jak On mowił to Re, rozdział ajwihfifjajffhhodEWBVFW normalnie. Tyyyyle emocji.. Do następnego pozdrawiam.xx
OdpowiedzUsuńIle rozdziałów będzie miał CHILLS?
OdpowiedzUsuńWiadomo juz?
ten był przedostatni w tej serii
Usuńdzięki:)
UsuńJAK JA KOCHAM TO FF SCHRDJKKFWR
OdpowiedzUsuńŁeeeee kurwa łeeeee
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu rycze, może dlatego że Madżonez jadł majonez widelcem i se go wbił w podniebienie....
Łeeeee rzygam tęcza łeeee
Czemu ja myślę że on ją jednak zostawi!?
Ja pierdole lekarza. ;( mam wytrysk oczu
Łeeeee
Ja bym Re do kraplowki wódki dolała od razu by stanęła na nogi albo spreme Zayna he he
"wyssało to z mlekiem matki" zmieniłoby się na "wciągnął to ze spermą ojca"
Nic nic
Amber ksiiiiieszniczkaaa i jej ogier James
Gdzie jest Mark??? :(
Nie odzywa się ma focha
Emma usunęła dziecko -.-
No i chuj już jest nie nie lubię teraz ją kurwa nienawidzę
Miałam nie przeklinać...
Melonik...
Do jasnego Melonika Re weź se moich 6 kg i będzie gut :3
Ta alcja z lekarzem jak ją ruchciał tą gruszką xD
Ja miałam widok lekarza wychodzącego z sali Re ze spotkaniem bliskiego stopnia z kroplówką w odbycie....
Zayn aka murarz łata szparki.
BOB BUDOWNICZY ZAWSZE DA RADĘ BOB BUDOWNICZY NIE JEST SAM!
I muru muru tuuu
I muru muru taaam
Maliczek zakrywa szparki
Raz dwa raz dwa trzy
Raz dwa raz dwa drzy
Specjalny względ dla...
Eghem
Ten..no
Dziękuję za tłumaczenie!!!
Kocham mami gąske!!
Teraz każda rozmowa...
- Ej byłaś u ginekologa?
- Tak jakby
- Czyli?
- Re była.
D o b r a n o c
Plemniki pod poduchy!
Madżonez/@Lolounia
~'~'~'~'~'~' ():
Powinnaś dostać pierwszą literacką nagrodę Nobla za komentarz. XD
UsuńTA/TEN WYŻEJ DOBRZE GADA, POLAĆ JEJ/MU ! XD :DD
UsuńHaha najlepszy komentarz ever ❤❤
Usuń@malpunia
Kurwa...
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozwaliła i nie mogę przestać płakać...
Mam nadzieje, że on od niej nie odejdzie.
Powodzenia w tłumaczeniu i do następnego :')
Rozdział jak zwykle niesamowity :). Dziękuję że tłumaczysz to opowiadanie ;).Pozdrawiam Kamila ♥
OdpowiedzUsuńJak ja to długo czytałam. O.o
OdpowiedzUsuńW każdym razie... OŁ MAJ GASZ. CO TU SIĘ DZIEJE.
JA MIAŁAM ZAWAŁ SERCA, MYŚLAŁAM, ŻE JĄ ZOSTAWI...
chociaż może to zrobi, ale... Nieee...
W każdym razie brak słów, rozdział zajebisty... Omomom.
Tak btw zrobiłam się głodna przez to...
Ale dobra. Dziękuję iiii czekam na następny! ❤
Jeju, nie przepraszaj, kocham Cię, nie przepraszaj, bo Cię kocham! ^.^ jestem zauroczona tym rozdziałem i czekam na następny ;-) <3 <3 :-*
OdpowiedzUsuńnie masz za co przepraszać :) rozdział? cudny! czekam z niecierpliwością do piątku :) Kate.
OdpowiedzUsuń*-*
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej nie było tu Emmy -,- Kocham i jeszcze raz Kocham! <3
OdpowiedzUsuńjezu jaki cudowny hxodkdbbejb *-* i na koncowka ... a rozplywam siee <3
OdpowiedzUsuńcaly dzien wchodzilam i odswiezalam az nagle jak mam isc do sql ... rozdzial jest :O WIEDZ ZE TO BYLO POWODEM ZE NIE POSZLAM DO SZKOLY :D
troszeczke nie moglam sie doczekac ale dobrze ze nastepny w piaaatek <3
powodzenia w dalszym tlumaczeniu. buzi xx
@fl4tlin3
Mam nadzieję, że Zayn zostanie z Re i bobaskiem *.*
OdpowiedzUsuńJprdle ale moje zdanie jest takie kiedy Zayn zaakceptuje dziecko Re poronii coś tak czuję że tak będzie......
OdpowiedzUsuńJprdle ale emocje....
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńCzytając miałam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńA końcówka rozwaliła mnie na milion kawałków! To było urocze *o*
Dziękuję za tłumaczenie :*
Pozdrawiam, @xAgata_Sz xx
fhgthtgesgrgfdhfchfsr
OdpowiedzUsuńnie umiem ubrać moich emocji w słowa
do następnego :)
@zaynakamyidol
Prawie się popłakałam jak Zayn powiedział że lepiej jej będzie bez niego...;(
OdpowiedzUsuńO zesz kurwa ja pierdole. I lov ya
OdpowiedzUsuńZayn jest tak trudnym człowiekiem, że chyba sam siebie do końca nie rozumie. Zobaczymy, jak sytuacja dalej się rozwinie :)
OdpowiedzUsuńMiałam łzy w oczach :(
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam nadzieje, że Zayn zaakcepuje dziecko. ;)
OdpowiedzUsuńC-u-u-u-u-u-u-d-o !!
OdpowiedzUsuńostatnie zdanie piękne, aż niepodobne do niego.
OdpowiedzUsuńale czuję, że będzie ciężko.
O mój słodki Jezu *o*
OdpowiedzUsuńZayn i jego 50 twarzy...
Matko, dostałam zawału w momencie kiedy Zayn powiedział Victorii, że ją zostawia. No kurwa, serce by mi chyba pękło jeśli on by ją zostawił.
A teraz ryczę ze szczęścia...ale nie wiem dlaczego.
No Chills moim życiem, a Bambi moim bogiem. Amen.
Kocham was :*
Bye bye xx
Red♡
Super. Nie mogę doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńOJEJ KJKJVHKWJVHWJKVH <3 DZIĘKUJĘ CI <3 rjfhwef
OdpowiedzUsuńPowiedział ,cytuje : ,, naszego dziecka" Omg ! Nie wierze w końcu zrozumiał ... Aaaaaa !!! Sorry , wiem zachowuje sie jak kura podczas okresu ale po prostu jestem MEGA szczęśliwa ;3 xD Rozdział Genialny ;P / Dyśka :3
OdpowiedzUsuńJej *-* na reszcie, myślałam że dłużej nie wytrzymam :D no to teraz czekam na next, xoxo ;*
OdpowiedzUsuńOMG!!! jak on ją zostawi to ja nie wiem co ja zrobie
OdpowiedzUsuńno co za kutas!! nie ma zasranego prawa
co ta autorka sobie myśli? to okropne, tak bardzo się w to wczuwam
grrrrrrr
za nic nie przepraszaj kochana :* to, że tak wspaniale tłumaczysz jest wystarczający :*
OdpowiedzUsuńnie moge się doczekać, co stanie się dalej ♥
No Zen, spróbuj ją tylko zostawić!
OdpowiedzUsuńKocham to że Re jest w ciąży xD
OdpowiedzUsuńKocham ogólnie Zayn'a w tym rozdziale <3
Czekam na nn :))
Ojeju <33333 myslalam ze ja zostawi :(
OdpowiedzUsuńJak dobrze ze z nia zostal ;3 rozdzial genialny a Ty wspaniale tlumaczysz ^^ to takie slodkie :> rozplyne sie zaraz ;) jak tam w pracy? Ciesze sie ze z nami jestes I tlumaczysz tego fanfica <3
OMG OMG
OdpowiedzUsuńale rozdział!!!!
uwielbiam <3 <3 <3 < 3 <3 <3 <3 <3
cudowny !!!
ale wydaje mi się że jak ona zaśnie to on ją zostawi nie wim czemu ale ost moje przepowiednie się nie sprawdzily więc jest nadzieja całkiem spora :D
W piatek Oomomoomomom uwielbiam cię <3
o mój boziu jakie to wzruszające *o*
OdpowiedzUsuńkocham to :))
Czekaj.. Czy ja dobrze rozumiem? Rozdział już jutro? <3
OdpowiedzUsuńJakoś dziwnie mało obeszło Re to że Zan miał dziecko z Emmą.. A to niby rozstanie było strasznie. Prawie się poryczałam. Kocham cię bambi!
~~Vivienne
Rozdział już jutro ^^ ? Mam nadzieję, że Zayn zaakceptuje dziecko i fajnie by było gdyby to była dziewczynka <3
OdpowiedzUsuńboże, a tylko ją teraz zostaw to Cię zabiję Zayn...
OdpowiedzUsuńna koniec się wzruszyłam :')
piątek mym zbawieniem!
@Justyn_aaa
To ja Cię strasznie przepraszam. To moja wina. I jestem kurwa zła, bo Cię zawiodłam. Obiecałam Ci, że pomogę, a tu chuj. Jestem beznadziejna, wiem. To wszystko moja wina.
OdpowiedzUsuńChcę przeprosić wszystkich czytelników, że musieli tyle czekać przeze mnie, bo nie wysłałam Bambi 'mojej' części rozdziału. Jeszcze raz przepraszam.
Nie będę się już brała za nic, jeśli wiem, że mogę się nie wyrobić czy coś.
Pewnie jesteś na mnie zła. Doskonale Cię rozumiem. I.. Uh, nie wiem co mam Ci mówić, mogę jedynie przepraszać..
@lvlypayxxn
Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jestem zaryczana, jak nigdy. Chociaż kiedy czytałam o Harrym i Bo, było identycznie. Nie pojmuję tego, co się dzieje. Nie mogę wytrzymać tego co czuję, jak to czytam, a co dpiero gdyby to było prawdą. Przecież połączyło ich coś tak pięknego, nie widzą życie bez siebie. Zayn nie może odejść, Victoria też nie. To nie może skończyć się dramatem, bo potem znowu będę czuła się jak wrak człowieka przez cały tydzień!
OdpowiedzUsuńBooooooze jaki cudowny *.* Zayn sie zgodzi i mam nadzieje bedzie najlepszym ojcem na swiecie <3
OdpowiedzUsuńo jejciu <3 boziu jaki ten rozdział był boski, jak dotąd mój ulubiony <333 i Zayn taki awwww <3
OdpowiedzUsuńI jak bambi, udala sie Imprezka urodzinowa ? KCKCKCKCKCKC <33333
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńZayn i jego ogarnięcie:
OdpowiedzUsuńnie chce tego dziecka
ma wyrzuty sumienia
znów nie chce tego dziecka
troszczy sie o Re
nie chce tego dziecka
widzi zdjęcia "fasolki" i coś go rusza
nie chce ich dziecka - wow mamy postep :P
chce to obgadać i przyjeżdża do Re (i Amber i Jams'a)
ale ciągle nie chce ich dziecka
kochają się
ale NADAL nie chce mieć dziecka
Re o mało się nie zabija prosząc by został - to go rusza i zostaje, ale zapewne ZNÓW nie chce dziecka...
Panie i Panowie! rozumowanie Zayna! :D
Poplakalam sie kiedy zayn mial odejsc to piekna milosc i swietnie sie to czyta jak bym sama odczuwala ich uczucia ich wzloty i upadki . dziekuje dziekuje ze to ze tlumaczysz coc masz duzo na glowie jeszcze raz dziekuje Bambi. jestes wspanial! :) :*
OdpowiedzUsuńO JA PIERDOLE ! ZEN ANI MI SIĘ WAŻ JĄ ZOSTAWIAĆ ! CZAISZ?! TO JEST KURWA GROŹBA ! TO TWÓJ BACHOREK, RE SAMA GO NIE ZROBIŁA A TY GŁUPI CHUJU DASZ RADĘ BYĆ OJCEM ! BĘDZIESZ SIĘ OPIEKOWAŁ MAŁYM SŁODKIM MALICZKIEM I BĘDZIE WERY HEPI ! ALE NIGDZIE NIE IDZIESZ CZAISZ ?! I TA KOŃCÓWK LKNABKSFBVGIUOHDABUVSBF < 3333333 DOBRA OGAR XD ZAJEBISTY, CZEKAM NA KOLEJNY ^^
OdpowiedzUsuń@mgghoran
On nie da rady , tak coś czuje...że jednak odejdzie...
OdpowiedzUsuń:(((
wczoraj czekałam na ten rozdzial i wchodziłam na bloga chyba co 5 min aż w końcu odpuściłam sobie i poszłam spać ;/
OdpowiedzUsuńobudziłam się jakoś przed piątą i przypomniałam sobie o rozdziale i szybko wchodze na bloga modle się zanim się załaduje, pacza a tam rozdział! kilka na tele. znowu ładuje sie pół godziny ;)
aż w końcu sie załadował! czytam, czytam, śmieje się z Zayna i jego pytań, czytam, czytam płacze, czytam, płacze ;(
jak już przeczytałam to nie mogłam usnąć chyba z godzine i myslałam czy on ją zostawi, i doszłam do wniosku że za bardzo ją kocha♥.
więc nie mogę sie doczekać następnego ;))
@sulu2728
Genialne. ♥ Zayn będzie takim fajnym tatą. ;)
OdpowiedzUsuńPłacze , cudowny Dziękuję ci za to tłumaczenie
OdpowiedzUsuńjaaaa, za dużo emocji.
OdpowiedzUsuńJeju no, niech Zayn spróbuje, niech nie zostawia Re.
Nie wiem w sumie co jeszcze powiedzieć, mam tylko nadzieję, ze wszystko będzie ok.
Cudowne zakończenie rozdziału <3 Nie mogę sie doczekać piątku a to już jutro :D:D chce juz czytać :) Jestem Ci bardzo wdzięczna że tłumaczysz je dla nas :*
OdpowiedzUsuńKurde.
OdpowiedzUsuńCzytając prolog jarałam się, bo Devon. A teraz dupa. Ciąża, ciąża, ciąża. To już 38 rozdział i gdzie niby Devon wkracza do akcji?! Gdzie?! Zaraz pewnie koniec tej części, a ja niezadowolona :( Kuzwa.
Devon, przywołuję Cię!!! Masz zrobić coś Re, albo Cię znajdę i uduszę :)))
Co do rozdziału:
Zayn ogarnij dupę, zanim zrobisz coś czego będziesz żałować. :)
-S.
Chcesz żeby Devon zrobił coś Re? Ty zły człowieku O.o
UsuńTak XD
OdpowiedzUsuńRozumowanie Zayna mnie rozpieprza :DD
Ale kocham go takiego, unikatowy jest :D
Za nic nie musisz przepraszać,my się dostosujemy do Ciebie Kochana!!!:) o dziwo, to ja uważam siebie za zimną i trochę szok,bo emocje mi puściły i dwa razy płakałam podczas czytania..:) KC
OdpowiedzUsuńboze tak sie bałam że Zayn ją zostawi!!!!! mam nadzieje ze w koncu zaakceptuje ciąże!!! A to jak położył rękę na jej brzuchu!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjuż myślałam że odejdzie... zawał ; o
OdpowiedzUsuńMatko boska on chciał ją zostawić!! Płakałam czytając to!! Na serio!! Niech on jej nie opuszcza... Nie może noo!! :'( ona go kocha, on ją tez... Jpr no muszą być razeem!!!
OdpowiedzUsuń...xXx...
omg!!! błagam żeby on jej nie zostawił!!! dlaczego mam wrażenie, że to zrobi?! :( Re-kocham , gdy kłóci się z Zaynem, mówi coś może nie do końca trafnego i przemyślanego, ale zawsze powie coś co mnie poruszy.To takie słodkie że tak walczy o dziecko, do tego użera się z Zaynem i tą chorobą. Ja bym chyba nie dała rady.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ ZA TŁUMACZENIE, JESTEŚ KOCHANA <3
~halfatwin
boże jaki dziwny rozdział, tyle się dzieje, tyle emocji, myślałam że coś mnie rozjebie. Ale tekst na koniec Zayn się przyznał awww >3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja płakałam czytając to?
OdpowiedzUsuńGdzie pracujesz ? :)
OdpowiedzUsuńRozdział aidsjafsg
AAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńHaha Zayn mnie rozwalił przychodzi do Re po kłutni, pieprzy ją, przeprasza, mówi że ją kocha po czym znowu chcę od niej odejść i znowu wraca O_O lol jakby odszedł od niej to bym tego nie zniosła bo raz już coś takiego przeżyłam (czyt. Dark) ogólnie to jestem ciekawa kiedy się pojawi Devon i czy Zayn na serio zostanie....Amber mnie wkurwia xd a James jest słodki P.S nie wie ktoś przypadkiem czy James jest singlem? Rozdział jak zwykle świetny i do jutra :D @patatajka_
OdpowiedzUsuńBardzo emocjonujący rozdział tyle się w nim działo o.O Popłakałam się ale piękny no po prostu Mam nadzieję, że Zayn nie zostawi Re <333
OdpowiedzUsuńJezus Maria!! Uwielbiam :*
OdpowiedzUsuń<3 ! cudo ! ;)
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuńPobeczałam się. No beczałam jak nie wiem.. Eh.. Czuje że Zayn mógłby być dobrym ojcem.. Tylko się boi. I ta przeszłość. No nic.. Dalej mam takie kołatanie serca. Kocham normalnie to ff i isfhncusbcn iubciuacbuscs ♥♥♥ Kocham też Ciebie !!! Jesteś niewiarygodna ! <3 Twoja @luv_1d_bromance :*
OdpowiedzUsuń<33333333333333333333333
OdpowiedzUsuńZEN TY PIERDOLONY KUTASIE SAM NIE WIESZ CZRGO CHCESZ....
OdpowiedzUsuńTyle ode mnie. PA // @xbelieveyoux
PŁAKAŁAM JAK ZAYN POWIEDZIAŁ ŻE ODCHODZI :')
OdpowiedzUsuńCIEKAWE CO BĘDZIE ZA 8 MIESIĘCY XD
Cudowny... kocham... kocham... kocham to... kocham cie!!!
OdpowiedzUsuń<333 ten rozdział jest moim ulubionym knmdzvcjbkdnfjilagcv
OdpowiedzUsuńK O C H A M. T E N. R O Z D Z I A Ł.
OdpowiedzUsuńeshfasgfvbyvb cudowny *,*
OdpowiedzUsuńrdxcvbnmjhgfdfghjk
OdpowiedzUsuńPoplakalam sie :) to kest takie awwwwww aoaoqosidowosjajsjwosjx
OdpowiedzUsuńTo było takie głupie i piękne, i smutne, i takie... takie awww! i takie buuu! I w ogóle to mi mózg wyżera. Czuję się jakby ktoś mi zalewał głowę domestosem :C
OdpowiedzUsuńCzemu mam wrażenie że Re poroni albo że Zayn odejdzie? ;(
No bo jakby nie było, wszystko musi się komplikować, bo nie będzie nic do pisania a to takie nie fair. No bo jak wszystko będzie szczęśliwe do końca to będzie nudne. No ok, rozumiem. Ale mam pytanie, czemu w Chillsie rzadko są szczęśliwe momenty? One zajmują jedną dziesiątą rozdziałów :C
TE OSTATNIE MOMENTY BYŁY TAKIE JASHBFKABFABFAIBIAF- COŚ MI SIĘ WYDAJĘ, ŻE JUTRO RE OBUDZI SIĘ BEZ ZAYNA :(
OdpowiedzUsuńZAYN SIĘ ZACHOWUJE JAK OSTATNI KUTAS, I PRZEPRASZAM JEŚLI KOGOŚ TYM URAŻĘ CZY COŚ TAM...ALE CHYBA WOLĘ BY SIĘ ROZSTALI NA JAKIŚ CZAS I DOPIERO POTEM DO SIEBIE WRÓCILI
ZAPOMNIAŁAM JESZCZE DODAĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMOIM DZIWNYM\GŁUPIM MARZENIEM JEST BY RE ZDRADZIŁA ZAYNA Z MARKIEM, HAHAHAHHA NW. CO MI ODPIERDALA...
Nie no, nigdy nie płaczę, a teraz... Cudowne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj skarbie ! Dziękuje że to tłumaczysz ... blog jest cudowny ... kocham go , ale nic by nie miało mijsce gdyby nie ty ! Na najewiększe podziękowania zasługujesz TY ! I warto było czytać te ich kłótnie tdla tych 4 ostatnich linijek ! Boskie ! <3 Wiktoria
OdpowiedzUsuńHffdggyjgyhthh uwielbiam twoje tłumaczenie :3
OdpowiedzUsuńRycze :'(
OdpowiedzUsuńJeju kocham to opowiadanie i ciebie za to ze je tlumaczysz <3
Jesteś rewelacyjna :x @need1drxw
Boze.. popłakałam sie. Boje sie ze on ja zostawi a ona sie zalamie :( nie moze jej zostawic ona nie da rady! Cos czuje ze on sie przekonuje do dziecka. Nareście!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cie kobieto! :D
Dziewczyno słucham sobie radia i gdy Zayn chciał opuścić Re puścili "Whole World is watching" a ja w ryk o matko :"( rozdział mega wzruszający, czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńZayn powiedz ze nareszcie zmadrzejesz!
OdpowiedzUsuńW tym miejscu chciałabym Ci podziękować za to, że tłumaczył dla Nas to opowiadanie i jesteś bardzo punktualna. Rozdziały pojawiają się w terminie, nawet wtedy, gdy jesteś zajęta. Jesteś kochana <3 Życzę Ci powodzenia w pracy i ogólnie w życiu prywatnym :*
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie Devon będzie bratem Zayna ;o
OdpowiedzUsuńboże loooooooooooooove <3
OdpowiedzUsuńZayn raz jest chujem, a raz meeeega słodki -,- prawie jak kobieta - ma takie humorki xd
Mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cudowny *.*
OdpowiedzUsuńWiecie jest 1,713,466 wyświetleń bloga, a jest tak mało komentarzy.
Jeżeli już go czytacie to trudno wam jest napisać te kilka słów odnośnie rozdziału czy coś ?
Na pewno bardzo dużo osób go czyta.
Dziewczyna, która tłumaczy te opowiadanie poświęca swój czas na to, żeby przetłumaczyć i dodać rozdział, a wam ( nie wszystkim ) nawet nie chce się napisać pod rozdziałem jednego słowa. Dlatego ruszcie te tyłki swoje i komentujcie rozdziały, bo to dla niej wiele znaczy.
Mam nadzieje, że ktoś to przeczytał :) ( chociaż istnieje prawdopodobieństwo, że nie :) )
~ Natalia ;)
I love you<3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja czekam na pojawienie się Devon? Wnet będzie koniec a go nie ma :( smutne czekam ma niego, bo po zapowiedzi video było, że ją porwie a tu dupa :(
OdpowiedzUsuńw ogóle wracając do rozdziału to tu Zayn zachowuje się gorzej niż Re a to ona powinna mieć teraz humorki :)
a może ona poroni jak ją Devon porwie? jak w ogóle to się wydarzy /Natalia @thee_end14
Devon porwie Re :)
UsuńI to już całkiem niedługo, ale nie bd spojlerować;-)
UsuńCoś wspaniałego...:)
OdpowiedzUsuńmowiac ze w piątek, mialas na mysli ten piątek? :) bo juz sie pogubilam i nie wiem :D
OdpowiedzUsuńOGŁOSZENIE PARAFIALNE!
OdpowiedzUsuńRozdział będzie jutro, przeczytałam tak na tt Bambi ;)
dzięki za informacje:)
UsuńDzieki ze.nas o tym poinformowalas;-)
Usuńoki, to super :))
OdpowiedzUsuńo boziu *-* zarąbiste <3
OdpowiedzUsuńSpojlery...
OdpowiedzUsuńjakie spojlery? -.-
OdpowiedzUsuńSuper zarąbisty. Nie moge doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac dzisiejszego rozdzialu!!! ;)
OdpowiedzUsuńCudowny tak bardzo
OdpowiedzUsuńJakieś 3 miesiące temu zaczęłam czytać to opowiadanie. Chodziłam późno spać bo cholernie mnie to wciagnelo. Czasami czytałam po kilka rozdziałów, a to sporo :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Zayn pokocha dzidzusia i bd happy end ale to m jeszcze długo... po prostu nie chce żeby to opowiadanie sie skończyło. Wiem że bd 3 część ale dla mnie to za mało xD
Fgjbfghbjhdgbh ale narazie trzeba sie cieszyc tym co jest haha :D
Wgl to nie dodawalam jeszcze żadnego komentarza do ani jednego rozdziału wiec napisze to tu :D
Hahahahaha kocham gdy Zayn kogoś skarci tą swoją oziebłą osobowością, nie wiem czy dobrze to brzmi haha
Ale najlepsze jest jak Re potem myśli 'pewnie ma już pełne gacie' czy jakoś tak hahahahahshahahaha uwielbiam to hahahahahahahahahahhaha XD
okej koniec hahahaha
Devon będzie trzymal ją tak dlugo aż odbierze poród. Bedzie wychowywał to dziecko,a Wkuriwony zen będzie szukal Re po calym UK. W końcu re umiera z wymierzenia. Zen nic nie wie, devon nie daje rady sobue z bachorem więc oddaję go Emmie,która robi z niego uleglego i zaklada bloga o "kutatronowych przygodach" Zayn w końcu dowiaduje się ze re nie zyje. Jest zalamany i szuka pocieszenia u Marka. Lecz Mark każe mu się opierdolic i szukać syna. Zayn słucha go i rusza w swita na poszukania syna. Po 25 latach spotyka emme (staruszke)na drodze z mężczyzną. Okazuje się ze to jej synktóry jest ludzaco podobny do Re . Wkurwiony zen wyjmuje zza pazuchy karabin i zastrzela suke ktora pada w ramiona syna zena. Chlopak zdezorietowany nie chce znać swego ojcaa. Zen w rozpaczy idzie na gdyby ukochanej i popelnia samobójstwo.
OdpowiedzUsuńCo hahahahahah
Niech kutatron Zena będzie z wami o=======3
/XxniepokalanaXx
Pozdrawiam
Awww najslodszy rozdzial ever. Tak bardzo dziekuje, ze tlumaczysz xx
Usuń