sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 41: "Zjazd rodzinny"

______________________________________________________________
(Zayn)


- To niemożliwe. - Zmarszczyłem brwi. - Jestem jedynakiem.
Devon znowu zaczął krztusić się własnymi słowami, kiedy ja wypierałem rzeczywistość. 
- Myślisz, że gd..gdzie ojciec by..był każdej nocy?!
- Zamknij się. - Pokręciłem głową.
- Miał romans, kilka lat po tym, jak się urodziłeś.
Ścisnąłem jego szyję z większą siłą, a on zakasłał niekomfortowo.
- Przestań kłamać!
- Nie kłamię.
- Mój ojciec był dupkiem - rzuciłem przez zaciśnięte zęby.
Z wahaniem zerknąłem na niego z góry, przyciskając kolano do jego klatki piersiowej, po czym spojrzałem na Marka.
- Zadzwoń po wsparcie. Gówno obchodzi mnie co zrobisz z Crewstonem, po prostu niech zniknie mi, kurwa, z oczu - zażądałem ostro. Wróciłem wzrokiem na Devona i wyciągnąłem strzykawkę z jego szyi, odrzucając ją na bok. 
- Zabicie cię, byłoby zbyt proste.
- Zabiłbyś swojego własnego brata?! - fuknął.
Chwyciłem go za kołnierz i drżącą pięścią zacząłem wymierzać ciosy w jego twarz.
- Nie jesteś moim bratem! - Rzuciłem nim o ziemię, a jego czaszka z hukiem odbiła się od posadzki. Schyliłem się i złapałem go za nogę, ciągnąc w stronę krzesła.
Przykucnąłem i niedbale podnosząc go z ziemi, mocnym pchnięciem nakierowałem na krzesło, po czym wymierzyłem szybki cios w jego pachwinę. Jęknął z bólu, kiedy unieruchomiłem go łańcuchami, które przymocowane były do posadzki. Pociągnąłem za nie, by upewnić się, że są wystarczająco mocne i ciasne, co potwierdziło się sekundy później.
Ten chory zjeb pewnie przywiązał nimi Re.
Ponownie poczułem rosnącą wściekłość.
- Nie kłamię - powtórzył Devon, ale szybko zamknąłem jego gębę prawym sierpowym. Uwierzcie mi na słowo, było to zajebiste uczucie.
- Nie jesteś moim jebanym bratem - syknąłem.
- Hayley i Tony Blake - kontynuował, a ja momentalnie zamarłem w miejscu idąc w stronę Emmy, która nadal była przytomna, ale ten stan z pewnością nie potrwałby długo. Moi biologiczni rodzice.
- Hayler była twoją matką, tak? Twój ojciec zdradził ją jakiś rok przed jej śmiercią. Urodziłem się dokładnie tego roku, w którym zmarła.
Gwałtownie odwróciłem się twarzą do niego.
- Na jakiej planecie ty żyjesz?! Kto robi coś podobnego?! Ja pierdolę, porwałeś dziewczynę swojego własnego brata, wykorzystałeś ją, maltretowałeś, a po wszystkim jeszcze próbowałeś zabić, postrzeliłeś jego najbliższą przyjaciółkę, a to wszystko dla zemsty i pieniędzy?! Brat, czy kurwa nie, nie zasługujesz w ogóle na to, żeby oddychać, nie mówiąc już o pierdoleniu tych głupot, żeby tylko dobrać się do mojego rozsądku. - Pokręciłem głową z odrazą. - Jesteś dla mnie martwy, Devon - dodałem śmiertelnie niskim tonem.
- Zayn?! - Usłyszałem głos Jamesa, więc wyjąłem telefon i przyświeciłem nim w kierunku skąd mnie dobiegał.
- Zrób test i zobaczysz, czy kłamię! - Devon podniósł głos, kiedy ponownie skierowałem się do Emmy.
- Idź do diabła - odparłem poirytowany.
Klęknąłem przy kobiecie, ale widząc że ta próbuje się podnieść, położyłem dłoń na jej ramieniu każąc jej się nie ruszać.
- Zostań tu.
- Kurwa mać! Co tu się stało?! - krzyknął James, wreszcie podchodząc bliżej, ale ja nie oderwałem wzroku od powiększającej się plamy krwi na brzuchu Emmy. Uparcie starała się ją przede mną ukryć.
- Nic mi nie jest - powiedziała z trudem.
- Nie kłam, bardzo boli? - zapytałem zmartwiony.
- Podaj mi pistolet to pokażę ci jak boli - zażartowała, zaciskając z bólu zęby.
- Devon cię postrzelił?! - wtrącił się James, w efekcie czego podniosłem wzrok na niego i na Blaise'a.
- Jasne, że ja! - krzyknął dumnie Devon, na co przewróciłem oczami.
- Zamknij ryj - warknąłem w odpowiedzi.
- Raz spudłował - dodała cicho Emmo.
Uśmiechnąłem się współczująco.
- Dasz sobie radę? - zapytałem patrząc na nią z góry.
Przytaknęła, ale wcale nie chciało mi się w to wierzyć.
Była strasznie blada.
- Przesuń rękę - poleciłem surowo, ale ona nadal kurczowo trzymała się za brzuch. - Gdzie cię postrzelił?
Spuściła wzrok. Po chwili w końcu wykonała moje polecenie, a ja zamarłem widząc jak wiele krwi straciła. - Cholera.
- Musisz zająć się Victorią - powiedziała siląc się na głos.
- Gdzie ona jest?! - wtrącił James.
Moje oczy momentalnie podwoiły swoje rozmiary. Kurwa mać!
- James, weź Victorię! Musicie natychmiast jechać do szpitala!
- Poczekaj tu, Emma - bąknąłem, szybko podnosząc się z ziemi i idąc do Victorii. Przykucnąłem obok niej, sprawdzając jej puls. Był bardzo słaby i wiedziałem, że nie jest to najlepszy znak.
Odgarnąłem włosy z jej twarzy i założyłem za jej ucho, wpatrując się w nią z góry.
- Zostań ze mną, Re. Proszę cię. - Pocałowałem ją w czoło i wziąłem głęboki oddech, czując jak wzbiera we mnie uczucie paniki.
Co jeśli się spóźniłem?! Co jeśli narkotyk wyrządził już nieodwracalne szkody? Nie.
- Co jej jest?! - zapytał James, klękając obok nas. Położył dłoń na jej brzuchu, a ja momentalnie cały się spiąłem i musiałem powstrzymać chęć strącenia jego ręki z jej ciała. Nienawidziłem gdy ktokolwiek dotykał Victorię.
Odchrząknąłem wymownie i przeniosłem wzrok z dziewczyny, którą kocham na jej zmartwionego przyjaciela.
- Nafaszerował ją środkami uspokajającymi. Zabierz ją do szpitala, proszę. Powiedz lekarzom, że jest w drugim stadium po podaniu zastrzyku wywołującego śmierć - powiedziałem szybko, a on skinął głową.
- A co z tobą? - zapytał.
- Devon nadal tu jest. Nie mogę spuścić go z oka. Blaise, weź Emmę i jedźcie z Jamesem. Ja zostanę.
Ochroniarz zawahał się znacznie, skonsternowany tym, że właściwie przejąłem jego obowiązki, jednak nie sprzeciwił mi się, ani nie zakwestionował moich poleceń.
- Tak, sir.
Miło znowu to słyszeć.
Ponownie spojrzałem na Victorię i pocałowałem ją.
- Kocham cię - bąknąłem.
Zerknąłem na Jamesa, który marszczył czoło.
- Idźcie.
- Zay..
- Idźcie już, zanim będzie za późno.
Chłopak schylił się, po czym podniósł Re z ziemi. Poczułem wielki przypływ zaufania, którym go obdarzyłem.
- Dziękuję - powiedziałem cicho.
Nie mógłbym żyć, gdyby coś jej się stało.
Nie może i nie umrze.
Wstałem i odwróciłem się twarzą do tego dupka, który był powodem całego tego bałaganu. Mój, tak zwany, brat wpatrywał się we mnie tępym wzrokiem. Gardziłem samym sobą za to, że dałem mu tyle szans, jedna za drugą.
- To coś jak zjazd rodzinny, no nie braciszku? - Uśmiechnął się, kiedy zatrzymałem się kilka centymetrów przed nim.
- Zanim pojawi się policja, masz powiedzieć mi skąd posiadasz te wszystkie informacje i czemu ja nic o tym nie wiedziałem. Skąd to wszystko wiesz? Gdybyś naprawdę był moim bratem, musiałbym o tym wiedzieć - zacząłem lekko skonsternowany, ale udało mi się to zamaskować. - Nie wierzę ci.
- Mamy tego samego ojca.
Prychnąłem.
- Jak to możliwe?
- Mój ojciec był alkoholikiem, popełnił samobójstwo, kiedy miałem dwa lata. Ile miałeś lat, kiedy ja byłem dwulatkiem?
- Cztery - odpowiedziałem w końcu.
- Właśnie wtedy twój ojciec popełnił samobójstwo? - zapytał unosząc brew.
- Nie chcę o tym rozmawiać - odparłem chłodno.
- Ale mam rację, tak? Miałeś cztery lata, kiedy twój ojciec się zab..
- Tak, miałem cztery lata! - przerwałem mu ostro. To nadal drażliwy temat.
- Cóż za zbieg okoliczności.
- Taki sam jak ten, kiedy zgwałciłeś moją dziewczynę w wieku siedemnastu lat?!
Devon zaśmiał się pod nosem.
- No..To akurat dziwny zbieg okoliczności, braciszku.
- Nie jesteś moim bratem - syknąłem.
- Wierz w co chcesz. - Wzruszył ramionami. - Ech, maluje się przede mną świetlana przyszłość. Wracam do Ameryki, a resztę życia spędzę w więzieniu. Miejmy nadzieję, że nie upuszczę mydła.
Próbowałem zachować jasność umysłu.
- Po wszystkim co zrobiłeś Victorii i pozostałym kobietom, które zmanipulowałeś, Emmie, mojej matce..Trishy, Waliyhii nie masz nawet wyrzutów sumienia?! - fuknąłem z obrzydzeniem. - I spodziewasz się, że z radością przyjmę do wiadomości to, że jesteś moim bratem?!
On nie jest moim pierdolonym bratem...
- Cóż mogę powiedzieć. Ojciec chyba parę razy upuścił mnie jak byłem mały.
Zmrużyłem oczy, przyglądając mu się uważnie i usłyszałem odgłos zbliżających się kroków. Policja. Mark był pierwszą osobą, która znalazła się w pomieszczeniu, ale go zignorowałem.
- Zanim cię deportują, masz teraz ostatnią szansę, żeby coś powiedzieć.
Przeprosiny. Tylko to chcę usłyszeć.
Każdy normalny człowiek by tak zrobił.
Kurwa, nawet ja.
- Nigdy niczego nie żałuj. - Uśmiechnął się szybko, kiedy Mark zaczął uwalniać go z łańcuchów. - Sajonara, braciszku.
Zabrali go.

***

Nie mogłem dotrzeć do szpitala wystarczająco szybko. 
Myśl o tym, że śmierć mogła mi ją odebrać mroziła krew w moich żyłach i zrobiłbym wszystko, żeby pozbyć się tego bólu. 
Przeżywałem katusze, zamknięty w pokoju z przyprawiającymi mnie o mdłości policjantami, którzy bezsensownie wypytywali o Devona, podczas gdy moja dziewczyna leżała niemal na łożu śmierci.
Mocniej ścisnąłem jej drobne dłonie, przywołując się do rzeczywistości i wracając myślami z niezbyt odległych, wcześniejszych wydarzeń. 
Mój wzrok spoczął na jej posiniaczonej malinkami szyi. Pokręciłem głową. Obwiniałem za to wszystko siebie. Małe rozcięcia na jej policzkach i jej wychudzone do granic możliwości ciało to moja wina. Wiedziałem, że nie powinienem był zostawiać jej samej.
To nie powinno mieć miejsca. 
To ja powinienem leżeć na tym łóżku, nie Victoria.
- Boże, tak strasznie chciałbym, żebyś się obudziła - szepnąłem.
- Musisz trochę odpocząć. - James ponownie wszedł do sali, zajmując miejsce po drugiej stronie szpitalnego łóżka, czym wyrwał mnie z zamyślenia.
Nie znałem tego dzieciaka na tyle dobrze, żeby móc go rozszyfrować, ale jedno wiedziałem na pewno. Nie był mistrzem w ukrywaniu swoich emocji. Siedziałem tam od jakichś dziesięciu minut, a on nawet, kurwa, na chwilę nie przestał gadać. Nawet na dupie usiedzieć spokojnie nie mógł! Wyszedł z Amber chwilę temu, ale znowu wrócił. Już bez tej suki, muszę dodać.
Pokręciłem głową. Byłem zbyt uparty.
- Nie, zostanę. Chcę tu być, kiedy się obudzi. 
Nie to, że chciałaby mnie widzieć po tym jak spierdoliłem, kiedy spała, wcześniej obiecując, że zostanę. Chujowe zagranie.
Westchnął głośno i dostrzegłem w jego głosie nutę irytacji, co momentalnie mnie rozdrażniło, ale postanowiłem nie zaczynać tematu.
- Co mówił doktor?- zapytałem, w końcu podnosząc na niego wzrok. Nie słyszałem o czym rozmawiali, bo akurat gadałem przez telefon.
James zakołysał się na krześle.
- Jeśli masz zamiar siedzieć tu do momentu, aż się obudzi to musisz wiedzieć, że pośpi jeszcze trochę.
- Ile to jest "trochę"?
- Możliwe, że do samego rana, więc powinno udać ci się trochę odpocząć.
Pokręciłem głową, ponownie przenosząc wzrok na Victorię.
- Zostanę.
- Jesteś..
- Powiedziałem, że zostanę.
James westchnął poirytowany.
- To nie powinno się już powtórzyć - zaczął cicho. - Doktor powiedział, że jest 90 procent szans na to, że zostanie z nami.
- A co z pozostałymi dziesięcioma procentami? Już raz umarła. Na trzy minuty całkowicie straciła funkcje życiowe. Nie zostawię jej!
- Okej, okej. Kapuję, stary. Emma leży na piętrze pod nami, jakbyś chciał do niej wpaść...
Cholera, Emma.
Zawahałem się. To coś, co ostatnio zdarzało mi się zbyt często.
- Co z nią?
- W porządku - odpowiedział James, przytakując głową. Chwilę milczał, czekając na moje przyzwolenie do dalszego mówienia, albo nie wiem o co mu chodziło. - Jest przytomna.
- Byłeś u niej?
- Chwilę temu. Chciałem tylko zobaczyć co z nią. Była zdziwiona widząc mnie, a nie ciebie. - Wzruszył ramionami.
Chciał, żebym zostawił go sam na sam z Victorią.
- Nie powinieneś być czasem w domu? Odespać to wszystko? - zapytałem zbyt ostro, niż zamierzałem.
- A ty? - Uniósł brew.
- Nie zmrużę oka.
- Zaoferowałem się, że z nią zostanę - bąknął prawie niesłyszalnie.
Westchnąłem i poirytowany wstałem z krzesła. Ja pierdolę! 
- Pójdę zobaczyć się z Emmą. Kiedy wrócę, będziesz mógł jechać do domu odpocząć. Gdzie jest Amber?
- Już pojechała.
No i dobrze, nie chcę tej suki nigdzie w moim najbliższym otoczeniu.
Ponownie zerknąłem na drobne ciało leżące przede mną.
- Zayn..
- Czego?!
James, aż podskoczył, a ja momentalnie pożałowałem swojego wybuchu. 
- Chciałem tylko powiedzieć, że z tego wyjdzie.
Milczałem przez dłuższą chwilę, po czym skinąłem głową.
- Wiem.
Martwiłem się tym jak będzie wyglądał nasz związek i czy czasem jej nie stracę.
Wyszedłem z sali po tym, gdy James wytłumaczył mi dokładne położenie sali Emmy. 
Stopy same niosły mnie po gładkim linoleum szpitalnym, gdy szedłem w stronę windy. Czułem się otępiały, kompletnie bez życia.
- Przepraszam, sir, ale godziny odwiedzin skończyły się już dawno - odezwała się pani siedząca za biurkiem. Jej zęby ubrudzone były szminką, którą rozsmarowała na ustach.
Przeszedłem obok niej, ignorując jej sprzeciwy i zatrzymałem się pod drzwiami pokoju Emmy. Tak jak mówił James, była przytomna i nie spała.
- Masz swój własny pokój - odezwałem się cicho, wchodząc do pomieszczenia, a ona uśmiechnęła się lekko, ale widziałem jak wiele trudu i bólu sprawia jej nawet ten mały gest.
- Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek chciał leżeć w jednej sali ze mną, Zayn.
Sięgnąłem po krzesełko stojące przy końcu łóżka i przysunąłem je bliżej całej aparatury umieszczonej zaraz obok jego wezgłowia. 
- Co się dzieje? Wyglądasz jakoś nieswojo. - Emma zmarszczyła brwi, kiedy wreszcie usiadłem.
To takie oczywiste?
- To chyba ja powinienem zadać to pytanie - odbiłem piłeczkę, próbując odwrócić od siebie uwagę.
- Czuję znacznie lepiej, niż ty wyglądasz. Co się stało?
- Nie masz się o co martwić - odpowiedziałem finalnie. - Co z tobą?
Kobieta westchnęła 
- Dobrze. Nafaszerowali mnie lekami przeciwbólowymi. Wypiszą mnie rano.
- Blaise zawiezie cię do domu - powiedziałem i z ociąganiem obniżyłem wzrok na jej brzuch. - Emma, tak bardzo cię przepraszam..Próbowałem go powstrzymać.
- W porządku. Uciekałabym, ale pieprzony idiota zranił mnie w kolano. To nie twoja wina.
- Powinnaś była mi powiedzieć, że dla niego pracujesz - bąknąłem.
- Nie pracowałam dla niego.
- Pracowałaś - zaoponowałem obniżonym głosem.
- Zrobiłam to, żeby chronić Victorię. 
- Kiedy ją poznałaś nawet jej nie lubiłaś.
- Rzeczy się zmieniają. A teraz powiedz mi o co chodzi, bo widzę, że jesteś jakiś dziwny. - Zgromiła mnie wzrokiem.
Westchnąłem zrezygnowany. Na krótką chwilę udało mi się odwrócić jej uwagę.
- Co cię gryzie? - nalegała.
Nie musisz, kurwa, powtarzać!
- Substancja, którą Devon wstrzyknął Re miała wpływ na dziecko.
Oczy Emmy rozszerzyły się, a w jej tęczówkach błysnęło szczere zmartwienie.
- Ale nic mu nie jest?
Wziąłem głęboki oddech i spuściłem wzrok na swoje poranione knykcie, dowód natarcia na Devona.
- Ona...Straciła dziecko.
Zapadła ogłuszająca cisza, a ja po chwili nerwowo zakołysałem się na krzesełku.
- O, Boże... Jak się z tym czujesz? - Zmarszczyła czoło.
Nie podniosłem wzroku.
- Nie wiem. To znaczy..To boli, ale bardziej martwię się o Victorię i o to, jak ona to przyjmie.
- Aż tak się do niego przywiązała?
- Bardzo. Zraniłem ją, Emma. Myślała, że odszedłem bo była w ciąży, a ja odszedłem bo wiem, że zasługuje na kogoś lepszego..
- Zayn! - Skarciła mnie, a moje usta ułożyły się w cienką linię. - Musisz przestać ciągle źle o sobie myśleć. Jesteś dobrym człowiekiem i nadszedł czas, żebyś wreszcie to zrozumiał.
Pokręciłem głową.
- Nie. Tylko ją krzywdziłem, nic więcej. Kurwa, spaliłem nawet to zdjęcie z ultrasonografu. Ignorowałem ją długimi dniami, bo nie mogłem stawić czoła jej, ani tej ciąży. Nie jestem dobrym człowiekiem, a ona zasługuje na o wiele więcej.
- Ona cię kocha, Zayn. A miłość jest ślepa. Victoria kocha cię własnie dlatego, że nie jesteś perfekcyjny. Mógłbyś być panem całego świata, ale to twoje wewnętrzne przekonanie o samym sobie, to negatywne myślenie, odbija się na wszystkich, którymi się otaczasz. Victoria zasługuje na ciebie, tak samo, jak ty zasługujesz na nią.
Jak ona może mówić takie rzeczy?! Jestem nastolatkiem w tym dorosłym ciele. Mam w sobie więcej złości, niż mogę znieść. 
Jestem chodzącym bajzlem. 
Nie zasługuje na to co mam.
- Zawsze wszystko psuję. Potrafię spieprzyć najprostszą rzecz. Re zasługuje na kogoś lepszego.
- Nie mów tak. Wszystko się w końcu jakoś ułoży.
Przewróciłem oczami.
- Wszyscy tak mówią.
- Bo to prawda. Wszystkie jasne strony mają swoją ciemną część, a wszystkie..
- Ciemne części, swoje jasne strony. Tak wiem - wtrąciłem. - Ale ja jestem pesymistą. Nie myślę o niczym pozytywnym, zawsze wydaje mi się, że będzie gorzej. Taki właśnie jestem. Nie zasługuję na szczęście.
- Każdy na nie zasługuje.
- Nie ja.
- Możesz to zmienić.
- Nie mogę zmienić siebie. Próbowałem dla Victorii, ale to sprawiło, że wątpię w siebie jeszcze bardziej. - Westchnąłem pod nosem. - Ona jest idealną istotą, a ja zimnym potworem.


***

- Zayn, skarbie, musisz wstać.
Po raz pierwszy od czterech lat, nie miałem najmniejszej motywacji, żeby otworzyć oczy. Chciałem poleżeć tam jeszcze chwilę, by mentalnie przygotować się na to, czemu miałem stawić czoła. A było to coś okrutnego, jednak nie miałem wyboru.
- Zayn. 
To Emma.
Jej głos był miękki. Ponaglający, ale jednocześnie łagodny.
- Musisz się obudzić, kochanie.
Otworzyłem oczy i powoli się wyprostowałem. To co mnie otaczało, było ostatnią rzeczą, której mógłbym się spodziewać. Zmarszczyłem czoło patrząc na Emmę, siedzącą cicho w swoim szpitalnym łóżku.
- Zasnęłam, a kiedy się obudziłam byłam zdziwiona, że nadal tu jesteś - powiedziała.
Ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Moje ręce spoczywały na skraju łóżka, były odrętwiałe i kompletnie bezużyteczne. Włosy potargały mi się we wszystkie strony, tak samo, jak moje myśli. Kark bolał mnie jak sam skurwysyn. Podniosłem słabe kończyny i przeciągnąłem się w powietrzu.
- Spałaś - bąknąłem. - Musiałem się zdrzemnąć, przepraszam.
Emma uniosła brew, patrząc na mnie podejrzliwie, ale nie skomentowałem jej wyrazu twarzy ponownie siadając na tym cholernie niewygodnym, szpitalnym krześle.
Tak, Emmo. Teraz używam słów takich jak "przepraszam". Nieźle mnie pojebało, nie?
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Lepiej. Wypisują mnie za kilka godzin. Był tu twój kolega, James.
Kolega?
Zmarszczyłem czoło.
- Po co?
- Victoria się wybudziła.
Moje oczy momentalnie podwoiły swoje rozmiary, a ciało rozbudziło się do życia.
- Naprawdę?!
- Tak.
- Muszę ją zobaczyć - rzuciłem, wstając gwałtownie.
- Czekaj, Zayn. Nie powiedzieli jej jeszcze o dziecku. James chciał żebyś ty to zrobił.
Poczułem jak robię się blady. Nie mogę tego zrobić.
- Czemu sam jej nie powiedział?
- Stwierdził, że nie jest odpowiednią osobą. - Współczująco wzruszyła ramionami.
Spuściłem wzrok i westchnąłem głośno.
- Dasz sobie radę?
Skinęła głową, uśmiechając się lekko. 
- Czuję się już dobrze, Zayn. W gruncie rzeczy nadal czuję się lepiej, niż ty wyglądasz. Potem wszystko mi opowiesz.
Przytaknąłem słabo. Jeśli Victoria nie będzie miała nic przeciwko.
- Uważaj na siebie, Emma - powiedziałem cicho. - Chyba nie muszę ci przypominać, że Blaise odwozi cię do domu?
- Oczywiście, że nie. Dziękuję, jak zwykle szarmancki.
Fuknąłem pod nosem.
- Ty spośród tych wszystkich ludzi, najlepiej powinnaś wiedzieć, że to nieprawda.
Bez zbędnej zwłoki ruszyłem w stronę wind, modląc się w duchu, żeby Victoria nadal była przytomna.
Byłem zdenerwowany.
Co jeśli nie będzie chciała mnie widzieć?
Pokręciłem głową, a drzwi przede mną rozsunęły się, witając mnie piętrem, na którym leżała Victoria. Zauważyłem Jamesa stojącego przed jej pokojem, więc od razu do niego podszedłem.
- Hej, stary - rzucił wesoło.
Kurwa, koleś, uspokój się. Jest tak cholernie wcześnie!
- Śpi? - zapytałem, zerkając do środka.
- Nie, wstała. Amber jest z nią.
Skrzywiłem się w duchu. Zajebiście.
- Wejdź - poinstruował James. - Och, czekaj. Lekarz też jeszcze nie powiedział jej o dziecku. Poprosiłem, żeby zostawił to tobie.
Zgromiłem go wzrokiem.
- Jezu, no kurwa wielkie dzięki.
Chłopak uniósł ręce w geście poddania, a ja westchnąłem gardłowo.
- Nie byłeś największym entuzjastą, kiedy dowiedziałeś się o ciąży. To był pomysł Amber. - Współczująco wzruszył ramionami. - Chce się z tobą widzieć.
- Amber?! - Zmarszczyłem czoło, a on zachichotał gardłowo.
- Nie, Re. 
No tak. Wiedziałem.
- Powodzenia.
Będę potrzebował czegoś więcej niż powodzenia i szczęścia, jeśli w grę wchodzi obecność tej ździry, Amber.
Wszedłem do środka, a Amber momentalnie odwróciła się twarzą do mnie. Skrzywiła się, jak zwykle i obdarzyła mnie niezbyt przyjaznym nastawieniem. Ciebie też miło widzieć, suko.
- Po co tu przylazłeś? - syknęła, przez zaciśnięte zęby.
- Z tego samego powodu co ty - bąknąłem, okrążając łóżko. Victoria posłała mi najsłabszy z uśmiechów.
- Jesteś - wyszeptała. Jej głos był słaby i byłem pewien, że straci go całkiem, jeśli nie przestanie mówić.
- Jestem. - Uśmiechnąłem się i chwyciłem jej dłoń. Zamarła momentalnie, ale sekundy później, jakby dotarło do niej, że to tylko ja. Z trudem przełknąłem ślinę. Nie, tylko nie to.
- Amber. - James wszedł do środka i gestem wskazał jej drzwi. - Chodź. Muszą porozmawiać.
Amber spiorunowała go wzrokiem.
- Nigdzie nie idę.
Przewróciłem oczami.
- Amber - ponaglił James, wybałuszając na nią oczy, a Victoria westchnęła cicho.
- Amber, proszę - odezwała się w końcu. 
- Okej, dobra. Ale zaraz wracam, obiecuję. A ja dotrzymuję swoich obietnic, nie to co on.
Jasne, że tak. Popatrzyłem na nią z niechęcią, a ona odwzajemniła mi tym samym.
James w końcu wyprowadził tę sukę, zostawiając mnie sam na sam z Victorią, a ja poczułem jakby ogromna część ciężaru spadła z moich ramion. 
- Cieszę się, że jesteś - powiedziała cicho Re.
Wziąłem głęboki oddech i uśmiechnąłem się lekko.
- Cieszę się, że ty jesteś. Zamartwiałem się na śmierć.
Usiadłem przy jej łóżku, a ona spuściła wzrok na nasze splecione dłonie. Mocniej ścisnąłem jej smukłe palce, a urządzenie monitorujące pracę jej serca momentalnie zaczęło pikać szybciej. Mały uśmiech rozciągnął się na moich ustach, ale zaraz wróciłem do rzeczywistości. To ja powinienem tu leżeć.
Ona nie zasługiwała na wszystko to co jej się przytrafiło. Nie powinna była tu trafić. Mogłem ją stracić. Serce zaczęło mi ciążyć, kiedy zdałem sobie sprawę z tej lodowato zimnej prawdy. 
- O czym myślisz? - zapytała cicho.
Podniosłem na nią wzrok i już wiedziałem co oznacza jej mina. Próbowała odgadnąć moje odczucia. Ale co ja czułem? Nic. Byłem jak otępiały. Nie docierało do mnie nic, poza jej małą dłonią schowaną w mojej.
- Myślałem, że cię straciłem - bąknąłem cicho. To prawda. Straciłem ją, ale udało im się ją odratować. Mocno zacisnąłem oczy i pokręciłem głową, próbując odgonić od siebie to straszne wspomnienie. - Jak się czujesz? - zapytałem zmieniając temat.
Zmarszczyła czoło, ale przystała na moją dywersję. To dobrze.
- Sama nie wiem. Czuję się... w porządku.
Uśmiechnąłem się, ale mój uśmiech zaraz przygasł. Powinienem jej powiedzieć? Tak.
- Victoria, jest coś, o czym musisz wiedzieć.
- Chyba nie masz zamiaru znowu odejść. - Zmarszczyła czoło, a ja słysząc to zdanie zdołowałem się jeszcze bardziej.
- Nie. Nigdy. Nie o to chodzi. - Słowa utknęły w moim gardle, kiedy tak przypatrywałem się jej z góry. Nie chciałem krzywdzić jej jeszcze bardziej. Przeszła już wystarczająco dużo.
Nie mogę jej tego powiedzieć.
Jeszcze nie teraz.
- O co chodzi? - zapytała w końcu, kiedy czekanie na moją kontynuację zaczęło się przeciągać.
- Nie chcę, żeby to wszystko sprowadzało się do tego - bąknąłem.
- Sprowadzało do czego? - zapytała, a zmarszczka między jej brwiami znowu się pogłębiła. Kurwa, muszę przestać mieszać jej w głowie.
- Nie chcę, żeby śmierć musiała uświadamiać mi jak bardzo cię kocham. Żebym docenił to co miałem, dopiero po stracie. Nie zniósłbym życia, jeślibym cię stracił.
Tak, ale mimo wszystko ją zostawiłem.
- Nie straciłeś mnie. Przecież żyję. 
Przejechałem palcami po jej bladym policzku. Ciemny siniak wokół jej oka wydawał się mniejszy, ale nadal tam był, przypominając mi o tym, że nie obroniłem jej wtedy, gdy mnie najbardziej potrzebowała.
Boże, to nie powinno było cię spotkać...
Victoria zmarszczyła czoło.
- Nie mów tak. 
Powiedziałem to na głos?! Jezu, tracę nad sobą kontrolę.
Pochyliłem się w jej stronę, żeby ją przytulić, ale ona zamarła momentalnie, więc odsunąłem się na bezpieczną odległość. Już kiedyś to przerabialiśmy. Jej twarz zalała się masą emocji, kiedy wszystko zaczęło ponownie nawiedzać jej wspomnienia. Wiedziałem czemu się tak zachowuje. 
Przez Devona.
- Co on ci zrobił? - zapytałem cicho.
- O co pytasz? - Z trudem przełknęła ślinę.
- Jak daleko się posunął? - wyszczególniłem głosem cichszym od szeptu.
Między nami zapadła cisza, zakłócana jedynie szalejącym pikaniem maszyny do pomiaru jej rytmu serca. 
- Mo..Możemy porozmawiać o tym później?
Chciałem dowiedzieć się wszystkiego od razu, ale postanowiłem nie naciskać.
Przytaknąłem jej lekko.
- Okej.
- Z dzieckiem wszystko w porządku? - zapytała, a ja prawie zakrztusiłem się własną śliną. Pytanie, którego za wszelką cenę chciałem uniknąć...
Skłam.
Nie. Nie mogę jej okłamywać.
Nienawidzę jej kłamać.
- Ach, panno Greene. - Kurwa. Dzięki Bogu w sali pojawił się lekarz. - Jak się pani czuje? - No, zajebiście. To ten doktor, który tak wkurwiał mnie poprzedniej nocy. Podszedł bliżej, uważnie skanując nas wzrokiem, a jego dłonie głęboko schowane były w kieszeniach kitla. 
- Czuję się dobrze - odpowiedziała, siląc się na pogodny ton.
- Świetnie. A dobrze pani spała?
- Jak dziecko - zażartowała nieśmiało, a ja uśmiechnąłem się lekko.
- Tak właśnie myślałem. Wpadłem tylko upewnić się co do kilku rzeczy, zanim przyjdzie pielęgniarka. Nie zauważył pan nic nadzwyczajnego w jej zachowaniu, panie Malik?
Pokręciłem przecząco głową.
- Dobrze. Panno Greene? Może pani odczuwa coś niecodziennego? Zawroty głowy? Mdłości? Uderzenia gorąca? Spłycenie oddechu? Uczucie skurczy klatki piersiowej?
- Nie. - Uśmiechnęła się słabo.
- Dyskomfort w gardle, karku, albo szczęce, opisywany jako pieczenie?
Skonsternowana Victoria zmarszczyła czoło.
- Nie.
- To naprawdę dobrze. Nie spodziewaliśmy się, że wybudzi się pani tak wcześnie.
Dziewczyna ponownie się uśmiechnęła, ale wiedziałem, że wcale o to nie dba. Tylko jedna rzecz chodziła jej po głowie i doskonale wiedziałem jaka. 
- Z dzieckiem wszystko w porządku? - zapytała.
Spuściłem wzrok, ale zaraz podniosłem go na doktora, który już uparcie się we mnie wpatrywał. Nie, zjebie. Nie powiedziałem jej jeszcze! Pokręciłem lekko głową, a on westchnął cicho rozumiejąc co mam na myśli.
- Nie byliśmy w stanie niczego sprawdzić, bo była pani nieprzytomna. Powinniśmy się wszystkiego dowiedzieć jakoś po południu. 
Obserwowałem jak Victoria zamyka oczy, po czym mocniej ścisnęła mnie za dłoń. 
- Kiedy ją wypiszecie? - zapytałem.
- Najpóźniej jutro. Jeśli jej stan zdrowia będzie poprawiał się w tak szybkim tempie jak teraz, może nawet już dzisiaj wieczorem.
- To dobrze, a są jakieś złe wieści? 
- Złe wieści są takie, że skutki po przyjęciu chlorku potasu, zawartego w leku anestezjologicznym mogą wywierać znaczne osłabienie organizmu. Dobrze, że dotarła tu pani na czas, zanim nastąpił atak serca. Trochę czasu upłynie, zanim wróci pani do całkowitej sprawności, bo jest pani naprawdę wychudzona. Poza tym, jak na razie wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku.
Jak na razie?!
- Okej, dziękuję - odparła cicho Victoria.
Och, nie. Coś jej jest.
- Jeśli czegoś będzie pani potrzebować proszę po prostu wcisnąć ten przycisk i zaraz pojawi się jakaś pomoc. - Lekarz wskazał palcem mały czerwony guzik zamontowany w ramie łóżka, na co oboje przytaknęliśmy. Wyszedł chwilę później, a ja spuściłem wzrok biorąc głęboki oddech, by wzniecić w sobie resztki odwagi i móc spojrzeć jej w oczy.
- Boję się - powiedziała cicho, z czułością przykładając dłoń do swojego brzucha.
- Wszystko będzie dobrze - bąknąłem niepewnie. - Najgorsze już za nami. Teraz musimy zająć się tylko tobą - odparłem szczerze.
- Bardziej martwię się o dziecko. Czemu nie mogą zrobić mi tych wszystkich badań teraz? - Wyjęła swoją dłoń z mojej i podniosła ją na wysokość wzroku. Uważnie skanowała zabandażowaną część i miejsce z wbitym wenflonem.
- Musisz odpocząć - zacząłem zdenerwowany, a ona pokręciła głową.
Była wyraźnie zamyślona. Boże, błagam. Niech się nie domyśli.
- Musieli wiedzieć wcześniej, bo inaczej nic by mi nie podali.
Przygryzłem wargę. Ona nie jest głupia. Kurwa. Oczywiście, że nie jest. To w końcu moja dziewczyna.
Moje oczy podwoiły swoje rozmiary.
- Victoria..
- Powiedz mi prawdę, Zayn. - Wpatrywała się we mnie z nadzieją, ale po chwili jej oczy zaczęły wypełniać się łzami. - Musisz coś wiedzieć. Wszyscy wiedzą. Nie jestem głupia.
Kurewsko dużo czasu zajęło mi odpowiedzenie na jej prośbę. Cisza wydawała się mieć głośniejszy przekaz, niż słowa które zawisły na końcu mojego języka. Realizacja bardzo powoli napłynęła do jej umysłu.
- Nie - szepnęła nieskładnie. - Nie!
- Victoria, próbowali wszystkiego...
- Nie - rzuciła na wydechu. 
- Przykro mi - powiedziałem czując poniesioną klęskę, a ona tylko pokręciła głową w niedowierzaniu.
- Nie! Wcale nie jest ci przykro!
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogłem zdobyć się na odwagę.
- Victoria, miałem ci powiedzieć. Czekałem tylko na odpowiedni czas. Serce kraje mi się na twój widok w takim stanie i to, że miałbym powiadomić cię o jeszcze gorszych nowinach..
- Przestań! Przestań mówić!
Nie wiedziałem co mam zrobić.
- Re, ja..
- Nie mogę o tym z tobą rozmawiać - bąknęła, chowając twarz w dłoniach.
- Oczywiście, że możesz..
- Wcale nie chciałeś tego dziecka. - Popatrzyła na mnie z wyrzutem. - Czemu teraz miałoby cię coś obchodzić?!
Nie czułem się oniemiały od dłuższego czasu i muszę przyznać, że to uczucie było cholernie dziwne.
- Nie rozumiesz tego co czuję i nigdy nie zrozumiesz - dodała cicho.
Spuściłem wzrok. Gdybym miał serce to zabolałaby jeszcze mocniej, niż bolało w rzeczywistości. 
- Zdecydowałem się na to dziecko - powiedziałem cicho. 
- W ostatniej chwili - dodała gorzko.
Westchnąłem sfrustrowany.
- Nie miałem szansy wyjaśnić ci tego wszystkiego!
- I może już nie będziesz miał - zabrzmiał kolejny głos, na co przewróciłem oczami. Och, kurwa zajebiście. Ta suka musiała wrócić akurat w takim momencie.
- Amber, nie teraz. - Próbowałem stłumić wściekłość rosnącą w moim wnętrzu. 
- Powinieneś już iść. Wszyscy dobrze wiemy gdzie i tak skończysz. Na dole, u Emmy.
- U Emmy? - odezwała się Victoria. - Co się stało Emmie?! - zapytała pospiesznie.
Z trudem przełknąłem ślinę.
- Devon ją postrzelił.
- Jak ona się czuje?!
- Dobrze.
- Taa, po wizycie Zayna to nawet lepiej niż dobrze. Powiedziałeś jej o dziecku? - Amber uniosła brew. - Czy, kurwa, stchórzyłeś bo jesteś tak żałosny...
- Amber, przestań - bąknęła Victoria.
- Gdybyś nie zaszła w ciąże to by nie odszedł, a Devon nie posunąłby się tak daleko jak mu się to udało, bo Zayn byłby w stanie go powstrzymać.
Poirytowany, pokręciłem głową. Ile jeszcze będę musiał się z nią użerać? Musiałem stamtąd wyjść, zanim urwałbym jej ten tleniony łeb.
Wstałem z krzesła i w ciszy zacząłem kierować się w stronę drzwi, podczas gdy ona kontynuowała wygłaszanie swoich docinków.
Sam nienawidziłem się tak bardzo, że już nikt inny nie był mi do tego potrzebny.
- Wychodzisz, tak? Tylko w tym jesteś dobry. Idealny przykład poje..
Bez mrugnięcia okiem, chwyciłem ją za przedramiona i potrząsnąłem jej ciałem. Strach zamajaczył w jej tęczówkach, a ja zaczerpnąłem nierówny, urywany oddech. 
- Jeszcze raz nazwij mnie pojebem - rzuciłem nisko, ale ona nadal milczała. - Zrób to! - Uniosłem brew. - Bo ostatnim razem, kiedy aktualizowałem informacje to ty pieprzyłaś się z kolesiem, który ją zgwałcił, a dodatkowo, twój chłoptaś Matt robi cię za plecami i pierdoli się z inną laską, ale skąd możesz to wiedzieć? Jesteś przecież zbyt zajęta wtykaniem swojego jebanego nosa w nie swoje, kurwa, sprawy. - Zmrużyłem oczy. - Zanim zdecydujesz się wąchać moje gówno, upewnij się, że dokładnie podtarłaś swoją dupę. 
Puściłem jej ręce i odsunąłem się o krok. 
- Dorośnij, Amber - syknąłem, sięgając po paczkę papierosów do wewnętrznej kieszeni w marynarce, po czym ruszyłem do wyjścia. 


____________________________________________________________________

HEEEEEEEEJ :) SORKI ZA TO OPÓŹNIENIE :/ Miałam urwanie głowy. 
Co do następnego rozdziału to procedura wygląda tak samo jak przy poprzednim. Sprawdzajcie to okienko po lewej z "updates". Jeśli będę znała termin to tam go podam :) 

WESOŁYCH ŚWIĄT KURCZAKI! :D
UMYJCIE JAJKA ;)

Przepraszam, że tak krótko dzisiaj, ale spieszę się trochę, bo muszę się wyszykować na imprezkę małą ;p LUV YA SO MUCH <3



131 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. pozdrawiam mamę i tate i julcie ja oliwcia

      Usuń
    2. ja pierdziele nie wierze ahahaha
      pierwsza skomentowalam boże
      ej idę czytać
      hehehehhe
      /oliwcia

      Usuń
    3. oh jestem zajebista hehehe

      Usuń
    4. aaaaaaaaaaaaaa Pierwsza pod twoim postem aaaaaaaaaa Normalnie sikam/ LILY

      Usuń
    5. aaaa sikam również
      oliwcia

      Usuń
  2. Pierwsza / twitter : @iza_ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staj tam ja byłam pierwsza
      hahahaha
      oliwcia

      Usuń
    2. Człowieku, spokojnie, wdech, wydech ._. Nagrodę jakąś może? Puchar, medal?

      Usuń
    3. Japierdole wygrałaś palówkę od Devona! Gratukurwalacje! -.-

      Usuń
    4. NIC ZE TO KUZWA DLA BEKI BYLO ALE OKEJ
      + NAWET JESLI ZABRONISZ MI SIE JARAC? HAHHA NO BŁAGAM
      + paroweczke devona to możesz sobie w dupę wsadzić :)
      ja oliwcia

      Usuń
    5. Ty sie tak jarasz jakby mial ci wsadzic xD

      Usuń
    6. najpierw trzeba COŚ mieć żeby COŚ wsadzić :)
      pozdrawiam
      oliwcia

      Usuń
    7. Nie wnikam xD

      Usuń
    8. O co tak właściwie
      chodzi zawsze jak ktoś napisze pierwsza to powodem jest masa negatywnych komentarzy jeśli nie przeszkadza to tłumacze Chillsa to co wam do tego ? z reszta nie jesteście lepsi zamiast komentować podział komentuje czyjeś wpisy

      Usuń
    9. no bo idiotki no :) po prostu jarałam się że weszłam 2 sekundy po dodaniu rozdziału, więc sobie skomentowałam, kto mi zabroni? :) właśnie, nikt. a to że TROCHĘ mnie poniosło to już inna sprawa hahaha. nie no serio. okazałam swoje szczęście! a że jakieś hot 12 zaczęły jechać po mnie tekstami z tt to już inna sprawa :)
      oliwcia

      Usuń
  3. Aww biorę się za czytanie :D Pozdrawiam mamę i tatę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooow
    Mega zajebisty
    Pozdrawiam autorke i wszystkich czytających !
    Zycze wesołych świąt słońca!!!I




    jak byście mieli ochote to chciałabym bardzo zaprosic na ten blog http://ourdiaryjanv.blogspot.com/!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo sie ciesze że z Re i Emmą jest ok ale smutam że Rw straciła dziecko :( Wesołych świąt i żebyś nie przytyła po świątecznych przysmakach xs

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo sie ciesze że z Re i Emmą jest ok ale smutam że Rw straciła dziecko :( Wesołych świąt i żebyś nie przytyła po świątecznych przysmakach xs

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak mnie denerwuję Amber, kurwa taka z niej! Co do straty dziecka, mam mieszane uczucia. Również życzę Ci zdrowych i wesołych świąt. ;) A teraz lecę oglądać X-Factor.

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko nadrobilam wszystko i nie powiem, bo nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy, ale strasznie się wkrecilam;)) kocham tego bloga i choć ryje mi psychike.uwielbiam to czytać. Kilka razy rzucałam telefonem by dalej nie czytac by po chwili do tego wrócić. Ten rozdzial mnie ucieszył Victoria żyje szkoda dziecka ;( a Emma nienawidziłam jej ale jest zajebista ;))
    W wolnej chwili zapraszam do siebie sen-jak-z-bajki.blogspot.com pisze o piłce nożnej;)) i trochę na oparciu własnych doświadczeń;))
    Pozdrawiam Daga;)
    P.S pisze z telefonu dlatego anonimowo:(

    OdpowiedzUsuń
  9. ale że... o boże...
    za dużo emocji, muszę to przetrawić i może koło wtorku zacznę normalnie funkcjonować

    OdpowiedzUsuń
  10. omg straciła je, a ja byłam pewna ze nie poroni :(

    OdpowiedzUsuń
  11. wow cudny :)
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  12. OOOO !! Lecę czytać !
    Z tego miejsca pragnę pozdrowić mamę, psa i misie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nieeee czemu stracila to dziecko???
    W ksiazce bylo inaczej!!!! Smutne to jest do cholery!!! Nie nie nie nie nie

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryczę, kurwa.. Ona.. Ona straciła dziecko przez.. PRZEZ TEGO PIERDOLONEGO KUTASIARZA, CHUJA JEBANEGO, POPAPRAŃCA PIEPRZONEGO, CHUJOZE, ZŁAMASA I.. I KURDE NIE WIEM, ALE NIENAWIDZĘ GO. N-I-E-N-A-W-I-D-Z-Ę.
    On jest bestią kompletnie wypraną z jakichkolwiek uczuć.. Zero. Nic.
    Amber już mnie zaczyna irytować.. Wiem, że Re to jej przyjaciółka, ale Amber zluzuj majty! To że będziesz pierdoliła bez sensu nic nie da.. Nic. Jeszcze pogorszy sprawę, eh. Na miejscu Zena zrobiłabym to samo. Albo nawet przyjebałabym jej.. Albo nie. Idk
    Eh.. Jakiś dziwny ten rozdział.. Tak jakoś mi się wydaje XD

    Miłej imprezki :D Nie schlej się, oki? Haha

    Kocham, kocham, kocham.

    Czekam na następny

    PIS JOŁ, LOF JU

    Smacznej choinki pod prezenty i ładnego karpia :D Niech no nam śnieg spadnie! WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, ELOO

    @lvlypayxxn

    OdpowiedzUsuń
  15. CO?! On zamiast się Re przejmować to Devon'a kurwa... uhfjcdimxjk -_-
    Jaki pojeb xD Ale taki smutas ten rozdział :(
    RE! Nie zostawiaj Zayn'a <3
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  16. o....omg .... nie mam słów co do tego rozdziału on jest zbyt ,zbyt doskonały
    CO ZROBI RE? żeby tylko nie zostawił Zayn'a
    CO ZROBI ZAYN ? żeby tylko nie zostawił Victorii
    NIECH AMBER SIE ODPIERDOLI !!! Już jej nie lubię !!
    BOże dlaczego Amber musi wszystko spierdolić nienawidzę jej nienawidzę jej .
    Amber jeśli Victoria albo Zayn odejdą od siebie z twojej winy to osobiście ci wszczykne CHLOREK POTASU ....
    Zayn nie jesteś złym człowiekiem zasługujesz na RE tak samo jak ona zasługuje na ciebie !!Zayn jeśli ty odejdziesz od Victorii prze Amber albo przez inne gówno to cię wykastruje ......!!!
    Victoria jeśli zostawisz Zayna bo on ci nie powiedział wcześniej o dziecku to przyde do ciebie i ci nogi z dupy powyrywam ...
    jestem tak naładowana emocjami że ....................................................................................... wychodzę
    /WIKI

    OdpowiedzUsuń
  17. Why ?! Tak mi jest przykro, choc wiedzialam, ze straci dziecko :(
    Koncowka nie byla zamila, ale rozwalil mnie Zayn "Zanim zdecydujesz sie wachac moje gowno, upewnij sie, ze dokladnie podtarlas swoja dupe" Hahahah To bylo takie na miejscu xd

    To nic ze dodalas dzis rozdzial, fajnie, ze wogole dodalas ! Kochamy Cie za to co dla Nas robisz <3

    Zycze wszystkim wesolych i spokojnych swiat i mokrego poniedzialku ^^
    Pozdrowienia dla moich dziadkow, rodzicow, rodzenstwa, kolegow i kolezanek z klasy oraz szkoly, a takze Was wszystkich. W szczegolnosci pozdrawiam mojego psa Gapiego i nauczycielke historii - Dorote "Elektre" Korenkiewicz :)

    OdpowiedzUsuń
  18. CO JEST ..... / @blin_ding

    OdpowiedzUsuń
  19. CO JEST ..... / @blin_ding

    OdpowiedzUsuń
  20. Na miejscu Zayna zajebalabym Amber. Boze jak ona mnie denerwuje!!
    A biedna Re stracila dziecko.. Myslalam ze tak bedzie ale nie sadzilam ze to bd przez Devona.

    Achhh, za duzo wrazen. :/
    tt: @yourparadisexx

    OdpowiedzUsuń
  21. Omg jakie geNIALLne!!!! Kochaaaaam to,<3 nic nie szkodzi ze opóźnione. Milej imprezy kochana!!!! Mam pytania... Czy będzie 3 część? Ile rozdziałów do końca? Bo mam nadzieję że nie prędko. Zakochałam się w tym bloogu po uszy. I chciałabym sie w duchu przygotować na,koniec najpiękniejszego blooga jakiego przyszo mi czytac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie z tego co wiem 3 część :) ile rozdziałów do końca to nie wiadomo, bo jesteśmy na bieżąco :))

      Usuń
  22. Genialny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  23. O zesz kurwa ja pierdóe. Lov ya:**

    OdpowiedzUsuń
  24. Omg jak się cieszę, że Zayn tak potraktował Amber ;3 powoli zaczynała mnie wkurwiać XD trochę krótki ten rozdział, czekam na nexta. Dziękuję że tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Matko ona nie mogła stracić tego dziecka

    OdpowiedzUsuń
  26. Kurwa Amber to wielka suka nie nawidze jej !

    OdpowiedzUsuń
  27. Ona nie poroniła -,- Jezu ludzie czy tu pisze, że poroniła!? Nie! -,- Jezuuuu jaki..jaki dziwny rozdział XD Jak ja nie lubię Amber na serio XD Kocham Zayn'a <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież jest napisane, że straciła dziecko... Nie umiesz czytać?

      Usuń
  28. Zajebisty rozdział.
    Szkoda że Re straciła malutkiego Malika :(((
    Mam nadzieję, że zajdzie jeszcze raz z nim w ciążę, ale to może bardziej tak pod koniec ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak myślałam, że straci to dziecko...ale ja bardzo chciałam żeby ono się urodziło.... No nic :'( Świetny rozdział ! ...Dziękuję, e dla nas tłumaczysz ! /Iww

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozdział świetny, szkoda trochę, że Re straciła dziecko, byłam ciekawa jakim ojcem byłby taki Cold Zayn. Dziękuję Ci bardzo, że to tłumaczysz. Musisz być bardzo zdeterminowana i niezwykle odważna. Ja nigdy nie podjęłabym się takiej rzeczy jak tłumaczenie fanfika, a uznam nieskromnie, że angielski to mój konik. Więc jeszcze raz naprawdę bardzo Cię podziwiam i życzę radosnych świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Co?! Nie wieże że Re straciła dziecko :(
    A Amber na prawdę zaczyna mnie wkurwiać!! Nie da im nawet porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  32. nie będę przeklinać... Byłam u spowiedzi... No to zacznę. To po prostu mnie roz*ebało i ku*wa nie mogę ! Amber ty s*ko ! Ja nie wiem... Czemy Re nie da też Zenowi tego wytłumaczyć... Chociaż fakt z niego też jest c*pa.... Rozdział jest niesamowity, a ja przestałam oddychać kiedy go czytałam... Jak wczoraj na Y&I. No nie ważne.

    Czekam z niecierpiwością na następny rozdział ! fcbwiuebcisudbciusvbisuvb <3 Love You so so so so much ♥
    Twoja @luv_1d_bromance

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie.... ona nie.mogła stracić dziecka. Boski

    OdpowiedzUsuń
  34. Co za niesprawiedliwość! Jestem chora i odswiezalam stronkę co kilka minut, przestalam na pól godziny, a rozdzial pojawil sie akurat wtedy :c
    No nic. W każdym razie mialam przeczucie, ze Re straci dziecko. Opowiadanie za dużo by stracili, gdyby Victoria jednak zostala mama.
    Szkoda mi Zayna, bo choć zachowywał sie jak dupek, to jego sytuacja jest teraz mega nieciekawa. Amber juz przesadza. Swoim zachowaniem rani nie tylko Malika :333, ale tez Re. Jezu.
    No to tyle. Mam nadzieje, ze sie im ulozy. I oby Devon w końcu zniknal.
    Wesolych swiat, buziaczki :D

    OdpowiedzUsuń
  35. świetny rozdział, szkoda mi Re że straciła dziecko, ale wiedziałam że się tak stanie, czekam na kolejny
    kocham cię <3

    OdpowiedzUsuń
  36. czy tylko ja płakałam przez cały ten rozdział ? tak w ogóle to jest najlepszy fanfic ( zaraz po darku :-D ) jaki czytałam . kocham cię , że to tłumaczysz . I LOW JU SOŁ MACZ . FENKS JU FOR EWRYFING ♡ .

    OdpowiedzUsuń
  37. Wreszcie Zayn powiedział Amber co o niej myśli :3 Boże biedna Victoria... :'(

    OdpowiedzUsuń
  38. wow wow i jeszcze raz wow ♥ świetny rozdział :D
    wesołego jajka i smacznego zająca :* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  39. Kurwa głowa mnie boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAHHAHA XD twoj komentarz mnie rozpierdolil <3 jedno zdanie niby nie ma nic wspolnego z rozdzialem ale tak wiele emocji zawartych <3

      Usuń
  40. czytalam po ang ale nadal jest mi przykro :c
    wydawalo mi sie ze jednak będf mieli dziecko i wszystko będzie gicior, Zayn sexy tata w garniturze, który jest milionerem, ma władzę i jest niezłym chujem, ale to wszystko jakoś tak do siebie pasowało :/
    wydawało się, że te kawałki wszystkiego da sie poskładac razem, ale teraz jest do dupy :c
    Jest mi smutno, że je straciła :(
    Ale Zayn dobrze nagadał Amber, już mnie tak wkurzała i miał rację wtykała noc w nieswoje sprawy :/
    nie wiem, co napisać, bo jestem jakoś tak lekko przybita tym wszystkim...
    do następnego i wesołych Bambi :)

    OdpowiedzUsuń
  41. <3
    kocham tego bloga
    <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Oj dzieje się, dzieje:). Rozdział jak zwykle niesamowity :). Dziękuję za to że tłumaczysz to opowiadanie ;).Pozdrawiam i Wesołych Świąt Wielkanocnych Kamila ♡

    OdpowiedzUsuń
  43. Szkoda mi tego dziecka :(
    Boję się że Re i Zayn znowu się rozstaną :(
    Amber to suka wnerwia mnie -.-
    Oby się wszystko ułożyło i oby Re i Emma z tego wyszły :)
    @patatajka_

    OdpowiedzUsuń
  44. na miejscu Zayna to bym jej w mordę naplula.
    Cudownie :*:*

    OdpowiedzUsuń
  45. Szczerze, irytejszyn mnie Amber -.-
    Ale ja zjechał buahahahaahh xd
    Dzięki za rozdział ;)
    Każdy ma urwanie głowy w święta :*
    Wesołych Świąt!!!
    Kocham

    OdpowiedzUsuń
  46. Jezu biedna Re :((((
    Amber mnie denerwuje , Zayn dobrze jej nagadał
    WESOŁYCH ŚWIĄT
    Dziękuję za rozdział ♥
    czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  47. Super xxx czekam na następny + wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  48. MADŻONEZ CZEKAMY

    OdpowiedzUsuń
  49. WESOŁYCH ŚWIĄT !
    A ROZDZIAŁ JEST FJJREWNGFNERWNFREJWER JA NIE WIEM PO PROSTU ZAWAŁY

    OdpowiedzUsuń
  50. Kuzwa mac. Ta Amber wszystki sie wpierzy. Traktuje Re jak dziecko, ktore nie umie.samo za siebie zadecydowac. Re chce gadac z Zaynem a ta kurde go wyganua i zaczyna sie z nim wadzic. Dobrze jej dowalil Zayn. Mial racje w 100099%. Czekamy na kolejny rozdzial. <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Pum. I nie ma bobasa.
    Jejuu przykro mi.
    Chciałam żeby jednak je urodziła.
    Amber zaczyna mnie denerwować..
    Eh.
    Nie wiem co powiedzieć..
    Cudny rozdział.
    Idealne tłumaczenie.

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  52. wow ja pierdole Re straciła dziecko przez tego jebanego pojeba Devona kurwa mac no zajebałabym mu w ten ryj!!!!! Biedna Re tyle przeszła szczerze to Amber też mnie wkurwia tylko wszytsko utrudnia między Zaynem a Re!

    OdpowiedzUsuń
  53. jshfvkiayfvaslikfvas ile emocji :O I DOBRZE CI AMBER!!! PRZESTAŃ WPIERDALAĆ SIĘ W ICH SPRAWY GŁUPIA SUCZO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOKŁADNIE!
      DOBRZE ZAYN JEJ POWIEDZIAŁ!
      HAHAHA POWINNYSMY ZALOZYC FUNCLUB "ANTY-AMBERKI" HAHAHA

      Usuń
  54. Poryczałam się jak dowiedziałam się o dziecku, ale chociaż Re nic nie jest. Szczerze to wkurwia mnie Amber i bardzo dobrze pocisnął jej Zayn XDDD Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i również życzę Wesołych Świąt <3333

    OdpowiedzUsuń
  55. Szczerze, to wiedziałam, że straci to dziecko. Bardzo, bardzo jej współczuję. I życzę Wesołych Świą<3

    OdpowiedzUsuń
  56. O matko! Ona straciła dziecko!! :'(( i jeszcze boi się dotyku, znowu.. Grr gdybym tylko mogła, to zabilabym Devona -.-
    No dzięki i tobie również życzę wesołego jajka i mokrego dyngusa xD
    ...xXx...

    OdpowiedzUsuń
  57. HAHAHAHA
    DOBRZE ZAYN POWIEDZIAŁ TEJ AMBER!
    TA SUKA JUŻ MNIE BARDZIEJ WKURWIA NIŻ DEVON!
    JPRLD....
    NAJPIERW MÓWI MU ZE MA WYPIERDALAC A POZNIEJ JAK JIZ CHLOP WYCHODZI TO DRZE SIE NA NIEGO ZE "UCIEKA"! JEZU...
    PS. SMACZNEGO JAJKA! XX

    OdpowiedzUsuń
  58. nie... Nie... NIE... Re straciła bejbisa . TERAZ TO KURWA JA Z ZAYNEM ZAJEBIEMY DEVONA , . Wesołych Świat Wielkanocnych :3
    Życzę weny i czekam ja rozdział :)

    / W

    OdpowiedzUsuń
  59. Re straciła dziecko :'cccccccccccccccccccccccc

    OdpowiedzUsuń
  60. Jest mi strasznie smutno po tym rozdziale... :(
    Wesołych świąt xx

    OdpowiedzUsuń
  61. Najlepszy fanfiction <3 ale jak mozna byc tak zjebanym psychicznie psycholem jak devon?! To nie czlowiek! On nie ma zadnych uczuc! Biedni oni wszyscy... Biedny bachor RIP [*]
    szkoda ze juz nie ma kar smiercy.... Bo co lepsze dla devona: szubienica, krzeslo elektryczne..... Hmmmm tortury ^^ ktos ma lepszy pomysl?
    (budzi sie we mnie sadysta) XD

    OdpowiedzUsuń
  62. Dlaczego stracila to dziecko?! No ja pier.... zaczelam ryczec. Tak sie kurwa cieszylam ze bedzie Malik junior a tu o. Po szczesciu.

    OdpowiedzUsuń
  63. Kurna a ja się cieszę jestem zła :-(

    OdpowiedzUsuń
  64. NIEEEE !!!! JA PIERDOLE !!!!
    RE NIE MOGŁA STRACIĆ DZIECKO !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  65. O ja pierdole. Mam już szczerze dość Amber i jeszcze to wszystko. OMFG

    OdpowiedzUsuń
  66. Nie tylko nie dziecko! ;c

    OdpowiedzUsuń
  67. OMFG :O
    z rozdziału na rozdział coraz bardziej Amber mnie wkurza, a teraz to już zupełnie. Bardzo dobrze że Zayn jej w końcu wygarnął, tylko mam nadzieję że Re się na niego za to nie wkurzy :x
    poza tym od początku tak jakoś przeczuwałam że coś się stanie i Re straci dziecko :x
    ehh :x oby w końcu zaczęło się układać ! :c

    OdpowiedzUsuń
  68. jezu, jestem tak niestabilnie emocjonalna po tym rozdziale
    czekam na następny
    @zaynakamyidol

    OdpowiedzUsuń
  69. O jejku ! Tak trzymaj Zayn. Walcz o Re. Dobrze powiedział Amber. ;) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  70. Wiedziałam że straci dziecko tak podejrzewałam :(

    Dobrze wygarnął Amber, ona tam mnie wkur***a :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  71. Ja chciałam żeby Re urodziła to dziecko i wgl a tu nagle je straciła, w sumie tak myślałam że wszystko normalnie się nie ułoży :/ nie mogę doczekać się następnego rozdziału :) Teksty Zayn'a czasami zabijają XD

    OdpowiedzUsuń
  72. Tak czułam że straci dziecko , eh szkoda , teraz znowu wszystko się popsuje ;( I w końcu wstrząsnął tą Amber bo już strasznie irytowała :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Moja twarz po przeczytaniu: o.O

    a ja chciałam małego Zayna ;(((
    @Justyn_aaa

    OdpowiedzUsuń
  74. Ja chciałam żeby ona straciła to dziecko. Może trochę sukowato, ale Zayn jako ojciec...WTF? Re, sikaj na to co mówi Amber, nie mogę uwierzyć, że kiedyś ją lubiłam. ;n; ale do Emmy się przekonałam. Devon zachowuje się jakpsychopata .-. Etto ja życzę dobrego jajka(jest prawie 19, ale jajko możesz zjeść zawsze xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Zanim zdecydujesz się wąchać moje gówno, upewnij się, że dokładnie podtarłaś swoją dupę.'- nie wiem dlaczego ame ten tekst mnie rozpierdolił! Hahahahhahaha! Może dlatego, że wyobraziłam sobie jak ona wącha gówno xD hahahahahhahahah! <33

      Usuń
  75. Zayn jakie riposty ! Re straciła fasolkę ! ;((( smutam ;(

    OdpowiedzUsuń
  76. co za skurwysyn! (uups... wybaczcie, poniosło mnie) ☺

    OdpowiedzUsuń
  77. Tego się właśnie obawiałam że Re straci dziecko. Szkoda mi Re. Mam nadzieje że Devon już nie wróci. I dobrze Zayn dogadał Amber.

    OdpowiedzUsuń
  78. nie żeby coś, ale ta nadopiekunczosc Amber zaczęla mnie wkurzac.. ._.
    huuuuuu biedna Re.. :c szkoda mi Zayna, bo go tak oskarżają..

    OdpowiedzUsuń
  79. Nie masz za co nas przepraszac ;) świetny ba rozdzial i o matko w kazdym jest tyle emocji....

    OdpowiedzUsuń
  80. Na wattpadzie już jest 42 rozdział a po nim koniec ;((( ale już jest prolog na trzeciej części, "Frost Bite". <3

    OdpowiedzUsuń
  81. wowowowowo!!!!! co za rozdział o.0 o matko co tu sie w ogóle działo!!? O KURWA!!! no bez jaj <3 Genialnie tłumaczysz i mam nadzieje że 3 cześć też będziesz tłumaczyć <3 Matko kocham was :****** LOFF JUU SOŁŁŁ MACZ!!!! :***

    OdpowiedzUsuń
  82. Nie! Re nie straciła dziecka, nie! Tak mi kurwasko smutno że ja pierdolę! Zayn ma pomóc pozbierać się po utracie Malik Juniorze!! Płaczę, płaczę, płaczę :'(
    Pozdrawiam płacząc .../ Dorota Horan

    OdpowiedzUsuń
  83. Zaayn najlepszy z tym tekstem do Amber.


    Spoodziewałam się tego że Re straci dziecko, poryczałam się :( mam nadzieję że między nimi będzie wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  84. omg, siwtny rozdzial i naprawde swietnie tlumaczysz, nie ,nie, nie ja chcialam malego malika, jak zayn i devon moga byc bracmi wtf. nie moge sie doczekac koljengo. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  85. Jestem zakochana w CHILLS! Czekam na następny rozdziałxd
    Ja zaczęłam przygodę z opowiadaniem,zapraszam do czytania i komentowania! http://gdynadejdzieczas.blog.onet.pl A.

    OdpowiedzUsuń
  86. Coś mi się tak właśnie zdawało że straci to dziecko. Lubię emme!

    OdpowiedzUsuń
  87. Ja pitole, ciekawość rozpierdala mnie od środka co będzie dalej!
    Tak btw to spoko piszesz i podziwiam cię, że tłumaczysz to ff.
    Dziękuję! :)
    @dupcia_zouisa

    OdpowiedzUsuń
  88. JEZU KOCHAM TEGO FANFIKA. NIE MOGE SIE DOCZEKAC KIEDY PRZETLUMACZYSZ NASTEPNY ROZDZIAL I CHCE WIEDZIEC DLACZEGO DAVON JEST NA OKLADCE TRZECIEJ CZESCI. KOCHAM CIE

    OdpowiedzUsuń
  89. Lubie Amber...
    Tak, jestem nienormalna...
    Ale Amber jest jak ja!
    Chociaż to mojr bloggerowe imie to i tak jestem Amber

    OdpowiedzUsuń
  90. do tłumaczki:
    mianowicie chciałam cię skarbie poinformować, iż pojawił się 42 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, ona nie jest robotem tylko osobą z ŻYCIEM :)

      Usuń
  91. Zayn Malik is my boyfiend, and i love him soo ... :333
    C.H.I.L.L.S. M.O.I.M. Ż.Y.C.I.E.M.

    /J.Malik

    OdpowiedzUsuń
  92. Kurde Amber jest wkurwiająca.

    OdpowiedzUsuń
  93. Wiecie co mnie wkurwia????
    To, że Zayn najpierw poszedł do Emmy i sprawdził co z nią, a dopiero później "przypomniał" sobie o swojej ciężarnej dziewczynie.
    A wiecie co jest najlepsze?
    Że to Emma powiedziała mu, żeby zobaczył co z Victorią.

    Moja reakcja, gdy Zayn powiedział, że Victoria straciła dziecko: WHAAAAAT?!?!?!?!
    Biedna Re, przecież tak bardzo kochała tego przyszłego bobaska.
    Gdyby Zayn jej nie zostawił, nic takiego by się nie stało.

    Amber też mnie wkurwia, nic nie robi tylko się wpieprza do czyjegoś życia. Dobrze, że Zayn jej nagadał. Niech się od niego odpierdoli i wreszcie zajmie sobą.

    Kurde ciekawa jestem czy Re i Zayn będą na zawsze razem, a może zdarzy się coś jeszcze? Coś o wiele gorszego? No cóż muszę czekać :)

    Kocham cię, twój Klopsik xx

    OdpowiedzUsuń
  94. Odpowiedzi
    1. Dziewczyna swe żyćko ma xD
      A ja sie w wioscr urodzls

      Usuń
  95. Boże Jak teraz Victoria musi się czuć , nie no ja rycze bo straciła dziecko żeby tylko nie odeszla od Zayna

    OdpowiedzUsuń
  96. Witajcie ;) jestem nowa przeczytałam wszystkie rozdziały + pierwszą część i jestem zachwycona ♥ Dużo się tu dzieje ...i tak szczerze to troszke smutne, że straciła dziecko ..szkoda jej, ale mam nadzieję że pogodzi się z Zaynem nie chciałabym by było inaczej ...Czy to są końcowe rozdziały 2 cz ? Jak tak to oby jeszcze teraz sb wszystko wyjaśnili ;)
    Pozdrawiam Fanki Chills ..od dziś komentuje wszystkie rozdziały xx ChillFamily ♡
    tt; @xXKaRoLax *nowiutki xD

    OdpowiedzUsuń
  97. Wow super opowiadanie ! Czekam następny rozdział :D Tutaj jest ciekawe opowiadanie Zayn Malik jako nauczyciel angielskiego https://firstforbiddenlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  98. Nie mogę uwierzyć, że Re straciła dziecko ..

    @xAgata_Sz

    OdpowiedzUsuń